17. Nadal mnie kochasz prawda ?

71 6 2
                                    

Wieczorem następnego Dnia Casey była już w domu. Nathan oddał Setha swoim rodzicom i został ze mną na noc ponieważ Louis musiał spędzić noc w innym mieście ze względu na spotkanie biznesowe.

Siedzieliśmy na kanapie oglądając pamiętniki wampirów w TV. Casey smacznie spała a ja wcinałam popcorn. Znaczy prawie ja ponieważ Nathan zeżarł mi większą połowę.

- Człowieku jest godzina 10 wieczorem a ty zeżarłeś mi już dwie paczki mojego cudu. - powiedziałam oburzona.

- No co ? Lubię popcorn. - zaśmiał się.

- Ehe ... A może ty w ciąży jesteś co ? - zaśmiałam się.

- Nie , ale możesz ty być po wczorajszej nocy z Lou. - prychnął.

- Nie sądzę. Dla twojej wiadomości to się zabezpieczaliśmy zboczeńcu. - powiedziałam a on wybuchł śmiechem.

- Ja zboczeńcem ? A to ci dobre. - prychnął.

Wzruszyłam ramionami. Przez dłuższą chwilę czułam na sobie spojrzenie Nathana. I to nie byle jakie. Patrzył się na mnie tym wzrokiem jakim wyznał mi , że mnie kocha. Co ja sobie myślę ? Czy to możliwe , że przyjaźni się ze mną dlatego , że chcę nadal przy mnie być po mnie kocha ?

Poszłam do kuchni po nowy zapas popcornu a on był za mną. Jak mój cień. Dosłownie jak mój cień. Zaczynałam już być powoli pewna , że on nadal coś do mnie czuje mimo iż dokładnie mu mówiłam. Przyjaźń i nic więcej.

- Nadal mnie kochasz prawda ? - zapytałam biorąc jeden popcorn do buzi.

- C-co ? - powiedział zdziwiony.

- Jak to co ? Widzę to. - spojrzałam się na niego podejrzliwie.

- Chloe , bo ...

- Bo co ?! Nathan mówiłeś co innego ! - nie pozwoliłam mu dokończyć.

- Bo ja nie umiem od tak się odkochać. Nie potrafię. Kocham cię i nigdy nie przestanę i ty doskonale o tym wiesz. Louis też wie. I wiem , że się kochacie dlatego nie staję na drodze ku waszemu szczęściu. - powiedział.

- Nathan , proszę cię. To już nie wróci. Zmarnowałeś szansę ponad dwa lata temu. - powiedziałam. - I mimo , że cię naprawdę nienawidziłam to chcę się z tobą przyjaźnić bo ... zależy mi na tobie. - dodałam.

- Z-zależy Ci na mnie ? - uniósł brew.

- Kurwa cholernie. - pokiwałam głową.

- Dlaczego byłem tak zaślepiony Victorią skoro obok siebie miałem kogoś takiego jak ty. - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Nathan ... Nic między nami już nie będzie , ale chcę abyś nadal był w moim życiu. Inaczej ono kompletnie straci sens.

- Boże. To jest chore. Naprawdę chore. - westchnął.

- Tak jest chore. Aczkolwiek podczas ciąży uświadomiłam sobie jak bardzo mi ciebie brakowało. - uśmiechnęłam się.

- Taa.

- A co u ... Panny Chase ? - zapytałam wskazując palcami cudzysłów.

- Nie wiem nawet. Odkąd powiedziała mi , że się wynosi i ot tak oddaje mi Setha staram się spędzić z nim jak najwięcej czasu. Jednak papiery rozwodowe są podpisane i oficjalnie znów jestem singlem. Jakoś czuję się z tym dziwnie. - spuścił głowę w dół.

- Dlaczego ? - zapytałam.

- Bo zawsze chciałem abyś to ty była na jej miejscu. Jednak muszę żyć i iść naprzód. Ciekawy jestem tylko kiedy ona przyjedzie spotkać się z synem. - powiedział.

- Pewnie niebawem będzie chciała go zobaczyć. W końcu to jej synek. Kocha go na swój ... Sposób. - wzruszyłam ramionami.

- Czy ty właśnie jej Broniłaś ? - uniósł brew.

- W sumie to tak. Wiem co czuje matka. Rozumiem ją pod tym względem. - kiwnęłam głową.

- No to nieźle. - pokręcił głową w rozbawieniu.

- Nigdy jej nie lubiłam , ale rozumiem ją jako matkę. W końcu ona dała Ci dziecko a ty teraz musisz o nie zadbać. - powiedziałam.

- Dbam będzie miał najlepszą rodzinę pod słońcem. Nigdy mu niczego nie zabraknie. Aż dziwne że ma już dwa lata. - uśmiechnął się.

- Liam syn Rachel ma już trzy lata. A pamiętam jak się urodził. Czas leci za szybko. A Casey ? Ma już prawie 4 miesiące. Nie wierzę że to tak szybko leci. - uśmiechnęłam się.

- Oj tak. - westchnął.

- I Luke ... Nie ma go. - powiedziałam a na moim policzku pojawiła się łza.

- Kochałaś go prawda ? - zapytał.

- Tak. Nie wiem jak to się stało , że ... On nie wiem. Sprawił , że moje życie nabrało barw. W końcu byłam w ciąży a on jeszcze oddał wszystko co miał mnie. I ja nadal nie wiem co mam z tym zrobić. - załkałam.

- Nie myślałaś nad sprzedażą ?

- Nie mam zamiaru. Zbyt wiele wspomnień. Jednak wiem , że w końcu muszę podjąć jakąś decyzję. Firmą zajmuje się Louis ja nie mam do tego głowy a z pieniędzmi też nie mam co zrobić. - westchnęłam.

- Nie będziesz tutaj na tym metrażu mieszkać zawsze. Teraz kiedy macie Casey możecie zamieszkać tam. - wzruszył ramionami.

- Nie. Może kiedyś tam zamieszkamy , ale nie teraz. - pokręciłam głową na boki.

Naszą rozmowę przerwał płacz Casey zajrzałam do niej i wróciłam do Nathana z nią na rękach.

- Zobacz kto przyszedł nas odwiedzić. - zaśmiałam się.

Nathan wstał i wziął jej malutką rączkę , która była wielkości jego palca. Dosłownie malutka.

- Hej mała. Co już się interesujesz sprawami dorosłych co ? - zaśmiał się kiedy mała się uśmiechnęła.

Zadzwonił mój telefon a ja dałam małą na moment Nathanowi.
Dzwonił Louis odebrałam natychmiast.

- Hę ?

- Jakie hę. Mówi się no witam kochanie. - zaśmiał się do słuchawki.

- Dobra dobra. Coś się stało ? - zapytałam.

- Taa. Luke miał niezłe pieniądze , ale też muszę za niego załatwiać dużo spraw. Chodzi o jego dom. Pomyślałem żeby oddać go jego byłej dziewczynie i synowi co ty na to ? - zapytał.

- Um ... Boże. Ja nie wiem. Ona ma ... Duży dom ? Wydaje mi się , że powinniśmy skorzystać z okazji i pewnego dnia sami w nim zamieszkać. - wzruszyłam ramionami mimo iż wiedziałam , że tego nie zobaczy.

- Chciałabyś ? Może nie wiem. Okej. W takim razie zostawiam ten dom w spokoju. - powiedział zrezygnowany i się rozłączył.

Po raz kolejny go zawiodłam. Wiem , że on nie chce tam mieszkać ze względu na to co kiedyś mnie z Lukie'm łączyło. Wiem , że on się tego boi.

- Jestem suką. Powinnam się zgodzić na to aby Louis wybudował dla nas dom a nie zamieszkać w domu Luke'a. Muszę go przeprosić jak wróci. - powiedziałam.

Nathan bawił się z Casey , ale ona zrobiła się senna więc odrazu zasnęła a Nathan mnie przytulił.

- Nie bój się. Macie tutaj cztery pokoje więc dacie radę. - zaśmiał się.

- Wiem , ale on się boi , że ja go zostawię. - powiedziałam smutno.

- Nie zostawisz. Kochasz go więc to nie realne abyś go zostawiła. Macie razem dziecko a to jeszcze bardziej was ze sobą łączy. - uśmiechnął się.

- Taa. Może i masz rację. - powiedziałam.

- Ja zawsze mam rację. - zaśmiał się.

No nie tak zawsze Prescott.


After Storm - Life Is Strange Story.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz