2. Obchodzisz mnie ty.

123 13 8
                                    

Następnego Dnia.

Siedziałam w kuchni pijąc różaną herbatę. Oczekując na przyjazd Nathana można się najeść sporo nerwów. Sama nie wiem dlaczego chce do mnie przyjechać a co najgorsze nie mam pojęcia dlaczego Louis się na to zgodził.

Zadzwonił dzwonek do drzwi. Oznaczało to , że właśnie on stoi pod drzwiami i pewnie ma na mój temat ma brudne myśli. Zapewne naga Chloe otwierająca mu drzwi. BLEH. 

Tak mogę otwierać drzwi tylko Louisowi i to też nie bo po prostu najadłabym się wstydu.

Otworzyłam moje jakże piękne jeszcze pachnące nowością mahoniowe drzwi.

- Cześć. - uśmiechnął się mój dawny kochanek podając mi bukiet róż.

- Em ... Cześć. - burknęłam i wpuściłam go do środka rzucając kwiatami w zlew.

- Ładne mieszkanie. - uśmiechnął się rozglądając się.

- Dzięki. - mruknęłam. - A tak serio to po co przyjechałeś ? - zapytałam.

- Nie mogę się spotkać z kobietą , która nadal jest moim życiem ? - uniósł brew.

Podeszłam do niego i przed oczami machałam mu palcem na , którym widnieje ślubna obrączka.

- Widzisz ? Jestem Z A j Ę T A. - burknęłam siadając na kanapę.

- Pusty pokój ? - uniósł brew zamykając drzwi od pustostanu.

- To pokój przeznaczony dla naszego dziecka. - odpowiedziałam.

- Ah rozumiem. - pokiwał głową siadając na fotelu.

- A co u Victorii i Setha ? - zapytałam.

- Dobrze. Victoria siedzi po same uszy w modelingu i tego typu sprawach a Seth zaczął chodzić. - uśmiechnął się. 

- Trochę późno skoro w lipcu skończy 2 latka. - burknęłam.

- No trochę tak , ale ważne , że już mówi , chodzi itd. - uśmiechnął się.

- Tak to cudowne. - pokiwałam głową.

- A co u ciebie ? W końcu trochę czasu minęło. - uśmiechnął się smutno.

- No a co się ma dziać. Wzięłam ślub kupiłam nowe auto wyremontowaliśmy mieszkanie i planujemy dalsze życie. W sumie to tyle. - wzruszyłam ramionami.

- Dziwne , że nie masz jeszcze dziecka.

- Nie planujemy jeszcze powiększenia rodziny. Jest dobrze tak jak jest. - mruknęłam.

- To fajnie. Masz jeszcze życie przez jakiś czas. - uśmiechnął się znów.

- Jeśli pojawiło by się nawet dziecko to byłoby dobrze. Poza tym co cię to obchodzi ?! - uniosłam brew.

- Obchodzisz mnie ty. - powiedział.

- Ah. To miłe , ale raczej nie skorzystam z twojej propozycji ucieczki gdziekolwiek i porzucenia tego co kocham. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Jeszcze kiedyś przyjdziesz do mnie z podkulonym ogonem i będziesz mnie błagać o pomoc. - uśmiechnął się diabelsko po czym wstał i wyszedł z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.

- No i fajnie. - wzruszyłam ramionami.

I jak na złość zadzwonił do mnie telefon i na dodatek nie znajomy telefon. Mimo obaw odebrałam go.

- Black. - burknęłam do słuchawki.

- O proszę suka zmieniła nazwisko. Jak słodko. - zaśmiała się do telefonu tym swoim zdzirowatym głosem.

After Storm - Life Is Strange Story.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz