IV

53 4 0
                                    

Kruk pov.

Po tym jak odrzucono mój kontrakt, nadal krążyłem niedaleko posiadłości.

Pragnąłem jej duszy, była ona taka kusząca. Może i bez kontaktu będzie smakować gorzej i nie będę mógł skosztować za dużo, to i tak wiedziałem, że będzie lepsza od wszystkich.

Najpierw poczułem odór śmierci tej kobiety, której wyrwałem serce.
Czekam aż ją zabiją, przecież o to chodzi w składaniu ofiary, ta sekta naprawdę jest okrutna, ale no cóż.

Rozłożyłem się na jeden z gałęzi drzew, wysoko nad ziemią. Stąd doskonale czułem zapach strachu, dość silnego, jakby bało się kilka osób. Pewnie Adrianna dowiedziała się, że ma umrzeć, co było węglem na jej ognisko przerażenia.

Śmierć. Poczułem ją, jednak coś nie pasowało. Kolejny zgon i kolejny.

Niemożliwe..

Czy ona właśnie wybija ich w pień!? Nie to absurdalne, może zawarła pak z innym demonem, nie wyczułbym to.

Z oddali dostrzegłem dym. A jeśli zginęli od pożaru i ona też zaraz umrze! Zeskoczyłem z gałęzi, ładują na wilgotnej ziemi. Biegłem najszybciej jak umiem, co oznacza że już po chwili byłem przed głównymi drzwiami. Rezydencja faktycznie się paliła. Nadal nie czułem zapachu jej śmierci. Jednym, sprawnym ruchem otworzyłem drzwi po czym udałem się do podziemi. Ogień mnie nie ranił, potrafiłem go opanować, jak na demona przystało.

Po całym pomieszczeniu walały się zwłoki, a krew była nawet na suficie. Nigdzie nie było jej ciała, czyli mam jeszcze szansę. Jej dusza będzie moja.
Ale stop, coś tu nie gra. Tych ludzi nie zabił ognień, może teraz trawił ich ciała, ale to nie od niego zginęli.

Sądząc po głębokości ran w ciałach, braku kończyn czy też totalnym rozszarpaniu, wnioskuję że nie zrobił tego człowiek. Zwierzę, a raczej bestia sprawiła tak krwawą rzeź.

Z takimi ranami nie mogła dało uciec.
Wskoczyłem na dach budynku. Uśmiechnąłem się pod nosem,zdajac sobie sprawę, że bardzo łatwo będzie ją znaleźć. Krwawiła, dosyć obficie. Ruszyłem więc w las za śladami szkarłatnej cieczy. Jej piękny zapach wbijał się w moje nozdrza.

Po kilku minutach dłuższego marszu, zobaczyłem ją. Jej brązowe włosy, sięgające do ramion były ubrudzone krwią i błotem. Twarz miała opuchnietą, pełną od ran, takich jak rozcięta warga, czy łuk brwiowy.
Oczy, drzwi do duszy, miła zamknięte, to dzięki nim poznaje się na początku czy dusza jest smakowita. Im bardziej niezwykle oczy, im większą moc od nich czujesz, tym bardziej pragniesz dyszy tej osoby. Jej oczy były złote przechodzące w zieleń z mnóstwem brązowych plamek o różnych odcieniach. Mały, zadarty nosek był na pewno złamany, a sądząc po jej trudność z oddychaniem, żebra też były bardzo podbijane.

Leżała pod drzewem. W podartych spodenkach do kolan, które odkrywały jej poszarpane nogi, była boso. Miała na sobie też szarą bluzę.
Ma szczęście, że jest lato, inaczej by umarła z zimna. W sumie jak teraz nikt nie udzieli jej pomocy, to Też umrze. Uśmiechnąłem się diabolicznie a w oczach błysnęła krwista czerwień zmieszaną z różem.

To moja szansa.

Ada pov.

Moj łeb, aaaał. Nadal leżalam pod tym głupim drzewem w tym głupim lesie. Ehh. Zakaszlałam, a moim ciałem targnęła fala bólu. Ze załamanymi żebrami i tak się trudno oddychało, a katar wcale tego nie ułatwiał.

- Ekhem. - Ciche, jednak dobrze słyszalne odchrząknięcie zwróciło moja uwagę.

- O to znowu ty. - Spojrzałam na Kruka siedzącego na zawalony pniu drzewa. - Czego tym razem chcesz?

- Tego co wtedy, kontraktu. - Otworzyłam usta, by kazać mu iść jednak, zaczął mówić skutecznie mi to uniemożliwić. - Tym razem troszkę innego.

- Na czym polega różnica? - Spytałam beznamietnie.

- Chodzi o tak zwany 'kontrak lekki', to znaczy, że nie pożrę całej twojej duszy, a tylko jej część. - Znowu ten jego 'niewinny uśmieszek'

- Jakie będą 'skutki uboczne' dla mnie? - Dopytywałam nawet nie racząc go spojrzeniem.

- Nie umrzesz od razu po mojej uczcie. Będziesz żyć dalej, może jakieś dwadzieścia - trzydzieści lat. - W miarę dobrze.

- A co się stanie z moją duszą, po śmierci?

- Nic, pójdziesz najpierw do czyśczca, a potem do Nieba. No chyba że bardzo nabroisz. - Dobra nawet mogę na to przystać, bez pomocy się stąd nie wydostanę.

Gdy rozpatrywałam dobre i złe strony, zauważyłam, że ten koleś-ptak mi się przygląda.

- Tak więc moim życzeniem jest: zemsta. - Powiedziałam po chwili namysłu.

Kruk wstał, podszedł do mnie i uprzednio zdejmując rękawiczki, wyciągnął dłoń, która chwyciłam z lekkim zawachaniem. Jego oczy zapłonęły szkarłatem, a dłoni która mi podać zaczął pojawiać się jakby tatuaż. Miał kształt pętagramu, jasno fioletowy ze srebrnymi zdobieniami.
Poczułam nieprzyjemne kłucie i ciepło nisko pod lewym obojczykiem tam gdzie jest serce. Domyśliłam się, że był to ten sam symbol.

- Yes, My Lady. - Rozbrzmiał jego seksowny głos tuż przy moim uchu.

Właśnie sprzedała duszę kawałek demonowi piekielnie przystojnemu demonowi.

------------

Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania ta zawsze jakąś motywacja!!

Yes, My LadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz