Rozdział 2

25 4 0
                                    

Od wyjazdu księcia minęło kilka miesięcy, zima zbliżała się wielkimi krokami, a co za tym idzie, również przygotowania do zimowej uczty ruszyły pełną parą. Dla mieszkańców Lordaeronu było to niezwykle ważne święto, rodzina królewska przygotowywała na tę okazję specjalne, bogato zdobione stroje, wszyscy byli w euforii. Wszyscy, tylko nie Henrietta, której serce przepełnione było goryczą. Wiedziała, że nigdy nie będzie jej dane uczestniczyć w balu z Arthasem, ale myśl, że w tym roku to miejsce zajmowała Jaina doprowadzała dziewczynę do szaleństwa. Z drugiej jednak strony cieszyła się, że znów ujrzy swojego przyjaciela.

Henrietta wróciła do koszar ze służby. Był już późny wieczór. Ostatnimi czasy wolała zamieszkiwać koszary razem ze swoimi podwładnymi. Jako kapitan drużyny rycerskiej nie mogła sobie pozwolić na humory spowodowane życiem prywatnym. Musiała dawać przykład pozostałym. Chciała też pokazać, że wbrew plotkom nie awansowała dzięki swojemu nazwisku.

Po zdjęciu zbroi, dziewczyna podeszła do wielkiego kominka, przy którym siedziało paru mężczyzn. Z przyjemnością przyjęła proponowane grzane piwo i zaczęła ogrzewać przemarznięte kończyny. Mimo braku śniegu, panował ogromny mróz. Nagle drzwi się otworzyły, a do izby wpadł zdyszany posłaniec.

- Jutro przyjeżdża książę z Dalaranu. Król kazał przygotować się na jego powitanie - oświadczył jednym tchem i wybiegł.

- Jutro? Miał być za dwa tygodnie! - wypaliła Henrietta.

- Może król go wezwał. Słyszałem, że coś dla niego szykuje - powiedział jeden z rycerzy.

- Nie ważne. Wiecie co macie robić w takiej sytuacji - odpowiedziała dziewczyna.

- Tak jest, pani kapitan - zawołali jednym głosem mężczyźni.

Henrietta dopiła piwo, pożegnała się z kompanami i ruszyła w stronę swego posłania. Krew się w niej gotowała. Musiała dowiedzieć się czemu Arthas postanowił wrócić tak wcześnie.

Następnego dnia od razu pobiegła do Lorda Uthera. Miała nadzieję, że ojciec coś wie i jej to zdradzi. Znalazła go na zamku, poczekała aż zakończy rozmowę i podeszła do niego szybko, zanim ktoś inny znów odwróci jego uwagę.

- Lordzie Utherze. Znasz może powód wcześniejszego powrotu księcia? - zapytała.

- Znam, ale nie mogę niczego zdradzić, pani kapitan - odpowiedział paladyn i odwrócił się, by odejść.

Henrietta szybko złapała go za ramię i ściszyła głos.

- Ojcze, proszę.

Mężczyzna spojrzał jej głęboko w oczy, a potem westchnął.

- Dobrze. Król Terenas wezwał Arthasa oraz Jainę. Zamierza sprawdzić jak sobie poradzą z królewskimi obowiązkami.

- Ale po co Jaina?

- Z tego co mówił arcymag Antonidas tych dwoje bardzo zbliżyło się do siebie. Terenas liczy, że w końcu doczeka się synowej.

Po tych słowach Henrietta nie była w stanie odezwać się słowem. Skinęła głową ojcu i ruszyła z powrotem do koszar. Musiała przygotować się na powitanie księcia.

Lovecraft - World Of Warcraft ParodyWhere stories live. Discover now