1.Rozdział

1.9K 121 7
                                    


Camila POV

-Karla wstawaj, już jesteśmy.

Słysząc twardy głos ojca automatycznie się wyprostowałam ignorując to, że użył moje pierwsze imię. Rozmasowałam ręką obolały kark. Jechaliśmy w końcu dobre 8 godzin. Wysiadłam z auta a moim oczom ukazał się średniej wielkości ceglany domek z zadbanym ogródkiem. Ostatni raz widziałam go 4 lata temu. Cóż, nie tylko dom z resztą. Przez duże drewniane drzwi wybiegła kobieta.

-Kochanie! Jak się cieszę że tu jesteś...- powiedziała, jak się domyślam, moja mama. W końcu nie widziałam jej już od paru lat. Kobieta miała około 183 cm wzrostu, ciemne włosy sięgające jej do ramion i ciemno brązowe oczy, w których szkliły się łzy. Gdyby ktoś na nas spojrzał mógłby powiedzieć że jesteśmy kompletnie obcymi sobie osobami. Jedyne co nas łączyło, to intensywny kolor oczu.

-Cześć mamo - wydukałam, po czym kobieta czule mnie przytuliła. Brakowało mi jej, ale wciąż czułam do niej żal. Koniec końców nikt nie kazał mojej rodzicielce opuszczać ojca gdy miałam ledwo 7 lat. Mogła chociaż zabrać mnie ze sobą, a nie zostawiać z tym tyranem...

Rozmyślania przerwało mi głośne chrząknięcie ojca. Delikatnie uwolniłam się z uścisku mamy.

-Alejandro...- powiedziała kobieta oschle, po czym podała mu rękę.

-Witaj Sinu - lekko uścisnął dłoń mojej mamy. - Tutaj masz rzeczy Camili, jeśli chcesz mogę je wnieść do środka.

-Łaskawiec.- Pomyślałam.

-Nie trzeba - odpowiedziała odrazu ciemnowłosa. - Radziłam sobie bez ciebie tyle lat, to i teraz sobie poradzę. - zdziwiły mnie jej słowa, w końcu z tego co mówił mi ojciec to ona go zostawiła...

-No cóż, skoro poradzicie sobie same, to ja będę się już zbierał - odburknął mężczyzna - Muszę wracać do domu, za parę dni wyjeżdżamy z Vanessą, moją narzeczoną. - spojrzał wymownie na mamę. - Jeśli chciałabyś porozmawiać, zawsze możesz zadzwonić - dodał zerkając za mnie i siląc się na uśmiech.

-Tak, napewno będę dzwonić - dało się wyczuć ironię w moim głosie. Ojciec wsiadł do samochodu. Obserwowałam jeszcze przez chwilę jego czarnego BMW odjeżdżającego z podjazdu. Zaczęłam zastanawiać się, jak teraz będzie wyglądać moje życie. Doszłam do wniosku, że dam szansę mamie i spróbuję odbudować z nią relację. Z zamyślenia wyrwał mnie ciepły głos kobiety.

-Słońce, chodź wniesiemy to do środka, pokażę ci twój pokój i będziesz mogła odpocząć - uśmiechnęła się lekko, po czym chwyciła za dwie walizki i ruszyła w stronę czarnych kamiennych schodków. Chwyciłam dwa pozostałe kartony i podążyłam jej śladem. Odłożyłam je pod ścianę, a moim oczom ukazał się długi korytarz, który prowadził na wprost do salonu. Weszłam do pomieszczenia lekko zszokowana, po drodze mijając schody. Z zewnątrz ten dom nie wyglądał na taki przestrzenny i nowoczesny.

-Witaj w domu, córeczko. - powiedziała kobieta, drżącym głosem. Widać było, że powstrzymywała łzy. - Mam nadzieję, że ci się tutaj spodoba. Od poniedziałku pójdziesz do szkoły. Wiem że rok szkolny już się zaczął, ale dopiero październik, więc powinnaś szybko wszystko nadrobić. Po schodach na lewo jest twój pokój, obok łazienka. Rzadko będę zaglądać na górę, chcę dać ci trochę przestrzeni. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, będę w kuchni. To tutaj - wskazała palcem na pomieszczenie po prawej stronie - Teraz możesz się iść rozpakować i przespać, jutro pojadę na zakupy. Jeśli chciałabyś wybrać się ze mną, zbiórka o 9 - dodała uśmiechając się ciepło.

-Mamo... - zaczęłam niepewnie - Dziękuję ci za to wszystko - powiedziałam po czym przytuliłam kobietę, a cały mój żal do niej przepadł. Poczułam, że wreszcie może być inaczej.

Jeśli tylko spróbuję...


Witam Was Serdecznie W Moim  Pierwszym FanFiction  o Camren. Myślę, że nie ma co dużo pisać. Za ewentualne błędy przepraszam i liczę na szczerą opinię. Życzę miłego dnia/wieczoru/nocy i do następnego :)

Jeśli Spróbuję { CAMREN FF }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz