Prolog

557 58 1
                                    

10 lat temu.

Czuję się obserwowana. Czy to dobre słowo? Może trafniej będzie powiedzieć analizowana? Od rana po sierocińcu kręci się grupa dziwacznie wyglądających ludzi ubranych w czarne jak smoła szaty. Gapią się, coś zapisują i szeptem dyskutują między sobą. Nieważne, pewnie szukają jakiegoś „szczęśliwego" dzieciaka do wzięcia. Nie liczę, że to będę ja. Jestem spisana na straty, odpycham każdego swoim istnieniem, nie mam przyjaciół i znajomych, każdy się mnie boi i nawet opiekunki ograniczają się do minimalnego kontaktu. Ktoś taki jak ja miałby mieć szansę by wyrwać się z tego miejsca? Dobre żarty.

-Laulen dziwolągu, fiesz kto idzie do nowej rodzinki? Ja! A fiesz kto zostanie tu na zawsze? Laulen! - Mój wewnętrzny spokój zaburzył Jaden, ten obśliniony, idiotyczny dzieciak z krzywym zgryzem gra mi na nerwach i mam zamiar mu to udowodnić. Gówno obchodzi mnie to, że za nim stoi jego nowa rodzina.

-Naucz się gadać szablozębny smarku. - Wzięłam pierwsze co miałam pod ręką i gwałtownie zamachnęłam się uderzając z całej siły w jego głowę metalowym pociągiem który powolnie przemieszczał się po zabawkowych torach. Od razu usłyszałam jego rozpaczliwy pisk i zobaczyłam krew lejącą się po twarzy. Nie żałuję.

-Na miłość boską Jauregui! Marsz do izolatki! - Brzmi jak więzienie co? Jest nim, każdego dnia odkąd tu jestem czuję się tak, jakbym odsiadywała jakiś wyrok.

***

Jestem w tym pieprzonym ciemnym pokoju już jakieś 4 godziny. Nagle zza drzwi słyszę rozmowę.

-Kim jest ta dziewczyna z incydentu z rana?

-Lauren Jauregui. Dziecię diabła powiadam, bo dzieckiem jej nazwać nie można.

-Powiedz coś więcej kobieto.

-Panowie mi uwierzą na słowo, nie ma o czym. Obłąkany dzieciak, przepełniony złem.

-Brzmi dobrze... Ile ma lat?

-Niespełna czternaście wiosen.

-Fantastycznie. Proszę przygotować niezbędne dokumenty, zabieramy dziewczynę.

-A-ale - Nastała krótka cisza - Dobrze oczywiście, proszę za mną. - Opiekunka miała przerażony głos, musiała się czegoś przestraszyć bo ta kobieta nigdy nie ulega.

Po trzydziestu minutach drzwi uchyliły się a do zupełnie ciemnego pomieszczenia wdarło się kilka promieni światła. Zobaczyłam trzy postacie, jedna na czele a dwie z tyłu. To byli ci sami ludzie którzy kręcili się po sierocińcu, te same ciemne szaty i dziwne okrycia na twarzach które zakrywały prawie wszystko prócz oczu.

Witaj Lauren. - Pierwsza postać o niezwykle intensywnie niebieskich oczach uklęknęła lekko by być na równi z moimi. Nie odpowiedziałam. - Pójdziesz z nami, spakuj swoje rzeczy. - Niebieskooki mężczyzna wyszedł z pokoju a wraz z nim reszta mrocznych postaci. Mogłabym uciec bo zostawili mi idealną okazje, ale po co? Założę się, że wszędzie lepiej niż tutaj.

Udałam się do obskurnego pokoju którym miałam wątpliwą przyjemność dzielić się z innymi dziećmi. Podeszłam do jedynego przedmiotu który mogłam nazwać swoim. Mała skrzynka zabezpieczona zardzewiałą kłódką. Wyjęłam z niej swoje graty i poszłam w stronę swoich "właścicieli". Na odchodne spojrzałam ostatni raz na budynek rodem z koszmaru w którym spędziłam większość życia.

***

-Zastanawiam się, czemu po takim popisie jaki dałam w sierocińcu zdecydowaliście się mnie gdziekolwiek zabrać. - Przerwałam ciszę panującą w czarnym terenowym samochodzie.

-Dobrze dobrane słowo, młoda damo. - Odpowiedział niebieskooki. - Tam gdzie jedziemy nie ma miejsca dla zwykłych, nudnych, grzecznych dzieci. - Jesteś taka jak my, trzeba tylko obudzić w tobie odpowiednie zmysły. - Jestem zupełnie zdezorientowana, moja mina chyba mówi sama za siebie co zauważa jak mniemam niebieskooki dowódca czy coś w tym stylu. - Wybacz brak manier, Lauren. - Zdjął okrycie twarzy. Moim oczom ukazał się mężczyzna w średnim wieku, miał wiele blizn i dość groźną mimikę. - Mówią na mnie Mefisto, a to moja droga... - Samochód zatrzymał się przy ogromnym budynku pośrodku niczego -... jest twój nowy dom. Stowarzyszenie Cieni.

-Stowarzyszenie Cieni? Jaka idiotyczna nazwa.

-Owszem, Stowarzyszenie Cieni. Stowarzyszenie, bo nie jesteśmy jakimś zwykłym gangiem bawiącym się w napady na pobliskie monopole, czy mafią której główną działalnością są układy. Cienie, bo jesteśmy niewykrywalni, załatwiamy sprawy cicho i nie popełniamy błędów. Jesteśmy ideą i porządkiem.

-Nic z tego nie rozumiem, to brzmi jak kompletna brednia.

-Kiedyś zrozumiesz. Od jutra zaczynasz szkolenia, jeszcze zrobimy z ciebie Cień. - Zerknął na mnie ostatni raz. - Tymczasem idź spać dziecko, Astrid zaprowadzi cię do twojej kwatery. Brzmi lepiej niż ta klitka w sierocińcu co?

PARTNERS IN CRIME | CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz