Początki współpracy

331 60 1
                                    

Godzinna podróż z brązowooką towarzyszką ciągnęła się w nieskończoność. Chwilami nawet miałam ochotę wyrzucić ją przez okno, bo działa mi na nerwy jak nikt inny. Znamy się zaledwie półtorej godziny a ja już mam jej serdecznie dosyć. Camila, bo z tego co pamiętam tak ma na imię, włączyła radio mimo, że jej zakazałam i zmieniała stacje drąc się w niebogłosy gdy usłyszała piosenkę która przypadła jej do gustu. Jakby tego było mało, oparła swoje zabłocone buciory o deskę rozdzielczą i bezczelnie odpaliła papierosa w środku samochodu. Tego już za wiele.

-Chyba wspominałam coś o byciu grzeczną, prawda? - Wyłączyłam radio i zabrałam jej papierosa którego wyrzuciłam przez okno.

-Czyli jednak plotki o waszej organizacji i o jej członkach są prawdą. - Na jej twarzy pojawił się drwiący uśmiech, a ręce powędrowały do kieszeni skórzanej kurtki, z której wyciągnęła kolejnego papierosa i zapalniczkę.

-To może zaszczycisz mnie ich treścią. - Spojrzałam jak odpala papierosa. Ta kretynka za nic bierze sobie moje zakazy i robi co chce. Jestem przyzwyczajona, że ludzie się nas boją. Każdy czuje do mnie respekt, w stowarzyszeniu i poza nim w szarej strefie, a ta dziewczyna sprawia wrażenie jakby urwała się z kosmosu i nie zdawała sobie sprawy, że za pstryknięciem palca mogłabym znacznie skrócić jej życie.

-Treść jest taka, że macie kij w dupie i ty jesteś idealnym tego przykładem. - Jak gdyby nic, zaciągnęła się papierosem i zgasiła go koło mojej dłoni na skrzyni biegów. Ścisnęłam mocniej kierownicę i zacisnęłam zęby. Ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, szczerze mówiąc to do dzisiaj myślałam, że to niemożliwe, a jednak. Nagroda za to osiągnięcie trafia do panny Cabello.

-Weszłabym z Tobą w dyskusję, ale myślę, że jako jednostka z szarej strefy i tak niewiele zrozumiesz.

-Uważasz się za lepszą?

-Mam być szczera, czy dla twojego komfortu psychicznego skłamać?

-Zabawne. - Księżniczka chyba się obraziła bo resztę podróży nie odezwała się ani słowem.

***

Dojechałyśmy na miejsce. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, czy chociażby wyłączyć silnik, Cabello wyszła z Jeepa i zamknęła z hukiem drzwi, zmierzając w stronę windy. Gdyby nie to, że są one zabezpieczone hasłem nawet bym za nią pobiegła by nie pchała się pierwsza tam gdzie nie powinna, ale nie mam zamiaru zbytnio się przemęczać. Specjalnie, jak najwolniejszymi ruchami zgasiłam silnik i wyszłam z samochodu by zdenerwować Camilę, której jak widać bardzo się śpieszy.

-Możesz się streszczać? Nie mam zamiaru przesiedzieć tu całego dnia.

-Ale po co ten pośpiech moja droga? I to niby ja mam kij w dupie. - Zaśmiałam się prosto w twarz brązowookiej, jednocześnie wpisując kod w terminalu koło windy.

***

Znalazłyśmy się pod drzwiami biura Mefisto. Uznałam, że wypadałoby poinformować naszego gościa co do zasad panujących w stowarzyszeniu i tego jak zwracać się do szefa.

-Zanim wejdziemy, masz okazać szacunek szefowi. Nie siadaj póki sam cię o to nie poprosi, odzywaj się tylko wtedy gdy zada ci pytanie. Zrozumiano? - Camila ignorując moją przemowę, chwyciła jak gdyby nic za klamkę drzwi i wtargnęła do środka bez mojej zgody.

-Mam nadzieję, że sporo mi zapłacisz za samo obcowanie z tą idiotką. - Wykrzyczała w stronę Mefisto, przy okazji ignorując wszystkie moje zakazy. Usiadła na fotelu przed nim i oparła nogi o biurko.

-Widzę, że już się zdążyłyście zaprzyjaźnić. Świetnie. - Odpowiedział niezwykle spokojnie po czym zapalił swoje cygaro i zerknął na mnie. - Usiądź Lauren, pogadamy o szczegółach.

PARTNERS IN CRIME | CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz