Klif

448 70 5
                                    

W ciągu ostatnich trzech tygodni Camila i ja trenowałyśmy bardzo ciężko. Zauważyłam, że mam do czynienia z naprawdę zdolną i szybko przyswajającą wiedzę i nowe umiejętności osobą. Każde z naszych szkoleń Cabello bardzo szybko chłonęła i zmieniła nastawienie. Nie przychodziła na treningi jak na skazanie tylko wyczekiwała ich jak dzieciak otwierający prezenty w święta. Do rozmowy z przed tygodni już nie wracałyśmy mimo licznych prób i próśb ze strony Camili. Uznałam temat za zamknięty, czego brązowooka nie potrafiła zrozumieć. Mimo wszystko przez ten czas nasze relacje i sposób dogadywania się uległy poprawie. Nie jest fantastycznie, bo różnica charakterów robi swoje, ale jest całkiem znośnie.

Dzisiaj postanowiłam dać towarzyszce odpocząć i zregenerować siły. Nie chciałabym dopuścić do sytuacji w której jej organizm będzie wycieńczony, bo wtedy regeneracja trwałaby tydzień lub więcej a nie jeden dzień, a na to nie możemy sobie pozwolić. Czas ucieka nieubłaganie, wiec każdy dzień jest na wagę złota. Miewam momenty, kiedy patrzę na postępy Camili i jestem pewna, że wszystko się uda, a potem nadchodzą takie dni jak te, kiedy dopada mnie ogromny stres i lęk.

Dzień postanowiłam spędzić na wykonywaniu drobnych zleceń od Mefisto. Więcej się najeździłam Jeepem, niż faktycznie pracowałam, ale czasem bywają takie dni, że więcej wypada roboty typowo formalnej niż rzeczywiście pełnej akcji. Ciągle w głowie miałam Camilę, zastanawiałam się co robi i czy właśnie nie wszczyna wojny w Stowarzyszeniu albo nie robi zamętu i chaosu. Przez czas naszej współpracy zdążyłam przywyknąć do jej wybuchowego charakterku i ciągłej chęci zwracania na siebie uwagi. Cóż, pozostaje mi tylko modlić się, by nie odstawiła teatrzyku.

***

W Stowarzyszeniu byłam późnym wieczorem. Większość towarzyszy już spała, albo kończyła ostatnie treningi. Jedyne o czym marzyłam to łóżko w mojej kwaterze.

Nim się obejrzałam ogarnął mnie mocny sen który został przerwany przez ciche szmery za drzwiami. Rozbudziłam się i zaczęłam nasłuchiwać czym ten dźwięk mógłby być spowodowany. Odgłos ten przypominał grzebanie jakimś cienkim metalowym przedmiotem w zamku drzwi. Sięgnęłam pod poduszkę, pod którą zawsze trzymam mały rewolwer i powoli wycelowałam w wejście do pokoju czekając na to co wyłoni się zza drzwi. Ktoś kto otwiera zamek zna się na rzeczy bo po krótkim czasie owe drzwi zaczęły powoli się uchylać. Położyłam palec na spuście chcąc przygotować się do strzału kiedy w progu pokoju stanęła Camila z metalową, zakrzywioną wsuwką do włosów.

-Hej, to tylko ja. - Rozbawiona uniosła dwie ręce do góry i weszła głębiej do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.

-Zwariowałaś?! Co tu robisz? Mogłam cię postrzelić!

-Ale tego nie zrobiłaś, a teraz ubieraj się i idziemy.

-Co ty wymyśliłaś? Chcesz trenować w środku nocy?

-Nie.

-To czemu mam gdzieś z tobą iść?

-Nie gadaj tyle i się zbieraj, noc jest krótka. - Camila chwyciła jeden z czarnych płaszczów wiszących w szafie w rogu pokoju i rzuciła go w moją stronę.

Niechętnie i niepewna planów brązowookiej ubrałam się, chowając rewolwer który wcześniej trzymałam w dłoni, w wewnętrzną kieszeń płaszcza.

-To ci nie będzie potrzebne. - Camila wystawiła dłoń wskazując na broń. Spojrzałam na nią podejrzliwie ale w końcu odłożyłam pistolet na miejsce. - Grzeczna dziewczynka. Chodźmy już.

Po krótkiej chwili byłyśmy już w windzie jadącej na najniższy poziom budynku. Cabello prowadzi mnie do garaży, nie wiem po co i dlaczego. Próbowałam wyciągnąć od niej informacje ale ona zbywała mnie dziwnymi odpowiedziami.
Kiedy zjechałyśmy, Camila wyciągnęła z kieszeni kluczyki do jednego z Jeep'ów Stowarzyszenia i otworzyła mi drzwi.

PARTNERS IN CRIME | CAMREN PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz