1. honestly, i don't need help

102 16 0
                                    

— Jak wiesz, gdzie twoje miejsce, to czemu wchodzisz mi w drogę? — prychnął Jiyong. — Hm? Nagle głos Ci odebrało — zaśmiał się, jeszcze mocniej przyciskając wyższego do ściany. — Nie potrzebuje opiekuna, więc nie musisz mi wchodzić z butami w moje życie. Nie wiem, jak ty, ale ja mam dobre relacje, jak i z nauczycielami, rówieśnikami i ze swoją miłością, więc chyba nie wymagam chyba opieki — powiedział i puścił chłopaka na ziemię, chwilę później wychodząc z pokoju.

Tak skończyła się relacja Seunghyuna z jego miłością, na lekkim siniaku w okolicy mostka i wielkim bólu w psychice. Miłość to pojęcie względne, każdy odbiera ją inaczej, każdy kocha inaczej, jednak, dla większości kojarzy się tylko z dwoma słowami, albo ze szczęściem, albo z bólem. Zakochanych z wzajemnością, oczywiście, że z pierwszym, jednak tych, których ich miłość, postanowiła oddać serce komuś innemu, łączona jest tylko z bólem.

Blondyn, delikatnie rozwiązał krawat, aby znów nie musieć się z nim siłować, odpiął jeden guzik koszuli i spojrzał pod materiał, aby ocenić, czy boli go, siniak na klatce piersiowej, czy samo serce. Wcześniej ocenił swój stan fizyczny na całkiem dobry, jednak gdy coraz mocniejszy krwiak pulsował w okolicach jego mostka, więc zaczął podważać swoją poprzednią tezę. Poprawił swój mundurek, aby wszystko wyglądało tak, jak przed jego oględzinami i wyszedł z pokoju, z zamiarem udania się do swojego dormu.

Wszedł na przed ostatnie piętro w budynku, na którym znajdowały się pokoje mieszkalne. Otworzył odpowiednie drzwi, wchodząc do środka. Rozejrzał się, wszystko w takim samym porządku, jak było. Pokój był przygotowany na dwie osoby, kiedyś (dokładnie cztery lata temu) dzielił go z Seungrim, jednak chłopak postanowił się wyprowadzić do Jiyonga, w którym, drugie łóżko się zwolniło. Seunghyun został sam, dużo osób, które go za dobrze nie znały, mówiły, że ma wielkiego farta, że nie musi się użerać z wścibskim współlokatorem, ale on wolałby, budzić się obok kogoś, nawet jeśli tej osoby by nie lubił.

Po jakimś czasie sam się domyślił, że wyprowadzka Seungriego z ich pokoju, była tylko przypieczętowaniem ich przyszłego związku. Nie było tajemnicą, że para ze sobą sypiała, a wspólny pokój dodawał im komfortu. Nie musieli wypraszać współlokatora ani przedzierać się przez nocny dyżur nauczycieli, aby wrócić do rana do swoich łóżek. Wiedziała o tym cała szkoła, wraz z nauczycielami, jednak oni nie reagowali. Niektórzy uczniowie skarżyli się na parę, która czasem zakłócała nocną ciszę, ale sprawa nigdy nie został rozwiązana. Okazjonalnie, na szyi Jiyonga, albo Seungriego pojawiały się malinki, albo zadrapania, a do tego, najniższemu zdarzało się wychodzić w przydużej koszulce młodszego do wspólnych toalet.

Pokój Seunghyuna nie był specjalnie ładny, dwa łóżka, jedno perfekcyjnie zaścielone oraz drugie, które należało do właściciela pokoju. Uważał, że ładne układanie poduszek i składanie pościeli w kostkę było bezsensowne, ponieważ następnej nocy i tak musiałby je rozkładać na nowo. Pomiędzy łóżkami znajdowało się jedno biurko, całe zajęte przez ołówki oraz kartki Seunghyuna, na których rysował kwiaty i inne rośliny. Za nieużywaną pryczą stała duża szafa, której połowa oblegana była przez blondyna, a druga czekała na nowego właściciela.

Seunghyun udał się w kierunku szafy, aby wyciągnąć z niej krem na siniaki. Chciał jak najszybciej pozbyć się problemu, aby nauczyciele nie zauważyli, mogliby zacząć dociekać, kto jest sprawcą, a niezbyt śniło mu się, jeszcze większe pogorszenie relacji z Jiyongiem, przez wydanie go dyrektorowi. Ściągnął krawat, rozpiął prawie całą koszulę i wsmarował zimną maść w mocny siny ślad. 

Odetchnął z ulgą, ponieważ po chwili rana dawała o sobie znaki, mocno go piekąc, a rozsmarowanie substancji na skórze robiło przyjemne uczucie ulgi od nieprzyjemnego bólu. 

pianist ; gtopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz