Seunghyun schował twarz w dłoniach, aby ukryć łzy, które mimowolnie spływały po jego policzkach. Czuł się rozdarty, a każda sekunda bolała go jeszcze bardziej. Chwile spędzone w starej szafie przypomniały mu jego dzieciństwo, które nie było ubrane w piękne barwy, tylko przywoływało dreszcz na plecach. Został oddany do szkoły z internatem, aby nauczył się grać na pianinie; rodzice widzieli w nim talent, który trzeba było w nim odkryć. Najlepszym pomysłem było oddanie go do dobrej szkoły muzycznej, aby edukował się na wysokim poziomie. Takim oto sposobem znalazł się w starej willi, w której miał zacząć naukę gry na pianinie. Miejsce przypominało zamek, piękny duży ogród, z niezliczoną ilością altan i fontann, w środku ozdobiony był złotem, duże kanapy, mahoniowe stoliki, wielkie obrazy oraz zdobione krzesła dodawały mu uroku, w którym można było się zakochać od pierwszego przekroczenia progu, a w prawie każdym pokoju znajdował się jakiś instrument. Jako pięcioletnie dziecko, nie miał wykształconej asertywności, więc przyjaźnił się z wszystkimi, bawił się z starszymi i młodszymi dzieciakami, które nie przejmowały się nauką. Najbardziej lubił czwórkę chłopców: Youngbae, Jiyonga, Daesunga i chłopczyka o tym samymi imieniu co on, jednak szybko została mu nadany pseudonim Seungri, aby nie dochodziło do pomyłek. Wraz z upływem lat, Youngbae i Daesung oddalili się od nich, sami tworząc dwuosobową grupę najlepszych przyjaciół, trójce za to nie przeszkadzało to, że chłopcy się oddalili i nadal przyjaźnili się, wymyślając różne zabawy. Doszła również nauka, Seunghyun nie radził sobie najlepiej, jego palce nie pasowały do klawiszy instrumentu, za to gdy Jiyong usiadł przy pianinie od razu poczuł się pewnie, szybko ucząc się nowych utworów. Seungri wtedy był zajęty grą na skrzypach, na których również radził sobie wyśmienicie. Gdy chłopcy skończyli trzynaście wiosen, zaczęli odrzucać od siebie Seunghyuna, uważali go za gorszego, ponieważ nie miał do takiego talentu, jak oni. Płakał, po prostu płakał, jego najlepsi przyjaciele zostawili go. Całkowicie samego. Chował się w starej szafie miedzy zajęciami i płakał, obwiniał się za wszystko co go spotkało. Chciał wrócić do domu, jednak rodzice kategorycznie odmówili, radząc mu, aby zaprzyjaźnił się z kimś innym. Dni, miesiące mijały, a on nadal siedział sam przy kolacji, jeżdżąc widelcem po pustym talerzu. Nim się zorientował, skończył szesnasty rok życia — jako prezent na urodziny dotarła do niego plotka o związku Jiyonga i Seungriego. Poczuł jeszcze większe dotknięcie w sercu, ponieważ od kilku miesięcy podziwiał zgrabną sylwetkę Jiyonga, jego umiejętności grania na pianinie oraz to jak, wygląda. Po prostu śledził go wzrokiem, gdy przechodził obok niego. A z każdym dniem, częściej widział tulących się do siebie chłopaków, co nie pomagało mu, w zapomnieniu o utrapieniach. Bał się, bał się zagadać. Do tego, chłopak zrobił się dla niego opryskliwy. Dlatego dzisiaj siedzi w szafie i płacze, myśląc o wszystkich szczęśliwych rzeczach, które kilka lat temu dawali mu przyjaciele.
Wyszedł, rozglądając się, czy przypadkiem nikt go nie zauważył. Nagle sylwetka nauczyciela wynurzyła się zza drzwi, spiorunował go wzrokiem, kręcąc głową.
— Nie wnikam czemu siedziałeś w starej szafie, widocznie to kolejny z twoich głupich pomysłów — powiedział oschłym głosem. — Nie chcę nawet wiedzieć, po co tam siedziałeś. Masz dzisiaj zajęcia z Jiyongiem, Pan Wu jest chory, więc zastąpi go Pani Kim, która w tym czasie będzie nauczać również Jiyonga — ponownie zmierzył go wzrokiem. — Myślę, że nie będziecie sobie przeszkadzać. On gra trochę na innym poziomie — dodał, odchodząc do innego pokoju, aby pilnować młodszych uczniów.
Serce chłopaka przyśpieszyło, mimo tego, że wiedział, że on nie przepada za nim. Jest szansa, nawet na wymieniem się głupim cześć, które po kilku minutach zostanie zapomniane przez Jiyonga, ale on będzie pamiętał o nim, przez kolejne miesiące. Będzie się starał, ale na pewno nie dorówna poziomowi chłopaka, który tak bardzo lubi grać i nawet robi to poza lekcjami. Nauczyciele, jak pewnie każdy się spodziewa, faworyzują go, radzi sobie ze wszystkim dobrze, jest bezproblemowy, nawet przymykają oko na jego związek. Normalnie, gdy zauważą poważną relacje miedzy uczniami to dzwonią do rodziców, aby poinformować ich, gdy nie zezwolą na związek, muszą się bezproblemowo rozejść. Rodzice chłopaka nie zostali poinformowani, a to chyba o czymś znaczy.
Seunghyun przeszedł do odpowiedniej sali, gdzie znajdowały się dwa pianina. Usiadł przy tym gorszym, znaczy, na jego oko gorszym. Może to był ulubiony sprzęt Jiyonga? Wygonił tą myśl z głowy, nie odrywając wzroku od białych klawiszy. Usłyszał kroki, które wyrwały go z transu. Zobaczył przed sobą sylwetkę chłopaka, który potem zasiada do drugiego instrumentu.
— Cześć — powiedział niepewnie Seunghyun, Jiyong odwrócił wzrok w jego stronę, ale nic nie odpowiedział, mrużąc lekko oczy.
Po chwili do pokoju weszła nauczycielka, podając im nuty i przy tym, przerywając niezręczną ciszę. Chłopak uważnie obserwował to co robi czarnowłosy przed nim, uważnie śledząc jego ruchy. Wydawało mu się, że on urodził się już z wielkim talentem, który przerodził się w równie wielkie umiejętności. Rozpływał się pod dźwiękiem pianina, jednak, sam musiał się zająć graniem. Wydawał niezgrabne dźwięki. Nauczycielka nie zwracała na niego uwagi, więc po kilkunastu minutach przestał się trudzić i zaczął tylko słuchać, co gra chłopak obok niego.
— Nie, nie, nie! — krzyknęła kobieta. — Nie radzisz sobie, słyszysz w ogóle siebie! Nigdy tak źle nie grałeś! — podeszła do niego i zdzieliła go w policzek zeszytem na nuty, zostawiając na nim czerwony ślad. — Jeszcze raz!
W Seunghyunie coś pękło, jakby zapora, która trzymała go przy ziemi oraz zdrowym rozsądku.
— Co Pani robi — oburzył się, a kobieta odwróciła się w jego stronę. — Przecież dobrze gra!
— Ty nie masz nic do gadania, nie potrafisz nic zagrać, nawet źle siedzisz przy pianinie! — podniosła głos, podchodząc do jego instrumentu. — Oh! Czemu ja się zgodziłam, aby przyjąć Cię dzisiaj do mnie! — przewróciła zdenerwowana oczami. Po chwili obróciła się w stronę Jiyonga. — Graj jeszcze raz!
— Al-
Kobieta spojrzała groźnie na chłopaka, kręcąc głową.
Seunghyun nie odzywał się już, tylko ukradkiem spoglądał na Jiyonga, który całkowicie był pochłonięty grą na pianinie. Widać było w nim pasję, jego skupienie, co jakiś czas przerywały krzyki nauczycielki, które i tak ignorował. Nim się zorientował lekcja, spędzona na słuchaniu Jiyonga minęła bardzo szybko. Poprzednim razem, gdy słuchał go, musiał się ukrywać, teraz nawet nie martwiąc o nic, mógł delektować się dźwiękami wydobywającymi się z pianina, jak też samym chłopakiem.
Gdy nauczycielka wyszła, chciał wstać już z krzesła, ale powstrzymała go drobna dłoń. Spojrzał w stronę właściciela owej kończyny, a jego serce szybciej zaczęło bić.
— Co ty sobie wyobrażasz!? — Jiyong pociągnął go do góry, a potem pchnął na ścianę. Ciało wyższego bezwładnie przywarło do obiektu, jego oddech przyśpieszył, kiedy poczuł bardzo blisko siebie chłopaka. Mógł teraz bardziej się przyjrzeć jego twarzy, która przez te lata, zdążyła się już zmienić. Jego rysy szczęki i policzków stały się mocniejsze, pojawiły się blizny, po próbach ogolenia zarostu, a oczy stały się optycznie większe. Jeszcze bardziej idealny. — Możesz się czasem nie odzywać? Jak normalnie siedzisz cicho, zachciało Ci się dyskutować z najgorszą nauczycielką!
— Al-le ona Ci-ię uderzyła — mruknął.
— Nic nowego, za umiejętności trzeba płacić, to, że ty nie wiesz co to poświęcenie to nie moja wina — mocniej przycisnął go do ściany Jiyong. Seunghyun głośno przełknął ślinę, myśląc o tych wszystkich chwilach sprzed pięciu lat, jak próbował się zmienić dla Jiyonga i Seungriego, tylko dlatego, aby przyjaźnić się z nimi. — Nie dość, że normalnie patrzysz na mnie, jakbym z księżyca spadł to jeszcze to! Kim ty jesteś?
— Dla Ciebie? Nikim — powiedział cicho chłopak.
— No widzisz, masz racje — chwycił go za koszulkę, którą podciągnął lekko do góry, przyciskając do jego klatki piersiowej, aby zadać mu ból. — Jesteś dla mnie nikim i o tym wiesz, a nadal się wtrącasz do mojego życia.
— Przepraszam — szepnął, bliski płaczu. Nikim? Zapomniał? Może, faktycznie nie liczyło się dla niego dzieciństwo i wszystko co kiedyś przeżyli to tylko kłamstwo.
— Twoje przepraszam mnie nie obchodzi — prychnął, przewracając oczami.
----
Informacja
Postaram się, aby rozdział pojawiał się przynajmniej raz w tygodniu. Będą liczyć od 1500 do 3000 słów.- @liljiwon

CZYTASZ
pianist ; gtop
Fanfictiongłówny parring ; gtop ( kwon jiyong x choi seunghyun ) parring poboczny ; nyongtory ( kwon jiyong x lee seunghyun ), todae ( kang daesung x choi seunghyun ) Opis: Pianino. Pewnie każdy słyszał o tym niezwykłym instrumencie. Niektórzy go kochaj...