- Ja nie mam brata- burknął Zayn.
- No to siostrę jak wolisz- przewróciłam oczami znudzona tą rozmową. Modliłam się żeby przyszedł doktor albo nawet pielęgniarka i zabrali mnie z tej sali.
- Aż trzy, zatruwające mi życie siostry-
westchnął głośno a ja się zaśmiałam. - I ciebie to śmieszy???- zapytał oschle.
- Tak...- kiedy zobaczyłam jego wzrok dodałam- trochę, a ciebie nie???
Naszą bezsensowną rozmowę przerwał doktor.
- Proszę wyjść. Pacjentka powinna odpoczywać. Odwiedzić można ją dopiero po badaniach. - rzucił zwięźle doktor patrząc w papiery. Zayn wstał i wyszedł. Nareszcie chwila spokoju. A po badaniach to ja sobie z moim bratem poważnie porozmawiam. Lekarz odszedł aby przygotować sale do badań. Ja zostałam sama. Leżałam na łóżku potrząśnij się w sufit. Jak się później okazało nie byłam sama. Drzwi gwałtownie się otworzyły i w progu stanął on. Jego oczy były czerwone ze złości. Moje serce zaczęło bić mocniej a ręce zaczynały się pocić. Mój oddech był nierówny. Kiedy mnie zobaczył wbiegł do sali jak opętany. Chwycił mnie za rękę i pociągną do góry.
- Myślałaś że cię nie znajdę??!! A jednak!- trzęsłam się jak galaretka. Bałam się że mnie znajdzie. Aż w końcu nastał ten dzień. Dzień kiedy spojrzę moim koszmarom w twarz. - Boisz się mnie??!!- wrzasnął brunet. Patrzył na mnie obłąkanym wzrokiem. Do moich oczy zaczynają cisnąć się łzy. Jestem bezsilna. -Odpowiedz szmato!!!-coś w środku we mnie pękło i zaczęłam szlochać. On stracił cierpliwość i chwycił mnie za gardło podnosząc. Zaczęłam się wyrywać ale z każdym moim ruchem ściskał mocniej. Brakowało mi już powietrza.
- To cię nauczy bycia posłuszną!- zaśmiał się triumfalnie i rzucił mną o ścianę. Kiedy zderzyłam się ze ścianą usłyszałam dźwięk łamanych kości. Jęknęłam z bólu i zsunęłam się na łóżko. Nie mogłam się ruszyć. Wszystko mnie bolało. Płakałam. I tylko płakałam. Podszedł do mnie i uniósł rękę z zamiarem uderzenia mnie.
- Nie rycz szmato!!!- i w tym momencie drzwi do sali się otworzyły a w nich stanął Zayn.Zayn
Kiedy lekarz mnie wyprosił z sali udałem się do szpitalnej kawiarni. Usiadłem i zamówiłem sobie kawę. Siedziałem na krześle gdy nagle telefon dał znać że przyszła wiadomość. Przekląłem pod nosem i wziąłem telefon. Nie zdążyłem go odblokować bo nagle odczułem ostry ból. Wszystko zaczęło mnie boleć. Wyczułem że coś złego dzieje się z dziewczyną. Wybiegłem na korytarz i skierowałem w stronę sali w której leżała Vanessa.
- Nie rycz szmato- usłyszałem głos mężczyzny. Otworzyłem drzwi i ujrzałem ją. Leżała cała zapłakana na łóżku. Koło niej stał brunet. Nie zwrócił na mnie uwagi. Zamachnął się tylko. Wiedziałem co chciał zrobić. Dziewczyna zamknęła tylko powieki. Jakby czekała co się wydarzy. W ogóle się nie broniła. Rzuciłem się na niego z pięściami powalając go na ziemię. Oberwał ode mnie w nos. Oszołomiony chłopak nie ruszył się dlatego uznałem że nam nie zagraża. Podbiegłem do dziewczyny. Złapałem ją za rękę.
- Już ciii... Wszystko będzie dobrze. - spojrzałem jej w oczy. Były przepełnione bólem.
- Uważaj- dziewczyna krzyknęła cieniutkim głosikiem i tym samym wybudziła mnie z transu. Obróciłem się i zobaczyłem bruneta z rozwalonym nosem trzymającego krzesło i biegnącego w moją stronę. Zamachnął się. Ja zrobiłem unik i teraz ja stałem za chłopakiem. Bez wachania sprzedałem mu kopniaka w plecy. Chłopak upadł na ziemię. Chwyciłem go za koszulkę podniosłem z ziemi i przycisnąłem do ściany.
- Nikt nie będzie jej krzywdził!!!- wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
Zluzowałem uścisk a on wykorzystał chwile i walnął mnie pięścią w brzuch. Zgiąłem się w pół. Brunet zwiał ze szpitala.
- Nic ci nie jest???- spojrzałem na dziewczynę. Ona tylko spojrzała na mnie spuchniętymi od płaczu oczami. Usiadłem koło niej na łóżku. Uniosłem ją delikatnie posadziłem na swoich kolanach i mocno przytuliłem. Dziewczyna syknęła z bólu.
- Co ci się stało???- odsunąłem się od miej ale cały czas trzymałem ją na kolanach.
- P..pra.....wa r..r..ęka m..nie b..b...oli. - wydukała cienkim głosikiem.
- Pokarz ją- delikatnie ująłem jej rękę.
- Auć. To boli.
- Prawdopodobnie złamana. Poczekaj idę po lekarza. - wyszedłem. Skierowałem się w stronę gabinetu lekarskiego i zapukałem. Niestety nikt nie odpowiedział dlatego udałem się do recepcjonistki.
- Przepraszam. Gdzie jest lekarz. - recepcjonistka spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła. Zaczęła coś pisać na karteczce. Kiedy skończyła podała mi ją.
- Zadzwoń jak będziesz miał ochotę na...
-Pytałem się gdzie jest lekarz- przerwałem jej. Zirytowała mnie. Jak można obcemu facetowi.... Ach zresztą szkoda gadać. Odwróciłem się i udałem się do sali. Ku mojemu zdziwieniu przy łóżku dziewczyny siedział Luis. Gdzie on był jak jej działa się krzywda???!!!
- Gdzieś ty był???!!! Czy ty wiesz co tu przeżywaliśmy??!!! Jakiś psychiczny facet pobił twoją siostrę!!!
- Byłem...
- Luis proszę zostaw nas samych. - odezwała się Vanessa.
- Dobrze jak chcesz- wstał pocałował ją w czoło i poszedł. Ja zająłem jego miejsce.
- Kto to był?-zapytałem.
- Mój były psychiczny chłopak- wyszeptała. Po jej policzku spływały łzy.Witajcie moi kochani. Dzisiaj wyjątkowo długi rozdział😘Mam nadzieje że wam się spodobał.
Piszcie w komentarzach co wam się nie spodobało w tym rozdziale.
Kocham was mocno do zobaczenia w następnym rozdziale❤️😘
CZYTASZ
Bestia
WerewolfOpowieść opowiada o 17 letniej Vanessie Wood. Mieszka ona ze starszym bratem Luisem i młodszym bratem Wiktorem. Jej matka Maya umarła przy porodzie Wiktora, a ojciec Marc jest bezrobotnym alkoholikiem więc Vanessa i Luis zarabiają na życie. V...