Dziwię się, jak dobrze pamiętam moment, w którym
zobaczyłem ją po raz pierwszy.
Minęło tyle lat, a ja nadal w najdrobniejszych detalach widzę tę
chwilę. Wstydzę się i wiem, że nigdy bym jej tego nie wyznał,
nawet sam przed sobą przyznaję się z niechęcią. Wstyd mi, że nie
muszę wcale się wysilać, nie muszę zamykać oczu, by być znowu
tam i wtedy.
Wokół mnie chaos, setki podniesionych, splecionych ze sobą
głosów, ścisk ciał.
Powietrze wibruje od niskich, basowych dźwięków, raz pachnie
potem, raz dymem, raz tym samym modnym, reklamowanym
wszędzie zapachem.
Przychodzę tu dla sportu, czyli po to, aby znaleźć łatwą
dziewczynę, dziewczynę z tak zwanych w sam raz na raz. Skanuję
twarze, choć nie mają one większego znaczenia, eliminuję te zbyt
pijane i te naćpane po uszy.
Mój wzrok wyławia ją od razu, mimo że niczym szczególnym
się nie wyróżnia.
Ktoś ostrym obcasem wwierca mi się w stopę, czuję ból, lecz
bez trudu go ignoruję.
Moje zmysły skierowane są na nią. Wszystko inne to tylko
owadzie brzęczenie.
Stoi może dziesięć kroków ode mnie. Zbyt ładna, zbyt krucha,
zbyt blond, by nazwać ją piękną. Jej biodra kołyszą się swoim własnym rytmem, łagodnie, zupełnie jakby nie słyszała tempa
muzyki. Łagodność zwykle mnie uspokaja, lecz powolny ruch jej
bioder przyśpiesza mój oddech, a może nie przyśpiesza, może go
odbiera.
Jej twarz jest niewinna, włosy związane różową kokardą jak u
pierwszoklasistki, raz po raz jej usta wyginają się w słodkim
uśmiechu, a ubrana jest jak najtańsza tirówka.
Buty na wysokich zdartych obcasach, porwane kabaretki,
odkrywająca zbyt wiele sukienka. Wygląda jak dziewica i dziwka
zarazem. Jak obietnica ekstazy. Jak dziwka udająca dziewicę lub
dziewica przebrana za dziwkę. Do dziś nie wiem, jak było
naprawdę.
Spogląda w moją stronę, lecz mnie nie widzi. To dobrze, mogę
się jej uważnie przyjrzeć. Zauważam tysiące detali, przelotnych
gestów. I po tych gestach poznaję, jak bardzo jest niezwykła.
Jednak ani wtedy nie potrafiłem, ani teraz nie potrafię nazwać tej
niezwykłości; jest to coś, co należy tylko do niej, coś
nieuchwytnego, niewidzialnego, mimo że rzucającego się w oczy.
Nie przesadzam, nie idealizuję jej, stwierdzam fakt. Zresztą nie
jest idealna, ma wiele wad. Jej oczy są nieco zbyt duże, język zbyt
często cięty. Charakter momentami zbyt zawzięty, chwilami zbyt
łagodny, zawsze zwodzący. A mimo to nie miała sobie równej.
Nadal nie ma. Lecz tamtej nocy o tych wadach jeszcze nie
wiedziałem.
Przez długie minuty stoję nieruchomo, wbity w ziemię,
zatrzymany, zupełnie w nią zapatrzony i mam wrażenie, że na coś
czekam. Nie wiem, jak długo nie zdawałem sobie sprawy, że to, na
co czekam, już mnie dopadło.
Nie mogę powiedzieć, że serce zaczęło mi bić jak oszalałe, że
zapomniałem o bożym świecie czy o wszystkim, co ważne, czy o
tym, jak się nazywam. Nie mogę powiedzieć, że była to miłość od
pierwszego wejrzenia. Nie mogę tego powiedzieć, choć może to
prawda.
CZYTASZ
Kusiciel
RomanceDzisiaj powiedziałem Ci, że skończyłem tę książkę. Kilka godzin później umarłeś i nigdy już jej nie przeczytasz. Mimo to jest Twoja.