♥Rozdział 36♥

6.3K 349 28
                                    

- Alanie pozwól mi z wami jechać.

Od kilku minut próbowałam go przekonać by zabrał mnie ze sobą zbadać sprawę mojego pochodzenia. Chłopak zasłaniał się moim bezpieczeństwem informując, że wszędzie jest pełno ludzi Karla. Argumentowałam że tu też nie jestem bezpieczna.

- No i kto lepiej zadba o mnie nisz mój alfa.

Zaczęłam używać swoich sztuczek. Bardzo mi zależało na tym by z nimi pojechać. Przytuliłam się do niego i zaczęłam go głaskać po piersi wiedząc że to lubi. Patrząc na niego oczami kota z Shreka obiecywałam mu posłuszeństwo.

Już się nawet łamał ale ostatecznie odmówił. Może ze względu na Elwirę która towarzyszyła nam w salonie i uśmiechała się do mnie porozumiewawczo.

- Nie chce się z tobą rozstawać - wstałam z kanapy i przytuliłam się do jego pleców.


- Zrobię wszystko nawet zostanę twoją seksualną niewolnicą.


Poskutkowało każdy mężczyzna chyba na to zareaguje. Alan nie był wyjątkiem nie pomyślałam tylko że ten pomysł mu się tak spodoba.


- Naprawdę? -odwrócił mnie twarzą do siebie był bardzo zadowolony z tego pomysłu.


-Uważaj łaska na co się zgadzasz - odezwała się rozbawiona moja wilcza przyjaciółka ale zamilkła pod karcącym spojrzeniem Alana.


-Dwa razy częściej niż dotychczas - spojrzał na mnie wypowiedział swoje zadanie. Cała sytuacja go bawiła.


- Częściej -jęknęłam już teraz kochaliśmy się prawie codziennie. W gruncie rzeczy lubiłam seks i bynajmniej mi to nie przeszkadzało.

No ale jeszcze częściej to chyba przesada. Mało tego Alan dopiero się rozkręcał.

- Chcę cię mieć wszędzie w każdej sytuacji i pozycji, a ty masz być grzeczną sunią i spełniać moje kaprysy. Po drugie nie ruszasz tej ślicznej dupci bez... - zastanowił się łapiąc mnie za tyłek ciągnąc dalej , a ja zaczęłam wątpić w swoim pomysł. Natomiast Elwira zwijała się z śmiechu na kanapie.


- Powiedzmy trzech ochroniarzy i jedna przyzwoitka.

~ Nawet w sypialni czy w łazience - pomyślałam patrząc na niego z coraz większym zdumieniem. Teraz to już przesadzał.


- No nie tam mam tylko ja mam dostęp! - oburzył się słysząc moje myśli.


-Po trzecie więcej tego co w salonie- szepnął cicho i spojrzał na Elwirę. Czyli loda wiedziałam że mu się spodobał, ciekawie co z moimi przyjemnościami.

~Będziesz je miała pod dostatkiem nie jestem samolubem - odpowiedział ponownie w mojej głowie.


- Wszystko? - spojrzałam na niego.


- Nie trzeba było zaczynać. - uśmiechnął się chytrze po czym wziął mnie za dłoń i pociągnął z powrotem na kanapę. Już po mnie.


- Chcę mięci z tobą dziecko i Bóg mi świadkiem że zrobię wszystko byś utrzymała ciążę. - Alan spojrzał na mnie ciepło z jego po za zadziornym uśmiechu nie było śladu. A potem za skoczył mnie totalnie. - I jeszcze jedno - spojrzał na mnie zesunąwszy się z kanapy na podłogę i uklęknął wyciągnąwszy małe pudełko.

- Wyjdziesz za mnie?


Przestałam na moment oddychać w powietrzu zapanowała cisza. No prawie bo było tylko słychać ciche


- Ojeju - Elwiry


Jezu wielki zły wilk mi się oświadcza jeszcze pół roku temu bym nie uwierzyła w to co mnie spotkało.

Moja i Tylko Moja. *ZAKOŃCZONE *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz