"Kim jesteście? Dokąd zmierzamy? I skąd się tu wzięła lama?"

188 11 3
                                    

Bezdomny pomyślał, że Pussy może być jego nowym nazwiskiem. "Castiel Pussy" brzmiało w jego głowie bardzo dumnie. Z takim nazwiskiem mógł daleko zajść. Wiedział o tym, bo gdy siedział w obroży u stóp "wielkiego Fiefiura", jak nazywał Dina, podczas tych wszystkich ważnych spotkań biznesowych, to ci wszyscy szefowie i szefowe patrzyli na asystenta i wołali o a coto to to, a Dean takim słodkim głosem odp a to mój asystęt Kasi-Pasi, a oni o jaki słodki, tez sobie takiego sprawię. I tak to się żyło na tej wsi. Ale pewnego dnia zaszło BARDZO ZABAWNE NIEPOROZUMIENIE, hehe iksde. Otusz, Kaz, jak gdyby nigdy nic, siedział sobie, przywiązany do krzesła, a Din stał obok z piłą mechaniczną w ręce i śmiał się psychopatycznie. Niby normalny dzień, a jednak. Nagle do szopy wpadł Sam i to nic dziwnego, bo on lubił przeszkadzać bratu, taki był niegrzeczny. Ale wraz z nim przyszedł drugi Cas! I drugi Fiefiur! Wydawali się nieco zdziwieni.
- Dlaczego siedzę nagi na tym krześle? - spytał drugi Cassie z taką miną, jakby miał zatwardzenie.
Znikąd pojawiona się drużyna wolnej woli wyglądała totalnie tragicznie! Na ich twarzach jawił się kilkudniowy zarost, a fryzury ani trochę nie były pokryte lśniącym żelem. Aż starch mówić o ubraniach! K O M P L E T N A   P O R A Ż K A. Din i Sam V2 odziani byli we fstrętne flanelowe koszule w odcieniach karmazynowym i seledynowym. Co prawda, Cassie-Zatwardzaniec posiadał prochowiec w tym samych kroju, co Kaz-asistent, aczkolwiek nie był on w kolorze dip-pink! Obie strony głęboko poruszyły się tym niespodziewanym wydarzeniem. Ich dusze pogrążyły się w C H A O S I E. Din projektant lamentował nad niemodnymi strojami, natomiast jego flanelowy odpowiednik zaczął recytować serię wszytskich możliwych istniejących przekleństw. Oboje Castielów tak, jak na początku, tak nadal bezgłośnie obserwowali zaistniałą sytuację. Sam z innego wymiaru wyciągnął z kieszeni strzelbę i wycelował w swojego zaginionego brata bliźniaka, który wtem natenczas z nagła ręce wziął swoje i uniósł w hipisowskim geście pokoju. Bo jak tak wszyscy stali i się gapili na siebie, to on wszedł tylnymi drzwiami.
- Ja wszystko zapłacę, tylko nie strzelaj! To moja nowa marynareczka od Louisasasa!
Kiedy zdziwieni bracia opuścili broń, podstempne Łińcieście podbiegł i spoliczkował oszukanego bliźniaka kosmicznego.
- Stary, przestań! - krzyknął młodszy Winchester we flanelu, po czym rozejrzał się po całej szopie i wrzasnął - Wszyscy przestańcie!
Dla odmiany nastała cisza.
- Kim wy wogule jesteście i dlaczego on nosi moją twarz? - spytał z nonszalancją Dean modniś - Ona jest objęta prawami autorskimi, VOGULE zapłacił mi za sesję 5000 €!
- Mam pewien plan! - powiedział Sam niemodniś.
Trójka pracowników Domu Mody Winchester przeszła kompleksowe testy, poczynając od kompieli w wodzie święconej po lizanie srebra i  żelaza (oczywiście, nie obyło się bez kłótni obu Dinóf). Kiedy Tim Fri Łil stuprocentowo upewnił się, iż trójka ich klonów nie jest: wampirami, wilkołakami, zmiennokształtowymi, bogami, demonami, aniołami (nawet Castiel Pussy nim nie był) ani Scarlett Johanson, zamartwili się jeszcze bardziej.
- Takiego czegoś jeszcze nie było - stwierdził Flanelowy Stfur zwany Deanem - Dlaczego ten różowy padalec ma moją twarz?! Strach pomyśleć, co on w niej wyprawia!
- Chyba ty - odciął się kosmiczny bliźniak blondyna. Jego młodszy brat próbował załagodzić sytuację:
- To pewnie tylko drobne nieporozumienie.
- Nie! - zaprotestował łowca z fryzurą a'la Heden Szołders - To nienienieporozumienie, to musi być... - zarumienił się, robiąc efektowną pauzę - Tryktraken.
- Tryktraken? - zmarszczył brwi Cassie - To nie ten słynny właściciel agencji modelingowej?
Tim wolnej woli spojrzał na siebie i mrugnął. Wiedzieli, co trzeba zrobić. Ale żeby znaleźć T. musieli się jakoś dogadać z tom trójką jakby żywcem wziętą z Kapitolu. Co? Taka książka, Din, nie znasz.
- Ojoj, zaszło nieporozumienie, rzeczywiście - zasmucił się Fiefiur-łowca - Przepraszamy, musimy iść.
- Nie, zostańcie jeszcze na kawę, ja płacę! - odparł szef Domu Mody.
No i poszli do salonu. A tam była lama.

Dom Mody Winchester (Destiel, Sabriel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz