~ Prolog ~

5.5K 393 159
                                    

Ten dzień był jednym z piękniejszych tej wiosny. Słońce świeciło na bezchmurnym niebie, a ptaki również się ożywiły. W powietrzu czuć było, że zima odeszła na dobre.

Okno, które było otwarte na całej szerokości, wpuszczało do pokoju lekki wiaterek, a razem z nim płatki kwiatów wiśni, która niedawno zakwitła. Firanka powiewała radośnie, jakby chciała zaprosić leżącego wewnątrz pomieszczenia chłopaka na zewnątrz.

On jednak nie zwracał na nic uwagi.

Patrzył w biały sufit, a prawej ręce trzymał piłkę do siatkówki. Przyglądał się mu uważnie, jakby szukał czegoś, co pozwoli mu udzielić odpowiedzi na nurtujące go pytania.

Po chwili rozległo się pukanie, na co chłopak zareagował tylko cichym: "Proszę".

Drzwi się otworzyły, a do środka weszła kobieta, która pomimo swojego wieku, wyglądała na dużo młodszą, a co niektórzy mogliby pomyśleć, że jest starszą siostrą owego chłopaka. Miała długie, brązowe włosy, które kolorem były tak podobne do jego własnych, oraz zielone oczy, które patrzyły na niego ze zmartwieniem, kiedy tylko jej wzrok padł na łóżko.

- Tooru, może wyszedłbyś na zewnątrz. Jest taka ładna pogoda.

On jednak nie odpowiedział nic. Jedyne co się zmieniło jest to, że mocniej zaczął ściskać powierzchnię piłki.

- Dobrze się czujesz? - zapytała kobieta z czułością. - Może zadzwonię po lekarza?

- Nie, wszystko dobrze - odpowiedział w końcu chłopak. - Po prostu nie mam ochoty nigdzie iść.

Jego głos był taki obojętny, jakby wszystko, co wokół niego było, przestało istnieć. Gdyby mógł chciałby tak leżeć nieruchomo do końca życia.

- Dzwonił przed chwilą Hajime - powiedziała mając nadzieję, że imię przyjaciela jej syna jakoś go ożywi. - Pytał się, czy wszystko z tobą dobrze, bo nie odbierasz.

Tooru wbrew pozorom nadal tkwił nieruchomo na pościeli. Lecz wyglądał tak tylko na zewnątrz. W środku tak naprawdę chciał, aby jego łzy, które w tym momencie powstrzymywał, wydostały się w końcu na wolność.

Szatyn westchnął, aby poczuć się lepiej, po czym odparł:

- Potem do niego zadzwonię.

Kobieta zrobiła zatroskaną minę, ale ustąpiła. Wiedziała, że jej syn ciężko trenuje, więc ma prawo do chwili ciszy i spokoju.

- Dobrze, jak uważasz. - Już wycofywała się na korytarz, kiedy coś sobie przypomniała. - Zapomniałabym, zaraz będzie obiad. Zejdziesz na dół czy przynieść ci go do pokoju?

- Zejdę - odpowiedział cicho. Po tych słowach szatynka opuściła pomieszczenie i zamknęła za sobą drzwi.

Kiedy tylko to uczyniła, chłopak wybuchł szczerym płaczem. Dłonie od razy powędrowały do twarzy, aby na bieżąco wycierać łzy, które spływały z policzków na poduszkę.

Firanka nadal powiewała, a wiatr razem z płatkami wiśni nadal wlatywał do pokoju. Nic się nie zmieniło, tylko koperta leżąca na biurku leżała bezczynnie. Wszystko byłoby dobrze nie licząc tego, że zniszczyła marzenia niewinnego chłopaka.


Mam nadzieję, że prolog się podobał. Napiszcie, co o nim sądzicie ^_^

Pierwszy rozdział powinien pojawić się w Walentynki, czyli 14 lutego :-)

Jak się masz?  ➼ ⌞IwaOi⌝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz