Rozdział 3

391 39 13
                                    

Dwa dni później obudził mnie dźwięk budzika. Przetarłam oczy zewnętrzną stroną dłoni orientując się, że dokładnie za godzinę muszę być gotowa do szkoły. Na szczęście w piątek udało mi się wprowadzić Stephanie do domu nie budząc przy tym naszych rodziców. Gdyby tylko dowiedzieliby się w jakim stanie była ich córka, prawdopodobnie uziemiliby mnie jak i ją przynajmniej na rok. Byłam wdzięczna Cody'iemu za pomoc, którą udzielił mi w dniu imprezy. Pomóg mi  doprowadzić Stepahnie do częściowego porządku, gdyby jednak moi rodzice czekali w salonie, a potem zaoferował, że odwiezie nas do domu. Także od tamtego czasu nie zamieniłam ani jednego słowa ze Stephanie. Miałam nadzieję, że usłyszę od niej coś w stylu: ,,przepraszam za piątek", jednak się przeliczyłam, ponieważ zdaniem mojej siostry przerwałam jej znakomitą zabawę z przyjaciółmi. Jedynie tyle udało mi sie usłyszeć z jej rozmowy z jakąś dziewczyną, która najwidoczniej popierała szalone pomysły mojej siostry.

Kończąc mój monolog, wstałam z łóżka rozsuwając rolety, aby choć trochę światła mogło dostać się do mojego pokoju. Zamknęłam na chwilę powieki wyciągając się do góry. Kiedy spojrzałam w stronę drzwi, zorientowałam się, że nie jestem sama. Nim zdążyłam wziąć cokolwiek do ręki, aby się obronić ujrzałam moją rodzicielkę z lekkim uśmiechem uchylającą drzwi.

- Boże, mamo nie strasz mnie więcej. - zaśmiałam się odychając z ulgą. - Coś się stało?

- Chciałam tylko się upewnić czy wstałaś - oznajmiła. - Za niecałą godzinę tata chcę was odwieźć do szkoły, ponieważ mamy kilka spraw do załatwienia.

- Będę gotowa za pół godziny. - uśmiechnęłam się kierując w stronę komody.

Od dwóch lat mój wystrój pokoju się nie zmienił. Nie miałam kompletnie czasu, aby pomyśleć o nowej aranżacji mojej małej przestrzeni, gdzie nie musiałam znosić towarzystwa osób, z którymi nie miałam ochoty przebywać. Mogłam w spokoju poczytać moją ulubioną książkę, bądź oglądać seriale nie martwiąc się, że ktoś nieoczekiwany wtargnie do mojego pokoju. Chyba, że będzie to moja matka z koszem prania, bądź Niall, który zawsze wchodził oknem, aby się ze mną zobaczyć. Stop, Danielle.

- Dobrze się czujesz? - usłyszałam głos mojej rodzicielki kompletnie zapominając o jej towarzystwie.

- Ach, tak. Nie wiem które skarpetki wybrać. - uśmiechnęłam się krzywo spoglądając w stronę mojej matki.

- Te w jednorożce będą idealne. - zaśmiała się. - Cóź, no dobrze, będziemy czekać na dole - oznajmiła zamykając drzwi.

Wyciągnęłam z komody czystą bieliznę i udałam się do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Na korytarzu spotkałam Stephanie, która jedynie przewróciła oczami na mój widok. Mimo jej postawy miałam nadzieję, że Niall jak i jego przyjaciele zostawią wspomnienia z piątkowej nocy dla siebie. Ostatnie czego mi brakowało to załamanej siostry z powodu kilku dupków. Cóż, mogę jedynie się domyślać, że Stephanie wzięłaby to doświadczenie za dobrą zabawę lądując u psychologa na fotelu.

Dziesięć minut później stałam przed szafą zastanawiając się co powinnam ubrać. Ostatecznie postawiłam na zwykłe dżinsy oraz na czarny sweter, który był o rozmiar za duży. Szczerze mówiąc dobrze czułam się w większych ciuchach mówiąc tutaj raczej o górnej części garderoby. Nie wyobrażałam sobie siebie w spodniach o dwa rozmiary za duże, bądź butach o rozmiarze czterdzieści dwa, gdzie ledwo mogłam znaleźć buty o moim rozmiarze - trzydzieści siedem.

Podeszłam do toaletki robiąc na szybko mój codzienny, a zarazem niedbały makijaż. Nie lubiłam mieć mało czasu. Co prawda uwielbiałam się malować, jednakże o wiele bardziej lubiłam się wysypiać, dlatego też mój makijaż wyglądał jak siedem nieszczęść. Na twarz zazwyczaj nakładałam jedynie korektor, a następnie lekko pudrowałam strefy, gdzie najwięcej się świeciłam, bądź gdzie nakładałam mokry produkt. Czasami zdarzało mi się nałożyć podkład, ale jedynie wtedy, kiedy miałam odwołane kilka pierwszych lekcji. Następnie podkreślałam lekko brwi i tuszowałam rzęsy. Oczywiście ilość produktów na mojej twarzy zmieniała się również z czasem, którym dysponowałam, ponieważ w mojej toaletce nie brakowało palet z cieniami, różnego rodzaju bronzerów rozświetlaczy, róży czy pomadek.

Go away || Niall Horan // ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz