Rozdział 6

221 25 11
                                    

- Nie wiem czy to dobry pomysł - westchnęłam opadając na łóżko. - Dlaczego uparłaś się żeby tam iść?

- Nie uparłam, Danielle. Po prostu stwierdziłam, że przyda nam się odrobina rozrywki, nie sądzisz? - mruknęła przebierając ciuchy w mojej szafie.

- Wiesz jak skończyło się ostatnio - szepnęłam. - Nie chcę żeby to się znów powtórzyło.

Rebecca spojrzała w moją stronę szeroko się uśmiechając.

- Obiecuję, że teraz nie upije się jak głupia małolata i będę cię wspierać w każdej sytuacji - oznajmiła opadając na łóżko tuż obok mnie.

Przez chwilę intensywnie wpatrywałam się w przyjaciółkę próbując dostrzec co tak naprawdę jest powodem tego, że tak bardzo chcę iść na imprezę do Nialla.

- No co? - zapytała zeskakując z łóżka.

- Zayn. To dlatego tak bardzo chcesz iść! Podoba ci się! - oznajmiłam podekscytowana.

Dziewczyna spuściła wzrok, jednak bardzo dobrze mogłam dostrzec jej uśmiech na twarzy.

- Jesteś czarownicą! - zaczęła się głośno śmiać, a ja chwilę później dołączyłam do Rebeccy.

- Uważaj bo wiem o wiele więcej - stwierdziłam zeskakując z łóżka i kierując się w stronę szafy, aby wybrać coś na dzisiejszy wieczór.
- Jestem szczerze zaskoczona. Wasz kontakt z Horanem diametralnie uległ zmianie. Jeszcze kilka dni temu nie wyobrażam sobie, abyście siedzieli w jednym stoliku na stołówce - wspomniała Rebecca.

Ostatnie dni minęły dosyć spokojnie ze względu na to, że Stephanie zachorowała, więc nie musiałam latać za Horanem z nożem, aby się od niej odczepił. Na szczęście moja siostra bała się zaprosić Nialla do domu, ponieważ prawdopodobnie mój ojciec pogoniłby go siekierą przez to co zrobił dwa lata temu. Krótko mówiąc, jego znajomi doszczętnie zniszczyli samochód mojego taty, dlatego, że mój ojciec wydał ich policji, kiedy rzucali się pijani niedaleko naszego domu. Mój tato stwierdził, że Niall był w to wszystko zaangażowany, dlatego skreślił go w momencie kiedy dowiedział się, że to jego znajomi stoją za zniszczeniem samochodu.

- Całe piekło się zacznie, kiedy to wielce księżniczka Stephanie postanowi wyjść z łóżka. - przewróciłam oczami. Wyciągnęłam z szafy ciemne, obcisłe jeansy z przetarciami i odwróciłam się w stronę przyjaciółki. - Mogą być prawda?
- Spodnie? - zapytała. - Cóż, ja preferuję bardziej odważne stroje, jednak ledwo udało mi się ciebie przekonać co do imprezy więc nie bede wybrzydzać.

Uśmiechnęłam się szeroko dobierając krótką, białą bluzkę na ramiączkach do moich spodni.

- Gotowe!

___________________

- Mamy piętnaście minut, Rebecca! - krzyknęłam siedząc przed lusterkiem i krecąc ostatnie pasma moich włosów.

- To ty jeszcze nie jesteś gotowa! - sprzeciwiła się wchodząc do pokoju.

Odstawiłam lokówkę przeczesując włosy palcami. Aby dopełnić swój dość naturalny makijaż, nałożyłam na swoje usta przezroczysty błyszczyk.

- Również skończyłam - uśmiechnęłam się odwracając w stronę przyjaciółki.

Rebecca postanowiła ubrać zwykłą, czarną sukienkę na ramiączkach z dość dużym wycięciem na plecach. Mimo swojej prostoty wyglądała ślicznie oraz idelanie podkreślała jej figurę.

- Ubierasz wysokie buty? - zapytała dziewczyna na co od razu zaprzeczyłam.

- To jest domówka, a nie czerwony dywan. - zaśmiałam się odłączając lokówkę z kontaktu.

Go away || Niall Horan // ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz