A.
- Cześć tato! - Mój cichy głos rozbiegł się po wnętrzu ogromnego gabinetu. - Co u ciebie?
- Dobrze - podsumował krótko, nie obdarzając mnie nawet spojrzeniem.
Co tydzień to samo. Przychodzę do "pokoju dziennego" taty, mówię najciekawsze rzeczy i mam nikłą nadzieję na to, iż tym razem ojciec się do mnie uśmiechnie, powie miłe słowo, a nie będzie robił to, co codziennie, czyli pracował.
- Dostałem dzisiaj szóstkę z francuskiego.
- Super. - Nie super. Mój dobry humor prysł jak bańka mydlana.
- Cały przemokłem.
- Przeżyjesz. - A może umrę.
- Nino znowu zadławił się krakersem.
- Przykro mi. - On również mógł umrzeć.
- Mógłbyś przynajmniej udawać, że jesteś zainteresowany - zirytowałem się, zaciskając pięści za plecami.
- Ale tak nie jest.
Odwróciłem wzrok.
- A jest coś co Cię interesuje?
- Modeling, architektura, projektowanie. Mam ciągnąć dalej? - zapytał bezuczuciowo, cały czas zajęty swoją pracą.
- Zapomniałeś dodać newsy o królestwie. - Przypomniało mi się. Może to go zainteresuje. - Do mojej klasy doszła nowa dziewczyna.
- I co w związku z tym?
Uśmiech przeszedł mi przez twarz, gdy pomyślałem o tym imieniu.
- Jest córką Ladybug, Marinette Dupain-Cheng.
Rozszerzył oczy, a wzrok skierował w moją stronę. Jego otwarta buzia wskazywała na to, iż jeszcze o tym nie wiedział.
Wstał, podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona.
- Co? - głośny, jak i niecodzienny głos ojca doszedł do moich uszów.
- Nowa uczennica ma na imię Ma...
- Tak, tak, wiem - przerwał mi i zaczął chodzić po biurze. - Ale jak? Nie. Przecież. Co... To niemożliwe. Nie, nie, nie, nie, nie...
Widzenie ojca tak zszokowanego, należało do wypadków awaryjnych. Powoli wycofałem się z gabinetu i niemalże sprintem pobiegłem do swojego pokoju.
- Co mu jest? - spytałem sam siebie. - Nigdy tak nie reagował.
Nic nie mogło przyjść mi głowy. Czy kiedykolwiek wcześniej widziałem Marinette? Może ojciec nie lubi rodziny Ladybug? Pytania mętliły się w mojej głowie, nie doczekując się odpowiedzi. Nic nie wiedziałem, oprócz tego, iż ojciec z własnej woli na pewno mi nie powie.
- Dobra. - Po kilku minutach bezczynnego siedzenia, powiedziałem do siebie. - Muszę to wszystko zapisać, bo narazie nie ogarniam, co się dzieje.
Usiadłem i wziąłem długopis oraz tablet notatkowy. Bazgroląc i przypominając sobie wydarzenia z dnia dzisiejszego, straciłem rachubę czasu i gdy uznałem, że na dzisiaj koniec, zrozumiałem, że jest grubo po dwudziestej trzeciej. Wziąłem piżamę i udałem się pod prysznic. Nie dużo czasu zajęło mi mycie oraz pozostałe, mniej ważne rzeczy, więc już po chwili byłem w łóżku. Sen jednak nie przychodził. Cały czas nawiedziała mnie wizja nienormalnego zachowania ojca. Teorie, których nie zdążyłem rozpatrzyć, również nie pomagały w zaśnięciu. Doszły jeszcze rozmyślenia na temat mamy, innymi słowy, burze nowych i starych wiadomości, które znalazły nieodpowiedni czas na ich rozpatrzenie.
CZYTASZ
Miraculous | Przeciwieństwo szczęścia
FanfictionWielki kataklizm przyniósł dużo smutku i strat. Ludzie masowo umierali na nieznaną chorobę, która przybyła wraz z niszczycielskim meteorytem. Dopiero po kilku latach zmagań udało znaleźć się lekarstwo i ocalić społeczeństwo, dając początek nowej erz...