M.
Czarne drogi Paryża, krwistoczerwony księżyc, ja i Czarny Kot. Kolejna misja. Superzłoczyńca czający się na nas, a my na niego. Mgła zasłaniająca widoczność. I ten zielonojaskrawy promień śmierci.
- Czarny Kocie, uważaj!
- Co się...
Nie dokończył. Nie zdążył. Laser pozostawił po sobie jedynie wielką dziurę w jego klatce piersiowej. On już nie żył...
Upadłam bezsilna na kolana, patrząc na jego już nie poruszające się ciało. Nie miałam sił bronić się przed superzłoczyncą, który powalił mnie na ziemię i przyszpilił moje nadgarstki do ziemi czerwonym glutem. Następnie położył mi dłonie na ramiona i zaczął mnie budzić, jednocześnie wykrzykując moje imię.
Chwila, co?!
- Marinette! Obudź się! Superzłoczyńca grasuje po mieście! - krzyczała mama, ubrana w kwiecisty szlafrok.
Czyli to był tylko sen, pomyślałam i wypuściłam powietrze. Czarny Kot, który umarł, również był snem...
- Kolejny? Ahh... Władca Ciem w ogóle śpi? - zaśmiałam się sennie, podnosząc się do pozycji siedzącej i... Co było w tym śnie? Zapomniałam. Jak zawsze.
- Nie wiem, kochanie. - Podała mi dłoń, a ja skorzystałam z jej pomocy.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że ma na sobie maseczkę do twarzy, w której wygląda... śmiesznie. Normalnie aż parsknełam, lecz nawet to zostało zauważone przez czujne oko rodzicielki.
- Okej, moja twarz wygląda komicznie, ale to nie znaczy że możesz się ze mnie śmiać. - Pokiwałam głową i szybko wstałam. Wzięłam szklankę wody ze stolika nocnego i nie przemyślając wcale tego... wylałam jej na włosy.
Matka znieruchomiała. Ja również. Dobra, ekspresowo wymyśleć plan awaryjny!
- Tikki, jesteś? - wypowiedziałam, a czerwone, słodkie kwami już było obok mnie.
- Tutaj!
- Marinette, zapomnij, że kiedykolwiek zjemy jeszcze zupkę chińską! Masz przesrane, młoda damo! - krzyknęła matka, szybko wycierając włosy MOIM ręcznikiem. Jednak i tak boję się do niej podejść. Małe to i niebezpieczne to, nie będę ryzykowała życiem.
- Oki! Tikki, przemień mnie!
Znowu te uczucie. Jest takie przyjemne.
Już po chwili byłam Biedronką, czyli osobą w czerwony stroju, która od ponad miesiąca ratuje Paryż i próbuje jak najszybciej wyskoczyć przez okno, by matka ją nie zabiła.
Ustałam na parapecie w pokoju, przypatrując się bezsilnie ponuremu mrokowi. Co mi się śniło? Wiem, że był Czarny Kot i byłam smutna.
- Powodzenia - usłyszałam już nie zaspany głos mojej mamy, która chyba uświadomiła sobie, że jej córka właśnie idzie na akcję, na której może zginąć. Przynajmniej tak myślę.
Nie czas na takie rozmyślania. Teraz skup się na najważniejszym. Jest nowy Superzłoczyńca, który zagraża Paryżowi.
- Dobrej nocy! - odpowiedziałam i wyskoczyłam z pokoju, lecąc jak jakaś wariatka, która nie ogarnia, że za chwilę rozpłaszczy się o ziemię.
Nie było mowy, by ktokolwiek pomyślałby, że dziewczyna w czerwonym stroju w kropki przed chwilą spała i śniła o... właśnie, o czym śniła. O czym ja śniłam?
Nie minęła minuta, a ja już byłam w mieście, w której rozgrywał się istny koncert świateł. Co chwilę jakieś petardy wystrzeliwały w górę. I choć były piękne, to nie były dozwolone dzisiaj. Zorientowałam się, że to Superzłoczyńca i muszę jak najszybciej się udać do jego aktualnego ulokowania. Czyli nad Notre Dame.
CZYTASZ
Miraculous | Przeciwieństwo szczęścia
FanfictieWielki kataklizm przyniósł dużo smutku i strat. Ludzie masowo umierali na nieznaną chorobę, która przybyła wraz z niszczycielskim meteorytem. Dopiero po kilku latach zmagań udało znaleźć się lekarstwo i ocalić społeczeństwo, dając początek nowej erz...