Rozdział 4

279 30 16
                                    

M.

- Czyli zadanie pierwsze i drugie do domu? - spytałam siedzącą obok mnie Alyę.

Ta tylko pokiwała głową i wróciła do wcześniej wykonywanego zajęcia.

Westchnęłam. Już od dawna zauważyłam, że nie znoszę geografii. Te wszystkie państwa i ich stolicę... no ludzie, po co mi to? Znaczy ja akurat MUSZĘ to wiedzieć, bo inaczej matka poderżnęłaby mi gardło.

Echh... No nie mam tu dużo do gadania.

Jednak zaraz uśmiechnęłam się, słysząc głośny odgłos symbolizujący koniec lekcji. Zbiegłam jak poparzona po schodach na środek sali i odwróciłam się tyłem do tablicy, skacząc prawie że pod sufit.

- Alya, Nino, Adrien. Szybciej, szybciej! - krzyknęłam cicho. Niestety nie zauważyłam wyraźnej poprawy prędkości w wychodzeniu z ławek. - Mamoo, jesteście wolniejsi niż Internet Explorer na początku XXI wieku!

- Ja idę w normalnym tempie! - Alya uniosła ręce w obronnym geście. - To ty zasuwasz jak Irina Kril, czyli najszybsza biegaczka na świecie.

Nie dałam radę czekać na nich normalnie. Mama załatwiła mi pobyt w tym oto mieście na całą resztę dnia! Muszę pozwiedzać jak najwięcej i zjeść najlepsze smakołyki zabronione na zamku, którymi w sekrecie częstowała mnie Alya.

Gdy cała trójka była już przy mnie, ruszyłam w kierunku bramek odhaczających.
Przyjaciele zrobili to samo, co ja i nie minęło wiele czasu, gdy udało nam się wyjść na dwór.

- Dobra, to od czego zaczynamy? - spytałam się blisko stojącej przy mnie przyjaciółki, przeskakując z jednej nogi na drugą.

- Myślę, że na początku wesołe miasteczko. Co ty na to?

Zaświeciły mi się oczy.

- Tak, tak, tak, tak!

Chłopacy się zaśmiali. Ale jestem głupia! Zapomniałam, że są przy nas i bacznie obserwują nasze poczynania.

- Również uważam, że to znakomity pomysł - powiedział Adrien, dając przekaz rękoma Nino. Brunet pokiwał głową na znak, że rozumie.

Wyciągnął dwie techorolki* oraz parę ulepszonych rolek z wbudowanymi silniczkami. Obydwie konstrukcję chłopaków unosiły się kilka centymetrów nad ziemią. Alya również miała prowizoryczny środek transportu, a mianowicie taki sam, z wyjątkiem koloru, jaki podarował mi Nino, czyli rolki.

- A... a... ale ja nie umiem na tym jeździć! Nie, nie i jeszcze raz nie! Zabiję się. Założę, że spadnę pod niefortunnym kątem na krawężnik i po mnie! Nie zgadzam się! - zaczęłam marudzić.

Widać było, że Alyi nie chce się ze mną droczyć. Pstryknęła palcami, skutecznie zwracając uwagę swojego chłopaka i wskazała na mnie. Ten tylko westchnął i złapał za pierwszą rolkę. Natomiast Alya oplotła ręce wokół mojego brzucha i jednym prostym ruchem przewróciła mnie bezboleśnie na marmurową posadzkę. Podczas, gdy chciałam wstać, dziewczyna szybko przesunęła się na wcześniej trzymane miejsce i ściągnęła najpierw jeden, później drugi but oraz założyła parę rolek.

- No widzisz, nie było tak trudno! - powiedziała, gdy podnosiła się ze mnie.

Tak, było normalnie wyśmienicie. Jednak humor i tak mi nie prysł, więc próbowałam jakoś dać radę przejechać metr w tym czymś.

Właśnie. Próbowałam. Jednak mi się nie udało.

- Dziewczyno, co z tobą? - zaśmiała się stojąca nade mną Alya. - Wstawaj. Spróbuję cię nauczyć. - Podała mi dłonie, a ja z chęcią skorzystałam z pomocy. - Natomiast wy - skierowała się do chłopaków - ruszajcie! Zajmijcie kolejki! Wiecie, że zadowolona Alya to dobra Alya, więc macie tam być za chwilę!

Miraculous | Przeciwieństwo szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz