Rozdział 6

147 17 19
                                    

Sabine Cheng i Gabriel Agreste byli niegdyś przyjaciółmi. Najlepszymi.

Jednak po pewnej tragedii ich osoby pałają do siebie jedynie nienawiścią.

~*~

- Czyli myślisz, że nie dam rady pobiec szybciej niż ty? - zachichotała Sabine, na co idący ramię w ramię Gabriel jedynie przewrócił oczami.

Jednak dziewczyna wiedziała, co to oznacza. I oczywiście nie przegapiłaby okazji na podroczenie się z kimkolwiek.

- Okej. Widzę, że wątpisz w me umiejętności. - Skrzyżowała ręce na piersi, drażniła go również wzrokiem.

- Oczywiście! Kto by o tym słyszał, taki przystojny chłopak jak ja - napiął mięśnie - przegrał z byle kim.

- No właśnie. Dobrze, że nie jestem byle kim - zaśmiała się i przybrała pozycję startową na długi dystans. - Liczę. Raz. - Gabriel ugiął kolana. - Dwa. - Wyciągnął nogę za siebie i prawidłowo ustawił ręce. - Start!

Gdyby ktoś wyszedłby na trasę tej dwójki, zostałby najprawdopodobniej kaleką z powodu zderzenia się z nimi. Jednak osoby przebywające w tej okolicy były już przyzwyczajone, choć nie oznaczało to, że są zadowolone.

Praktycznie codziennie te młode osoby ścigały się do szkoły, mając nawet do kilkunastu minut w zapasie. Zawsze się również o coś zakładali; lody, odrobienie pracy domowej na jutrzejszy dzień czy spędzenie miło ze sobą czasu. Byli najlepszymi przyjaciółmi, wiedzieli o sobie wszystko. Brak tajemnic i całkowite zaufanie - był to klucz do drzwi ich nieegoistycznego świata, gdzie rządziła przyjaźń. Tylko ona.

Zanim się spostrzegli, byli tuż przy szkole. Żaden z nich nie odpuszczał, lecz dało się usłyszeć nieregularny oddech Gabriela, który z każdą następną chwilą oddalał się od Sabine, aż w końcu dostrzegał jedynie jej plecy.

- Łuhu! - krzyknęła dziewczyna, stawając na ostatni schodek. - Wygrałam!

Gabriel pokonywał ostatnie metry schodów ciężko dysząc.

- Nie jadłem... śniadania.

- Aha. Mówisz tak czterdziesty ósmy raz w tym roku szkolnym. Więc nie zapomnij przynieść jakichś słodyczy, gdy będziesz do mnie szedł. O której masz wolną chwilę? - zapytała, podając pomocną dłoń, którą chłopak przyjął ciepło i ustał przy niej.

- Czekaj, niech pomyślę. - Przyłożył palce do skroni. - Odrobię lekcje i będę wolny około szesnastej.

- Okej. Dobra, choć, Audrey i Tom powinni już być.

Weszli przez bramę i ruszyli do klasy znajdującej się na pierwszym piętrze.

- A w ogóle... Wiesz, mam dzisiaj wolną chatę, bo tata znowu wyjechał wczoraj w delegację. Mówię ci, możemy pójść do mnie...

- Tym bardziej nie. - Dziewczyna wyszczerzyła twarz w uśmiechu. - Idziesz... UWAŻAJ!

- Co? - Odwrócił głowę. - NIE!

Z wielkim impetem ciało Gabriela zostało powalone na ziemię za sprawą pewnej drobnej osoby.

- A-Audrey... - powiedział zdezorientowany.

- Gabryś!

- Audrey, zejdź ze mnie.

- Gabryś!

- Głowa mnie przez ciebie boli.

- Gabryś!

- AUDREY! Ale długo cię nie było! Aż tak się rozchorowałaś? - spytała Sabine, kompletnie nie przejmując się umierającym przyjacielem, z którego teraz wygramolała się dziewczyna, by przywitać się z przyjaciółką.

- Elo, stary - odezwała się osoba, której obecność wcześniej nie została zarejestrowana przez Agreste'a oraz podała mu dłoń, której chłopak się chwycił.

- Hej, Tom.

Pogaduszki trwały w najlepsze, dopóki jedna osoba oraz jej ekipa postanowiła się nie wtrącić.

- Ooo! Czy to znowu ta banda nieudaczników? Serio, powinniście jak najszybciej zniknąć z tych obszarów, bym nie zaraziła się brzydotą. - Była to, kto by przypuszczał, Elize, dziewczyna uwielbiana przez większość szkoły, która pieniędzmi rozpalać mogłaby w kominku, a tapetą malować po ścianie.

- Odczep się od nas, Elize. Mamy lepsze rzeczy niż plucie na siebie jadem - odezwała się blondwłosa.

- Ach tak! A co ty o tym sądzisz, Emilie?

Emilie, ostatnia osoba z tej paczki, właśnie szła w stronę przyjaciół. Elize najbardziej jej nie cierpiała przez to, że miała nieskazitelną urodę i więcej rozumu w głowie. No co poradzić...

- Hę? - powtórzyła ze złośliwym uśmiechem.

Dziewczyna spojrzała na tapeciarę z ukosa.

- Okres masz czy co?

Elize nie wiedziała, co odpowiedzieć. Najpierw jej usta tworzyły literę "o", później zastąpił ją grymas, a na końcu sarkastyczny śmiech.

- Rozbawiacie mnie do łez, lecz dla twojej wiedzy, na takie osoby jak wy - całe życie.

- Współczuje matce. Codziennie sprzątać taki wylew i patrzeć na tą twoją mordę.

Elize zamarła, jak większość osób za nią.

- Ja... Ja... Jeszcze się wam za to dostanie! Popamiętacie mnie! - Wymachiwała palcem wskazującym i uciekła.

- Za chwilę dzwonek na rosyjski, idziecie? - zapytała z uśmiechem nowoprzybyła.

- Ale to było ekstra! - Razem z Tomem przybyli sobie piątkę, z Gabrielem dziewczyna rzuciła jedynie zwykłe "hej", a z przyjaciółkami się przytuliła.

Gdy skończyli, ruszyli do klasy i zajęli swoje miejsca. Oczywiście Sabine siedziała z Gabrysiem i nie skończyła rozmawiać nawet wtedy, gdy pani weszła do klasy i zwróciła jej trzeci raz uwagę.

- Dość tego, Sabine! Wy dwoje - Wskazała na nich palcem. - Do odpowiedzi! Na środek, już!

Podczas, gdy szli, nauczycielka wzięła kilka głębokich wdechów, by się uspokoić. Po co miałaby psuć sobie poranek!

- No dobrze. Sabine, Gabriel, z racji tego, że mam dobry humor, zadam wam jedno pytanie. Jeśli na nie odpowiecie, wrócicie do ławek, a jeśli nie - do dyrektora. Zrozumiano?

- так.*

- Agreste, nie bądź taki do przodu.

- это должно быть понято, мадам.**

- Wymieńcie za co Paweł Aleksjejewicz Czerenkow i Nikołaj Giennadijewicz Basow dostali nagrodę Nobla.

Przyjaciele spojrzeli na siebie, a na ich twarzach wdarł się uśmiech.

- To akurat jest łatwe - skwitował chłopak - Pierwszy dostał za wynalezienie stanu umysłu...

- A drugi za dziesięciotysięczne przekroczenie graniczy trzeźwości.

Nauczycielka w tamtej chwili stała się burakiem i choć zapewniała siebie, że ten dzień będzie miły, wykrzyknęła:

- Do dyrektora! JUŻ!

Pośpiesznie wzięli plecaki i wyszli z klasy, cały czas chichocząc pod nosem, tak jak reszta klasy.

- Matka mnie zabije, ale warto było - stwierdziła Sabine.

- Zdecydowanie. - I przybili sobie piątki, idąc powolnym krokiem w stronę gabinetu dyrektora.

~*~

*tak
**ma się rozumieć, proszę pani

I'm back guys!
Podoba Wam się to, iż czasami będą rozdziały o młodych Sabine I Gabrysiu?

Słyszę, że Tak :D

I no w sumie to tyle!
Jej!
Następny rozdział za tydzień!

Ja

Miraculous | Przeciwieństwo szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz