King dice czuł, jak jego ciało jest na wykończeniu, ale mimo to walczył dalej.
Płatały nim nerwy, spowodowane powolną klęską z ręki zwykłego dzieciaka.Gdy chciał jedną dłonią uderzyć wprost w swojego przeciwnika, poczuł niewyobrażalny ból ponad okiem. Ataki Cupheada coraz bardziej go raniły, a King, koniec końców upadł na podłogę trzymając się kurczowo swoich ran. Było ich tak wiele, że czuł jak ból rozrywał każdą część jego ciała.
Starał się przezwyciężyć to i spróbować złapać mugmana, ale nie dał rady podnieść nawet ręki.Bezradnie patrzał, jak bracia po swoim zwycięstwie oddalają się, rzucając w jego stronę ostatnie, "smutne" spojrzenia których on nie potrafił rozszyfrować. Przybili sobie marne piątki i zniknęli za dużymi drzwiami, kierując się, tam gdzie Dice przypuszczał.
***
"Pokonaliście mojego bezużytecznego lokaja! gratuluję!" te słowa obijały się o uszy Dice'a kilkukrotnie, nie pozwalając dojść do siebie. Wiedział, że okłamywanie siebie nic nie da, ale mimo to chciał wierzyć że to kłamstwo. Tak wiele lat znał devila, a teraz to wszystko roztrzaskało się jak filiżanka. Całe uczucia jakimi do niego pałał nagle runęły uderzając w niego z okropną siłą.
Czuł jak przed ból fizyczny, wychodzi ból w klatce piersiowej. Jego serce łomotało jak szalone, czując że zaraz się zniszczy na drobne kawałki.Nie wiedział co ma robić dalej. Z jednej strony czuł smutek, a z drugiej nienawiść do ukochanego niegdyś Szatana.
Stał jak głupi, jedynie nasłuchując i przyglądając się sytuacji.
"Dalej, dołączcie do mnie!"-Zawołał do braci którzy stali przed jego obliczem przerażeni.
Dice wszystko obserwował będąc tak bardzo zmieszanym. Zaczął się martwić o tę dwójkę, ale nie odważył się przerwać. Aktualnie nie był w stanie stanąć na przeciw Devilowi.Chłopcy zbliżyli się do niego. Spojrzeli po sobie i zaczęli mieć wątpliwości.
"No dalej! Chyba nie chcecie wyjść z tej całej sytuacji bez głowy! Podajcie mi dłonie i dołączcie do mnie!" Zbliżył się tułowiem do nich i zaczął wpatrywać się w nich swoimi wielkimi oczami. Wówczas wyciągnął do braci swoją dłoń na co oni automatycznie się cofnęli przestraszeni.Dice jedynie widział ich okrutną przemianę.
Teraz, ich śmiech i oczy były przerażające. Reszty nie dał rady dojrzeć i po prostu stamtąd uciekł.***
Obudziło go ciche pukanie do drzwi jego pokoju. Nim zareagował, otarł czerwone od płaczu oczy i na chwilę zastygł. Bał się tego, kto był za drzwiami, ale to prawdopodobnie było wiadome. Podniósł się z łóżka i podszedł do drzwi bez wahania je uchylając. Od razu zauważył małego demona który należał do Devila. Był mały i wyglądał na niewinnego, ale skrzywdzenie go, równałoby się z ostrą karą.
"Pan Devil prosi do gabinetu." Oznajmił i szybko się ulotnił.
Dice stał chwilę w drzwiach, myśląc co dalej zrobić. Martwił się o to jak go potraktuje.
Czuł się naprawdę niesprawiedliwie.
Tak wiele lat spędził jako prawa ręka, a na końcu nic nie dostał w zamian. Nawet... Słów pocieszenia.
Zamknął drzwi i rzucił spojrzenie na garderobę do której podszedł. Złapał za jasno czerwoną kamizelkę i zgrabnie ją założył na swoją białą koszulę. Cały wystrój dokończył szaro-fioletowym frakiem. Rozejrzał się po pokoju ostatni raz i z niego wyszedł kierując się do gabinetu Devila.
Przed samym chwyceniem klamki, poczuł jak jego wnętrzności wywracają się do góry nogami.
Poprawił niezdarnie plaster na swoim policzku i niepewnie wkroczył do środka. Czuł jak jego ręce drgają pod wpływem stresu, więc schował i splótł je za swoimi plecami. Gdy zamknął drzwi, zaczął powoli zbliżać się do biurka Devila, który aktualnie milczał wypalając kolejne cygaro. Ta cisza doprowadzała go do szaleństwa i kolejnego napadu strachu. Ciągle myślał o jego reakcji.
"Tak, Panie Devilu?" Odezwał się mając trudność by zachować pewny siebie głos, ale zapewne, Devil zauważył kłębiący się w nim już od pierwszego spojrzenia strach.
"przegrałeś" rzucił ostro do niego, wyglądając na rozdrażnionego. "Nie tego się po Tobie spodziewałem.""Wybacz, wiem że nie da..."Nagłe głośne stuknięcie w biurko przerwało mu.
"Milcz! Nie jestem z Ciebie zadowolony!" Warknął, nie podobnym do niego głosem.
Dice wzdrygnął się i postawił krok w tył. Poczuł kolejną falę smutku a jego usta wygięły się w grymas. Poczuł jak do jego oczu zaraz mają napłynąć łzy, ale mimo to trzymał się twardo.
Stał cicho, nie myśląc nawet o odezwaniu się. Bał się.
"Co powinienem z tobą zrobić?" Zapytał jakby samego siebie.
Harknął cicho pod nosem i odłożył cygaro, przedtem je zgniatając.
"Wiesz... Zastanawiam się czy będziesz mi dalej przydatny." Uśmiechnął się zdenerwowany od ucha do ucha.
Do już zmasakrowanej głowy Dice'a dotarł cichy chichot, a po chwili dostrzegł dwie sylwetki wychodzące zza biurka.
Żrenice króla rozszerzyły się gdy zobaczył Cupheada i Mugmana w nowej postaci. Bardziej przerażającej. Beztroscy bracia już nie wyglądali tak samo.
Przegryzł swoją warg nerwowo i zaczął wpatrywać się w uśmiechnięte twarze chłopców. Żałował, że nie mógł im wtedy pomóc."Devil... Dlaczego?" Cicho powiedział. "Dlaczego jesteś takim Gnojem?!" krzyknął i podszedł prędko do biurka diabła i uderzył pięścią w drewniany mebel. "Tak bardzo... Tak bardzo pragnąłem być zawsze u twojego boku." Spojrzał na niego szklanymi oczami. "Devil... Uważałem Cię za przyjaciela..." Nie brał pod uwagę teraz tego o czym mówi. Chciał po prostu podzielić się tym co myśli naprawdę. Teraz dał się ponieść smutkowi, nie myśląc nawet nad konsekwencjami. "A ty... Nazwałeś mnie... Bezużytecznym." Po jego policzku spłynęła jedna samotna łza. "A więc diabła nie da się zmienić." rzucił na przechodne i zawrócił na pięcie, kierując się szybko do wyjścia.
"Dice!"
Zamachnął się i otworzył drzwi.
"Dice!!"
Wybiegł i zostawił zaskoczonego Devila.
Wybiegł zapłakany.
![](https://img.wattpad.com/cover/135593048-288-k194822.jpg)
CZYTASZ
Zbudujmy To Od Nowa ~°wstrzymane°~
FanfictionCzy diabła można zmienić? Czy diabeł potrafi kochać? Czy diabeł potrafi naprawić? Czy diabeł potrafi złapać kota za ogon? *** -Niech go diabli!- Czy takie relacje można odbudować na nowo? *** Książka Devildice, tzn. Devil x King Dice. Po kłótni...