III Rany w Sercu III

6 0 0
                                    

*Polecam czytać przy muzyczce u góry*

Gdy sie obudziłem od razu poczułem że leżę z Hikari wtulając sie w nią a ona we mnie , troche sie przez to zarumieniłem. Wstałem delikatnie aby jej nie obudzić i udałem sie do kuchni.
- Rany boskie co ja wyrabiam ?! - wykrzyczałem do siebie w myślach mając obraz śpiącej Hikari przed sobą. Postanowiłem zrobić śniadanie, w końu jest ona moim gościem. Wyciągłem z lodówki troche warzyw, szynke i ser aby zrobić jakieś kanapki, w trakcie ich tworzenia wstała Hiakari.

- Dzień doobry - powiedziała ziewając.

- Dzień dobry, jak ci sie spało ? - zapytałem.

- Dobrze, dziękuję że pozwoliłeś mi spać z tobą.

- A co ci sie śniło że aż tak sie wystraszyłaś ? - zapytałem z ciekawości.

- Śniła mi sie jakaś walka, byłeś w niej ty i 2 dziewczyny, jedną nie żyła już, a z drugą walczyłeś...

- Po tych słowach zbladłem na twarzy, od razu przypomniała mi sie walka z Sanji, jedyny moment w moim życiu o którym chciałbym zapomnieć.

- Coś sie stało ? - Zapytała Hikari.

- Wszytko w pożądku - powiedziałem patrząc w okno.

- Może poszedłbyś zemną na spacer ? - zapytała

- Po co ?

- Wyglądasz na przygnębionego, taki spacer dobrze ci zrobi - powiedziała.
W sumie czemu nie ? W końcu i tak nie miałem nic lepszego do roboty.
Gdy wyszliśmy z domu od razu uderzył w nas zimny wietrzyk, było jescze kilka minut do wschodu słońca.

- Choć !! - krzyneła Hikari wbiegając do lasu.
Co ona kombinuje ? - zapytałem w myślach biegnąc za nią.
Po chwli znaleźliśmy sie na polanie niebieskich kwiatów.

- Popatrz !! - zawołała mnie i pokazała w strone wschodzącego słońca które przedzierając sie przez las docierało do nas prawie nie zakłucone a potem na kwiaty które pod wpływem pomarańczowego światła z niebieskiego wydawały się fioletowe.

- Jak tu pięknie - powiedziała po czym popatrzyła na mnie.

- Czemu płaczesz ?! - zapytała z troską w głosie.
Zdałem sobie sprawe z tego iż płakałem patrząc na słońce. Hikari nie czekając na moją reakcje przytuliła mnie szczelnie, przez co poczułem ciepło na sercu.
Trwaliśmy w takiej pozycji aż do końca wschodu.

- Już lepiej ? - zapytała spoglądając w górę aby dostrzec moją twarz.

- yhm - powiedziałem delikatnie pochylając głowe.

- Przepraszam, powiedziała momentalnie sie odsuwając.

- Za co przepraszasz ? - zapytałem.

- Rano cie zasmuciłam teraz płakałeś przeze mnie - powiedziała a po jej policzkach zaczeły spływać łzy.
Nie mogłem patrzeć na jej cierpienie, podeszłem do niej i mocno ją przytuliłem.

- Nie marw sie Kwiatuszku..., to nie twoja wina... - powiedziałem
Po tych słowach mocno sie we mnie wtuliła.

- Choć wracamy do domu, śniadanie czeka - powiedziałem.

- Dobrze - powiedziała uśmiechając sie.
Szliśmy leśną drużką w ciszy...

Nie wiedziałem co przyniesie jutro ale... puki co pomogę tej istotce w spełnianiu jej marzeń,
Istotce która chciała mnie pocieszyć mimo iż mnie nie znała...

- Cholera, znowu płacze - pomyślałem wycierając łzy.

************************************
HIYA ^ ^ mam nadzieje że następny rozdział wam sie spodoba , starałam sie w nim umieścić jak najwięcej emocji, przez to może sie wydawać głupim dramatem, ale uzbrujcie sie w cierpliwość.
Zauważone błędy jak i literówki prosze zapisać w kom abym mogła je szybko poprawić :) .

To Tylko ZabawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz