》1《

28 5 0
                                    


Warszawa, dwa lata wcześniej.

Zebranie Tajnej Organizacji Przeciwko Imperium Menso rozpoczęło się, jak co niedzielę, punktualnie w południe. Członkowie, uprzednio zadbawszy o dobre alibi, wybrali się do punktu zbiórki. Aby się tam dostać i nie zostać zauważonym przez strażników należało przejść kilka kilometrów wzdłuż obwodnicy dawnej stolicy Polski, a następnie skręcić w oznaczoną białą chorągwią leśną dróżkę. Przebywanie tej trasy zimą, zwłaszcza gdy ziemia przykryta była grubą warstwą białego puchu, okazywało się nie lada wyczynem. Dlatego członkowie TOPIM, by uniknąć pozostawiania za sobą wyraźnych śladów, pokonywali trasę tyłem i używając gałęzi drzew iglastych niczym miotły, rozmiatali śnieg na wszystkie strony. Rozwiązanie to było z pewnością skuteczniejsze od przemierzenia całej drogi na nartach biegowych. W tych czasach niewielu takowe posiadało, co na pewno zwróciłoby uwagę niejednego Dermatora i zdradziło miejsce tajnych spotkań organizacji.

Punktem zbiórki była nieszczelna, stara, drewniana chata. W środku niej znajdował się tylko niewyszlifowany, sosnowy stół, wokół którego wszyscy się gromadzili, dyskutując o bieżących sprawach. Na nim zwykły leżeć różnej wielkości kartki z pozaznaczanymi na czarno punktami, a także notatki, jakie co spotkanie sporządzał jeden z członków TOPIM, zapisując dokładnie każde wypowiedziane słowo.

– Czy to już wszyscy? – Zapytał grubym głosem wysoki mężczyzna. Wyraźnie słychać było od niego obcy akcent. Na jego kurtce tkwiła gruba warstwa lepkiego śniegu, a znad równie przyozdobionego przez zimę szalika, wystawały zaokrąglone na końcach czarne wąsy. Zgromadzeni odpowiedzieli mu przytaknięciem głów.

Do przewodniczącego TOPIM zbliżyła się sporo niższa od niego kobieta. Miała sięgające do pasa ciemnorude włosy i jasne jak lazurowe wybrzeże oczy. Dotknęła jego łokcia, chcąc zwrócić na siebie uwagę.

– Brakuje tego nowego – odezwała się zaniepokojona. – Poczekajmy na niego chwilę.

– Nie ma potrzeby, Gabrielo – odpowiedział łagodnie, przyglądając się zdziwionej minie swojej małżonki. – Zajęli się nim w tym tygodniu.

Kobieta wydała z siebie cichy i zdumiony jęk, zasłaniając przy tym usta. Po jej wyrazie twarzy można było wywnioskować, że nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. A już na pewno nie podejrzewała, że Dermatorom uda się schwytać zbuntowanego młodego człowieka, który nie stawił się na obowiązkową służbę do armii.

– Zaczynajmy. – Mężczyzna skinął na swoich towarzyszy. – Otwieram zebranie Tajnej Organizacji Przeciwko Imperium Menso na terenach Polski pod Warszawą. Stan członków na dzień dzisiejszy wynosi: osiemnaście – wypowiedział jednym tchem. – W imię pokoju, wolności i sprawiedliwości!

– Pokój! Wolność! Sprawiedliwość! – odkrzyknęli równocześnie pozostali członkowie i przystąpili bliżej do stołu, przyglądając się rozłożonym planom. Tylko jedna osoba, wysoka dziewczyna o kręconych włosach, chwyciła po notatnik, by zacząć prowadzenie skrupulatnych zapisków z kolejnego zgromadzenia.

– Na początku powinniśmy omówić kwestię odesłanych – zaproponował młodzieniec stojący za swoimi rosłymi kolegami. – I stwierdzić prawdziwość planów budowy kolejnej stacji eliptycznej.

– Zajęliśmy się tym, towarzyszu – poinformował inny, całkowicie rozwiewając wszelkie wątpliwości swojego przedmówcy. – W ciągu ostatniego półrocza z Rzymu wysłano czterdziestu dwóch, a z Paryża, osiemdziesięciu czterech, w tym trzynastu narodowości polskiej. O kolejnej stacji eliptycznej nic nam nie wiadomo, więc to zapewne tylko plotki – powiedział. – Proponuję zająć się poważniejszym tematem. Wciąż znikają starsze osoby, najpewniej są mordowane przez Dermatorów. Czy ktoś potrafi to wyjaśnić?

Elipsa PotępionychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz