》5《

52 8 1
                                    


Miałam sen.

Znajdowała się w nim Warszawa. Miasto, które na przestrzeni lat ogromnie się zmieniło. Z opowieści ludzi, którzy interesowali się jego historią, dowiedziałam się, że niegdyś zupełnie zrujnowane i zrównane z ziemią w trakcie drugiej wojny światowej, dziś pozornie tętniło życiem. Mogło pochwalić się jednymi z najwyższych i najnowocześniejszych budynków w Europie, dużymi fabrykami i zakładami oraz niemal całkowicie odrestaurowanymi zabytkami. Jednak, po zażegnanym konflikcie między strzępkami największych mocarstw świata i przejęciu władzy przez Menso, rzeczywistość uległa zmianie. Fakt faktem, znakomite, niewyobrażalnie kosztowne budowle nadal stały, ale nikt należący do szarego społeczeństwa nie miał do nich wstępu. Stały się one czymś w rodzaju twierdz i składów broni dla Dermatorów. Nowoczesna Warszawa po tych wielu latach okazała się być miastem, w którym nie do końca marzyło się przebywać.

Obraz dawnej stolicy Polski zaczął robić się niewyraźny i w jednej chwili przeistoczył się w postać Dermatora, który przeprowadzał rutynową kontrolę. Gdy minął szerokim łukiem jakiegoś mężczyznę, podszedł do mnie. O dziwo, nie bałam się. Czułam, że nie miałam nic do ukrycia, choć nie było to do końca prawdą. Uzyskane ode mnie dane natychmiast wstukał zręcznymi palcami w malutką, przeźroczystą klawiaturę, znajdującą się na lewym rękawie swojego munduru. Po jego zachowaniu i wyglądzie stwierdziłam, że jest Zarządcą, strażnikiem najwyższej rangi. Ze względu na swoją ważność, mógł samodzielnie wydawać rozkazy. Miał na dłoniach charakterystyczne jasne rękawiczki, a jego głowę zdobił hełm w podobnym odcieniu. Mundur, który dumnie prezentował się na jego szczupłej sylwetce, wyróżniał się strukturą. Podobno był kuloodporny.

Zaraz za nim stał Kat, czyli Dermator posiadający drugi stopień wojskowy. Podobnie jak pozostali strażnicy, nie nosił rękawiczek, za to jego nakrycie głowy przybierało krwistoczerwone barwy – po tym można było go zidentyfikować. Przypominał kogoś dziwnie znajomego. Jego podłużną twarz zdobiły krzaczaste brwi. Kiedy krzywo się na mnie spojrzał, przyjrzałam się jego dokładniej sylwetce i zauważyłam krwawy ślad po kuli w okolicy klatki piersiowej. Wtedy go rozpoznałam. Był to człowiek, który wykonał wyrok na Damianie, przez co później sam zginął.

Oprócz tej dwójki, zostałam otoczona najzwyklejszymi Dermatorami w granatowych mundurach i hełmach. Oni nigdy nic nie mówili, a jedynie biernie przyglądali się wszystkiemu i wykonywali rozkazy. Teraz też tylko zabezpieczali Zarządcę i pilnowali, bym nie uciekła. Kiedy zaczęłam zastanawiać się, dlaczego mój mózg wykreował sen, w którym byłam poddawana zwykłej, obywatelskiej kontroli, widok strażników stał się nieczytelny i zaszedł grubą warstwą białej mgły.

Teraz znajdowałam się w pustym, jasno oświetlonym pomieszczeniu. Zarówno podłoga, jak i ściany przybierały tu śnieżny kolor. Nagle, ni stąd, ni zowąd, na środku pokoju pojawiło się metalowe biurko z masą podświetlanych literek na pulpicie. Zaciekawiona zbliżyłam się do niego i dotknęłam go. Przez ciepło wydobywające się z mojej dłoni, przyciski drgnęły i rozpoczęły układać się w jakieś wyrazy. Kiedy próbowałam je przeczytać, zmieniały kolejność, tworząc zupełnie nowe zdanie, po czym znowu przemieszczały się po metalu. Jedynym, co udało mi się odczytać, było trzy krótkie słowa: „Pokój. Wolność. Sprawiedliwość." Oczywiście znałam ich znaczenie, ale nie rozumiałam, dlaczego to właśnie one mi się ukazały. Co moja podświadomość próbowała mi powiedzieć?

Raptem usłyszałam czyjeś głosy i krzyki. Niespodziewanie w tym ciasnym pomieszczeniu pojawiły się inne osoby. Były to kilkuletnie dzieci, którym, nie wiedziałam, dlaczego, dorównywałam wzrostem. Każde miało na sobie coś w rodzaju koszuli nocnej w mlecznym odcieniu i z niepokojem przypatrywało się pewnemu punktowi na ścianie. Gdy podążyłam ich śladem, zobaczyłam blaszane drzwi. W jednej chwili gwałtownie się otworzyły i pokój wypełnił się dorosłymi ludźmi. Widziałam tylko ich nieostre kontury. Przez przypadek zostałam odepchnięta przez panikujące dzieciaki i upadłam, uderzając się głową w metalowe biurko. Kiedy leżałam, wyobrażenie znowu stało się rozmyte, a ja poczułam przeszywający ból w skroni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 24, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Elipsa PotępionychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz