- I co o tym myślisz? - zapytałam.
- Spokojnie, Tori. Jeszcze nie przeczytałem – odpowiedział Phil, nie odrywając oczu od ekranu mojego laptopa. Znajdowaliśmy się na szkolnej stołówce.
Od dłuższego czasu chodził mi po głowie pewien pomysł, którym postanowiłam podzielić się z najbardziej zaufaną mi osobą.
- Tori, to jest świetne – powiedział Phil. - I może wypalić. Musimy tylko zdobyć zgodzę dyrektora.
- Myślisz, że ktokolwiek będzie chciał wziąć w tym udział? - zapytałam niepewnie.
- No jasne. Uczniowie chcą być popularni, a udział w szkolnym serialu im to zagwarantuje. To dla nich kusząca propozycja - odpowiedział z entuzjazmem.
- Może masz rację... - powiedziałam cicho.
- A jak wygląda sytuacja z Rossem? - zapytał Phil po chwili.
- Dalej mnie terroryzuje i cały czas podkreśla, że mieszkam w jego pokoju - powiedziałam zrezygnowana. - Chyba niedługo wyprowadzę się na korytarz.
- Dlaczego nie powiesz o tym swojemu tacie? - zapytał Phil wyraźnie przejęty moją beznadziejną sytuacją.
- Daj spokój, ojciec z macochą od dnia ślubu świata poza sobą nie widzą. Cały czas się obściskują, codziennie wychodzą na miasto i czasem wracają dopiero nad razem. Zupełnie jakby przeżywali swoją drugą młodość - odpowiedziałam z grymasem na twarzy. - A poza tym nie chcę się skarżyć jak małe dziecko. Jakoś sobie poradzę z Rossem. A przynajmniej spróbuję - powiedziałam i westchnęłam ciężko.
Tak naprawdę nie chciałam, aby Ross miał o mnie jeszcze gorsze zdanie, niż już ma. Tego jednak wolałam Philowi nie mówić.
- Chodźmy do dyrektora zapytać o zgodę - zaproponował Phil wstając.
- Już? Teraz? - zapytałam zdziwiona.
- A na co chcesz czekać? Albo teraz, albo nigdy.
Dyrektor zgodził się już po przedstawieniu wstępnych informacji. Pomysł bardzo mu się spodobał i przydzielił nam nawet salę, w której mogliśmy nagrywać.
Pożegnałam się z Philem, który skończył już zajęcia i udałam się w kierunku biblioteki. Po drodze zaczepił mnie Ross. Był ubrany w jeansowe spodnie z dziurami na kolanach, biały T-shirt i czarną, skórzaną kurtkę.
- Cześć, Tori. Daj mi zeszyt do biologii – powiedział, pisząc smsa na swoim telefonie.
- Nie mam twojego zeszytu – mruknęłam. Chciałam go wyminąć, jednak on przewrócił oczami i zatrzymał mnie.
- Swój, kretynko. Muszę spisać pracę domową.
- Dlaczego niby miałabym ci go dać? - zapytałam i uniosłam jedną brew do góry.
- Och, Tori – westchnął teatralnie. - Potrzebuję tego zeszytu. Jeszcze jedna szmata i pewnie mnie wyleją z tej szkoły.
- Takim argumentem mnie nie przekonasz - powiedziałam i wyobraziłam sobie, jak byłoby pięknie, gdyby nie było Rossa. - Poza tym po co ci ten zeszyt?
- Jakoś muszę zdać ten rok, nie? - zapytał retoryczne. - Nie byłem na biologii chyba od miesiąca.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Bo na każdej biologii dymałem się z Ann w kiblu. - W tym momencie Ross uśmiechnął się szeroko. - Niestety wczoraj jakiś pierwszoroczniak przyłapał nas i doniósł do dyrektora. Smarkacz dostanie łomot w swoim czasie. Nie znoszę konfidentów - mówiąc to, dokładnie przyjrzał się swojej dłoni zaciśniętej w pięść.
CZYTASZ
Rossrabiaka | Ross Lynch | Bad Boy
Fanfic"Cóż, przyznam, że od początku działał mi nerwy. Życie z takim farciarzem i egoistą nie jest łatwe. Ross to typowy bad boy. Wiedzie sobie spokojne, bezstresowe życie i niczym się nie przejmuje. Potrafi doskonale kłamać i mnie też próbuje tego nauczy...