Rozdział 4

178 10 1
                                    

Po ciężkim dniu w szkole wróciłam do domu, po czym weszłam do pokoju mojego i Rossa. Lynch właśnie oglądał telewizję, leżąc wygodnie na kanapie, a jego jego stopy w brudnych butach znajdowały się na stoliku. 

- Hej! To mój referat na jutro! - krzyknęłam i zrzuciłam jego nogi z mojej pracy, która była teraz cała ubłocona.

On totalnie się tym się nie przejął. Spokojnie wstał i zaczął mówić:

- Słuchaj, wiem, że jesteś w tym pokoju nowa, więc wyjaśnię ci kilka spraw. Po pierwsze, ważnych rzeczy nie kładzie się na moim podnóżku...

- To nie jest żaden podnóżek tylko stolik do stawiania na niej między innymi jedzenia! - przerwałam mu zdenerwowana.

- W takim razie to tak samo, jakbym zababrał twój referat musztardą z hot-doga. O właśnie, zapomniałem o moim hot-dogu - powiedział i podszedł do mikrofalówki.

- Co?! I tyle cię obeszło to, że zniszczyłeś moją pracę?! - krzyknęłam ze złością.

- Przecież masz ją na kompie. Wydrukujesz jeszcze raz - wzruszył ramionami i ugryzł wielki kęs parówki. Jego niezdrowe jedzenie mnie obrzydza.

- Przez ciebie będzie to istne marnotrawstwo papieru i tuszu - burknęłam.

- Niezwykłe - odpowiedział sarkastycznie.

Wkurzona włączyłam mojego laptopa i zaczęłam podpinać kable od drukarki. Jak zwykle ten idiota musiał dostarczyć mi dodatkowej roboty!

Kiedy wstałam od biurka, zauważyłam, że Ross trzyma w dłoni moją własność.

- Co ty robisz z moim telefonem?! - krzyknęłam. Podeszłam do niego i wyrwałam mu przedmiot z ręki. - Gadaj, czego szukałeś w moim telefonie!

- A wiesz, przesyłałem sobie piosenki - odparł sarkastycznie i ponownie wygodnie rozłożył się na kanapie. Moja playlista składa się głównie z utworów mojego idola Rogera Walkera, którego Ross szczerze nienawidzi.

- Weź się odwal - powiedziałam wkurzona. Wydrukowałam ponownie swój referat i zaczęłam odrabiać lekcje. Ross wyłączył telewizor, położył się na swoim swoim łóżku i siedział cicho. Odpowiadało mi to i to nawet bardzo. Niestety, nie trwało to długo.

Gdy tylko wzięłam się za odrabianie matmy, Ross zaczął brzdąkać na gitarze podłączonej do wzmacniacza. Często to robił, ale teraz wkurzało mnie to dwa razy bardziej niż zazwyczaj.

- Czy mógłbyś przestać? - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

Lynch udał, że mnie nie słyszy i dalej rzępolił. Wkurzyłam się na maksa. Zaczęłam liczyć na głos, próbując go zagłuszyć. Wtedy Ross zwiększył głośność. Teraz jego gitara dudniła na cały dom. Mogłam albo rzucić się na niego i ponieść sromotną porażkę z powodu jego przewagi fizycznej, albo wyjść z domu i pouczyć się gdzie indziej. Wybrałam to drugie. Ross jak zwykle wygrał.


Następnego dnia odbył się casting do serialu. Szukaliśmy nie tylko aktorów, ale również scenografa, charakteryzatora i innych potrzebnych osób. Casting przebiegł pomyślnie. Był tylko jeden problem - brakowało nam montażysty. Po powrocie ze szkoły opadłam na łóżko i leżałam tak przez długi czas. Nagle do pokoju wszedł Ross. 

- Tori, jak możesz tak bezczynnie leżeć? Nauka nie może czekać! - powiedział z ironią w głosie.

- Bardzo śmieszne - odpowiedziałam bez emocji. Jak zwykle musiał mi dogryźć z powodu moich bardzo dobrych ocen. - Gdzie byłeś? Przecież lekcje już dawno się skończyły.

Rossrabiaka | Ross Lynch | Bad BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz