Rozdział 14

862 60 35
                                    

- Która godzina? - spytałam mając nadzieję, że damy rade spotkać sie jeszcze z Jasonem i Aronem zanim będę musiała wracać do domu.
- Jest czwarta. Mamy trochę czasu...- odpowiedziała mi Chloe spoglądając na telefon.
- Hmm... Aż tak czas was goni?- Eric patrząc na mnie tymi swoimi, pięknymi, zielonymi oczami. Co ja mam do blondynów?!
W końcu Jason też jest blondynem... Ciemnym ale to blondyn. Za to Jase ma piwno-pomarńczowe tęczówki, w których mogłabym się utopić...

  ~♡~

- Czyli mówicie, że on ma moc prądu?- podsumował Aron.
Przed chwilą dotarłysmy do domu Jasona gdzie chłopaki spędzali swój ,,męski dzień".
- Elektryczności- poprawił go Eric
- Jak zwał tak zwał- wzruszył ramionami Aron- Czyli pomógł wam pokonać ludzi Morgany?
-Raczej to obezwładnił jednego czakając aż my pokonamy pozostałych trzech- Chloe skrzyżowała ręce na piersi.

Wybuchnęlismy śmiechem, nawet Eric. Tylko Jason był poważny. Wzrokiem przewiercał zielonookiego na wylot, jakby chciał poznać jego wszytkie tajemnice.
- A potrafisz coś oprócz miotania błyskawicami?- spytał mój chłopak z pogardą.
- Znaczy...- przerwał- Na razie to nie za bardzo umiem używać tej mocy... Dopiero się uczę. W końcu myślałem, że jestesm w tym sam...
- Teraz masz nas- uśmiechnęłam się do Erica.
Kątem oka widziałam Jase'a. W jego oczach widziałam smutek i... zazdrość? Będę musiała mu to wybić z głowy. Tylko jego kocham i to z nim pragnę być. Przez co żaden, nawet bardzo przystojny blondyn tego nie zniszczy.
- Przy nas nauczysz się lepiej panować nad mocami- stwierdziła Chloe usmiechając się.
- Czekaj, czekaj. Jeszcze nie ustaliliśmy czy napewno z nami zostanie!- przerwał jej Jason.
- Tak szczerze to nic o tobie nie wiemy- przyłączył się Aron.
Zapadła niezreczna cisza. Chłopcy mordowali Erica wzrokiem, a ja z Chloe nie wiedziałyśmy ci zrobić
- Clementine?- spytał się Jase- Moge na słówko?- nie czekając na odpowiedz wyciągnął mnie do swojego pokoju.
- Co się stało?- spytałam gdy zamknął za nami drzwi.
- On jest jakiś podejrzany... Piąty żywioł? Taki przecież nie istnieje!- wyrzucił ręce w górę- Po za tym, jego wzrok- cały czas na mnie nie patrzył- On Cię pożera w całości- w jego głosie był ból.
- Wzięłam jego twarz w dłonie- Spójrz mi w oczy- szepnęłam. Posluchał- Bedzięsz wiedzieć, że mówię prawdę- uśmiechnęłam się delikatnie- Nie interesuje mnie żaden inny chłopak, po za tobą. Tylko Ciebie kocham...- Nagle w jego oczach pojawiła się euforia.
Nasze usta złączyły się. Nie wiem ile się całowaliśmy ale czułam że to w jego ramionach mogłabym zostać na zawsze. Oderwalismy się od siebie.
- Tak między nami... Dla mnie Eric również jest podejrzany... Ale z drugiej strony? Może jest zagubiony? Jeśli mówi prawdę to odkrył tę moc niedawno- przerwałam- My te byliśmy  zagubieni na początku.
- No tu się zgodzę. Niestety nie zmienia to faktu, że my się znaliśmy wczesniej, a on się tak nagle pojawił...

Jason mnie przytulił. Stalismy w obięciach bardzo długo. Ja się odezwałam pierwsza.
- Chodź- uśmiechnęłam się- Wracajmy do nich. Jeszcze nie wiadomo co sobie pomyślą- poruszyłam wymownie brwiami.
- Zaśmiał się- A mają powody?- pocałował mie w czoło- Chodź- pociagnął mnie za rękę.
Z uśmiechem weszliśmy do pokoju dalej trzymając się za ręce.
- Nowy musi wiedzieć jedno- szepnął- jesteś moja...
- Uśmiechnęłam się- Na zwsze.

~♡~

Eric powiedział, że chodzi z nami do szkoły bo ostatnio się przeniósł (no co za niezpodzianka...) . Więc nie zdziwiliśmy sie gdy w poniedziałek przywitał się z nami przed liceum.
- To się robi straszne...- szepnęła Chloe  gdy Eric poszedł na swoje lekcje.
- Co nie? Jakby nagle wszytko miał robić z nami...- odpowiedziałam siadając w ławce szkolnej.
- Podejrzane...- powiedziałysmy jednocześnie i roześmiałyśmy sie cicho.
- Proszę o cisze!- stwierdził nauczyciel, który dopiero wszedł do klasy.

- Idziemy gdzieś?- zaproponował Aron jak tylko wyszliśmy ze szkoły.
- Sory, ja odpadam. Dalej mam szlaban- odpowiedziałam ze smutnym uśmiechem- idźcie sami...
- Eh... No dobra- Chloe wzruszyła ramionami.
- w takim razie... Pa!- przytuliłam Chloe i Arona na pożegnanie, a Jasona pocałowałam w policzek.
Gdy podeszłam do Erica by się z nim pożegnać on mnie przytulił. Stałam osłupiała.
- ,,Drewno"- pomyślałam- ,,Wtopa".
Odwróciłam się i skierowałam w stronę domu. Zdecydowałam się pójść na piechotę. Myślałam o Ericu... Nic sobie nie wyobrażajcie! To tylko przyjaciel, ( i to wcale nie jest jak z Jasonem!). A może kolega? Znajomy? W końcu poznałam gościa dwa dni temu... I te wszytkie podejrzane sprawy wokół jego osoby. Tak znikąd spotykamy go na ulicy, a tu się okazuje, że niedość, że ma moce to jeszcze wszytko wygląda jakby skopiować nasze życie...
Przez te wszytkie rozmyślania nie zauważyłam, że wypadł mi telefon z kieszeni. Nawet nie wiem kiedy! Musiał upaść na trawę bo nic nie usłyszałam.
Szybko odwróciłam się na pięcie napotykając kogoś klatkę piersiową. Podniosłam głowę by ujrzeć twarz ściany, na którą wpadłam.
- Przeprasza... Eric?! Śledzileś mnie?!- krzyknęłam zdziwiona.
- N-nie po proatu zobaczyłem, że Ci wypadł telefon i za tobą pobiegłem, by Ci go oddać...- podał mi mojego ,,szajsunga".
- Emm...- zająknęłam się- Dziękuję?- to brzmiało bardziej jak pytanie.
- Odprowadzic Cię? - spytał.
- Eh.. Ok. W sumie czemu nie - wzruszyłam ramionami.
Przez jakiś czas szlismy w niezręcznej ciszy. Ale o czym gadać z chłopakiem, który wydaje Ci się podejrzany?
- To w końcu nie poszedłeś z resztą?- przerwałam milczenie.
- Nie... Mam do mnie zadzwoniła, że mam wracać - synek mamusi?- No, a mieszkam w tę samą stronę co ty więc pomyślałem, że mógłbym spędzic z tobą więcej czsu? Poznalibyśmy się?
- Czemu nie ?- usmiechnęłam się trochę sztucznie. Wręcz chciałam dodać tylko nie licz na nic więcej. Ale to by było chamskie, a ja nie lubię być chamska... Z drugiej strony? To prawda. Kocham Jasona i on tego nie zmieni.
- To tutaj...- powiedziałam zatrzymując sie przed moim domem- Hmm... Dzięki za przyniesienie telefonu- uśmiechnęłam sie słodko.
- Nie ma za co- teraz to on sie uśniechnął. Wyglądał naprawde przystojnie gdy sie uśmiechał... Czekaj co?! Muszę iść spać, bo już nawet myślę głupoty.
- To cześć!- pocałował mnie w policzk i odszedł jakby nigdy nic.
Stałam przed drzwiami swojego domu wpatrzona w dal gdzie kilka minut trmu za zakrętem zniknął zarys Erica.
- ,,Co to do chloery miało być!?"- pomyślałam wchodząc w kończu do domu- ,,Tak po prostu pocałował mnie w policzek i poszedł!!"- myśłam wchodzac po schodach- ,,Ehh! Co on sobie w ogóle myśli!? Ja mam chłopaka!"- rzuciłam torbą w kąt i położylam się na łóżku.
Za dużo tego wszytkiego... Nawet nie wiem czy mogę mu ufać! Jedyne czego teraz potrzebuje to ramiona Jasona. Ciekawe, czy bedzie mógł się do mnie wślizgnąć. Schody roboty Arona dalej stoją ( czy raczej rosną? ) więc może bedzie mógł wpaść...

_______________________________________

O boże przepraszam was za ten rozdział. Musiałam wprowadzic Erica trochę  do naszej paczki. Teraz znowu pojawi się więcej akcji...
No i jak wam się podoba Eric? Macie w stosunku fo nieho jakieś przemyslenia? Pomysły? Teorie?

Rozdział pojawił się tak późno na specjalną proźbę Monia2610 wiec to jej dziękujcie. Może będziesz mogła zasnąć. ❤❤

The Elements- Żywioły ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz