Rozdział 4 Jajecznica

1.4K 149 161
                                    

UWAGA UWAGA
Rozdział ten jest typowym romansidłem (choć nie jest to Lams) więc przed przeczytaniem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
Miłego czytania😘

-Nie wiedzą co tracą. Herc, jajeczniczka ci wyszła pierwsza klasa.- Powiedział John zachwycając się smakiem tej niewyszukanej potrawy.

-Uczę się od najlepszych- Dummy Irlandczyk pochłaniał już kolejną porcję popijając ją dużą, oj dużą ilością wody.

Laurens domyślał jak czuła się reszta współlokatorów. On wypił o połowę mniej niż oni a i tak nie czuł się zbyt dobrze. Po śniadaniu poszedł się umyć, zawsze prysznic pomagał mu z bólem głowy. Postanowił przetestować ten podobno Genialny szampon do włosów Gilberta. Raczej się nie obrazi. Wyszedł z kabiny, wytarł się i wysuszył włosy.
Kurde nie dziwie się że ten szampon taki drogi Pomyślał widząc że jego włosy wyglądają bardzo dobrze. Zadowolony wyszedł z łazienki czując się dużo lepiej niż wcześniej. Wszedł do pokoju i włączył laptopa z zamiarem napisania referatu na następne zajęcia. Zaczął, podjadając wczoraj kupione czekoladki.

-Hercules mon cher, przyniósłbyś mi kubek wody, ale taki duży?

W odpowiedzi usłyszał krótkie Ok. Lafayette leżał na kanapie czytając jakąś książkę. Była to jedna z rzeczy, która go wyluzowywała. Więzień labiryntu był dobrą przygodową książką. Już w trakcie czytania 3 rozdziału wiedział że poleci ją przyjacielowi, który właśnie przynosił mu obiecany napój. Mulligan usiadł obok na kanapie uprzednio przesuwając jego nogi.

-Niewygodnie mi. Weź się przesuń.- Francuz wiercił się na kanapie próbując się ułożyć w lepszej pozycji.

-Spadaj.-Odpowiedział krótko.

Próby ułożenia się jakkolwiek czy to na siedząco, w półleżąco zawsze skutkowały albo wbitym łokciem żebro alebo jeszcze czym innym. W końcu znaleźli rozwiązanie. Laf leżał plecami od strony drzwi wejściowych, a Herc miał głowe na jego brzuchu i nogi na podłokietniku.

-Jak mi się chce spać- Ziewnął- Poczytasz mi trochę?

Tenu uśmiechowi Gilbert nigdy nie potrafił odmówić. Zaczął czytać na głos i nawet się nie spostrzegł jak sam zasnął.

Alex raczej nie odzywał się przy śniadaniu. Próbował przypomnieć sobie coś z zeszłego wieczoru, a wstając pamiętał tylko przebieranie Aarona i Thomasa.
Gdy wrócił do pokoju położył się na łóżku, zamknął oczy, a wspomnienia same zaczeły do niego wracać. Wizyta w barze, karaoke Jeffersona, droga do domu, upijanie Burra. Nadal brakowało mu kilku elementów i pomimo usilnych starań nie był w stanie sobie już nic przypomnieć. Postanowił zatem popytać się chłopaków. Zauważył Lafayetta z Herculesem śpiących razem z książką na kanapie, więc podszedł i odłożył ją na stolik kawowy obok. Miał przeczucie że ani Burr ani Thomas nie będą nic pamiętać, a do Madisona iść mu się nie chciało. Jego ostatnią deską ratunku był John, zapukał więc po cichu do jego pokoju.

*Rewind... Rewind... Wczorajszy dzień pokój 312*

-Eliza weź idź otwórz- Angelica czekała aż wysuszą jej się paznokcie, a nie miałaby serca gdyby wysłała Peggy siedzącą w pokoju obok, która bała się Jeffersona bo ten głupek wbiegł do nich do pokoju szukając Charlsa. Wychyliła głowę zza łóżka tak by widziała kto wchodzi i zobaczyła... Laurensa?

-Eliza, Angelica chodźcie tu na chwile.
Gdy przy drzwiach pojawiła się starsza siostra Elizy, John wytłumaczył im cały plan. Te szybko się ulotniły z pokoju i zamiast Laurensa w mieszkaniu stał już Seabury.

-Peggy?- Dziewczyna usłyszała swoje imię więc wychyliła głowę z pod koca. Drzwi od jej pokoju były zamknięte więc nie wiedziała co się dzieje na korytarzyku.

Pierwszy Śnieg [Lams/ Mulette]Modern AuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz