Rozdział 25 Chwila szczerości

346 16 5
                                    

Już dawno tak dobrze jej się nie spało. Poduszka i kołdra otulały ją tak jak lubiła, a nawet materac był jakby wygodniejszy. Przytuliła do siebie mocniej Rose licząc na to, że uda jej się znów zapaść w przyjemny sen. Jednak jej dziecko miało inne plany. Małe rączki zaczęły raz po raz naciskać na jej policzki i próbowały podnosić powieki. Tego nie dało się już dłużej ignorować. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do córki, która chyba również się wyspała, bo obdarzyła ją promiennym uśmiechem na rumianej twarzyczce.

Dopiero po chwili spłynęła na nią świadomość, że nie są w swoim mieszkaniu a w posiadłości Malfoy'ów. Jęknęła z zawstydzenia na wspomnienie wczorajszego dnia. Było jej tak głupio przez to zatrucie, no i nie bardzo pamiętała jak znalazła się w łóżku. Najprawdopodobniej zasnęła na kanapie oglądając film. Westchnęła głośno zbierając się na odwagę, by stanąć twarzą w twarz z gospodarzami.

Przebrała siebie i Rose w przygotowane im przez skrzatkę ubrania i ostrożnie otworzyła drzwi na korytarz. Zapomniała sprawdzić, która jest godzina a nie chciała nikogo obudzić. Nie mogła jednak dłużej zwlekać z powrotem do domu. W końcu nie wróciła na noc i nie powiedziała nikomu co się z nią dzieje. Nie żeby wierzyła, że Ron zamartwia się ich nieobecnością, ale zawsze...

Gdy dotarły na parter i zajrzały do jadalni odetchnęła z ulgą. Draco ze Scorpiem i Narcyzą siedzieli przy zastawionym stole i jedli śniadanie. Gdy tylko je zauważyli zaprosili je do siebie gestem i uśmiechem.

- Jeszcze raz przepraszam za kłopot – powiedziała Hermiona kończąc posiłek i odsuwając od siebie pusty talerzyk. Pomogła Rose wstać od stołu i skierowała się do wyjścia.

- Jaki kłopot? Przecież nic się nie stało. Wiesz, że zawsze miło nam was gościć – odrzekła pani domu odprowadzając je do hallu. – I proszę jeszcze raz zastanów się nad naszą propozycją odnośnie opieki nad Rose.

- Chyba już nie muszę – odpowiedziała tajemniczo ściągając na siebie zaskoczone spojrzenie kolegi. – Gdzie ja znajdę opiekunkę z przeszkoleniem medycznym?

- A więc do poniedziałku – pożegnała się wyraźnie zadowolona Narcyza.

- Tak do jutra – powiedziała obejmując lekko Draco i całując go w policzek.

Podjęła decyzję i wiedziała, że nie ma już odwrotu, jednak wracając do domu nie miała pojęcia jak ma ją przekazać mężowi.

Gdy weszły do mieszkania siedział przy stoliku w salonie a przed nim leżały trzy puste pudełka po czekoladkach z likierem. Nie wróżyło to niczego dobrego.

- Gdzie byłaś? – spytał zdenerwowany a jej od razu podniosło się ciśnienie. To było takie smutne, że na swój widok automatycznie reagowali złością.

- Przecież wiesz gdzie – odpowiedziała poirytowana zdejmując buciki Rose, po czym poszła do kuchni i wstawiła wodę na kawę. Ron poszedł za nią i zakładając ręce na piersi oparł się ramieniem o framugę drzwi mierząc ją spojrzeniem spod zmarszczonych brwi.

- Całą noc?

- Oj skończ już z tą zazdrością. – Wywróciła oczami zalewając wrzątkiem kubek aromatycznej kawy. Ta rozmowa jeszcze na dobre się nie zaczęła a już miała jej serdecznie dość.

- Ja? To on od początku próbuje ci się dobrać do majtek – wyciągnął palec wskazujący w jej kierunku, ale ona tylko odwróciła się wyciągając z lodówki dietetyczne mleczko do kawy i wybuchła głośnym perlistym śmiechem, który tak doprowadzał go do szału. Och, gdyby tylko wiedział...

Upiła łyk gorącego napoju i uniosła kubek by z podniesioną głową przejść obok niego i zobaczyć co robi Rose. Nie zdążyła jednak jeszcze dojść do salonu, gdy Ron znów się odezwał, tym razem nieco spokojniejszym tonem.

Follow your dreams - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz