Rozdział 28 Na zawsze

902 22 24
                                    

Hermiona z całych sił starała się skupić na „Najważniejszych zaklęciach XVI wieku", które właśnie trzymała w prawej ręce, ale Draco skutecznie jej to uniemożliwiał. Kolejny raz spróbowała przeczytać akapit o okolicznościach stworzenia wieczystej przysięgi, lecz jej myśli wciąż odpływały w kierunku opierającego głowę o jej kolana chłopaka. Zrezygnowana opuściła książkę na oparcie kanapy i spojrzała na Draco, który właśnie skończył błądzić opuszkami palców po jej dłoni i przyłożył ją do swoich ust. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się czując na skórze gorąco jego warg.

Nie sądziła, by mogła kiedykolwiek się do tego przyzwyczaić. Do tej potrzeby jego bliskości. Do tej pory nie wiedziała, że można się tak czuć. Z każdą kolejną spędzoną razem chwilą coraz bardziej się od niego uzależniała. Był jej narkotykiem a każdy jego dotyk zostawiał na jej skórze jakiś znak, odciskał na niej niemożliwe do wywabienia piętno. Każdy skrawek jej ciała krzyczał o jego uwagę, bliskość, dotyk lub chociaż uśmiech. To uczucie było tak intensywne, że aż sprawiało ból. Przez trzydzieści lat swojego życia, długoletni związek z Ronem, małżeństwo nigdy nie czuła czegoś takiego. Tak jakby bycie z Draco sprawiało, że w końcu mogła odetchnąć pełną piersią, po raz pierwszy w życiu zaczerpnąć taką ilość powietrza jaka potrzebna jej była do prawidłowego funkcjonowania. Zupełnie jakby do tej pory trzymała głowę pod wodą nie zdając sobie z tego sprawy a teraz w końcu wypłynęła na powierzchnię.

Otworzyła oczy i przeniosła spojrzenie na dwójkę dzieci układającą właśnie mosty ze starych woluminów. Rose z podziwem i uwielbieniem dostosowywała się do wszystkich poleceń kolegi, a Scorpius ze szczerą troską pilnował, by dziewczynce nie stała się żadna krzywda. Ta łatwość z jaką odnaleźli w sobie nawzajem upragnionego towarzysza zabaw, wciąż wyciskała Hermionie łzy z oczu.

- Nie chcę byś tam wracała – cicho powiedział Draco, wciąż bawiąc się jej palcami, a ona wyrwana z rozmyślań nie do końca zrozumiała o co mu chodziło. Przecież nie mógł mieć na myśli jej powrotu do Rona. Sam przez ostatnie dwa tygodnie powtarzał jej, że nie powinna jeszcze podejmować żadnych drastycznych kroków.

- Ale... przecież mówiłeś...

- Wiem co mówiłem. Po prostu nie chcę byś do niego wracała. Chcę byś została tu, ze mną.

Przyglądała się jak jasne kosmyki jego włosów poruszają się po czole, gdy odwracał głowę nie pozwalając jej dostrzec wyrazu jego oczu. Westchnęła cicho opierając głowę o oparcie kanapy. Ta sytuacja była już wystarczająco skomplikowana i niezręczna, nie chciała jej jeszcze bardziej gmatwać.

- No nie wiem. Myślę, że miałeś trochę racji.

- Co? - Puścił jej dłoń i szybko się podniósł, siadając twarzą do niej. – Nie chcesz ze mną mieszkać?

Nie mogła znieść tej niepewności i strachu w jego pięknych oczach. Wyciągnęła dłoń i dotknęła jego policzka. Ledwo widoczny zarost przyjemnie drapał jej skórę, a w jej umyśle automatycznie odżyło wspomnienie jego dotyku na jej szyi. Uwielbiała dreszcze, które wtedy przebiegały przez jej ciało. Pokręciła delikatnie głową przymykając na chwilę oczy by odegnać te jakże rozpraszające myśli.

- Oczywiście, że chcę. I to bardzo. Ostatnie dwa tygodnie... ciężko mi opisać jak bardzo bym chciała by mogło tak być już zawsze.

- Więc o co chodzi?

Przełknęła ślinę czując jak rumienią się jej policzki pod ciężarem jego spojrzenia. Zwykły błękit jego tęczówek stawał się niezmierzoną głębią, gdy bił z niego wymieszany z nadzieją smutek. A podobno to za zmianą zdania u kobiet ciężko nadążyć. Czy sama teraz powinna tłumaczyć mu to co wbijał jej do głowy przez ostatnie dni?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 18, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Follow your dreams - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz