Rozdział 10

4.8K 133 4
                                    

KATE

Szok. To jedno krótkie słowo doskonale odzwierciedla stan w jakim właśnie jestem.
Leżę na jego łóżku, szczelnie okryta kordłą zastanawiając się co się właściwie przed chwilą stało. Czy na prawdę byłam skłonna mu się oddać? Tak bez walki?
No może nie zupełnie bez walki bo w końcu kiedy oprzytomniałam to próbowałam się wyrwać. Była to jednak niewielka pociecha zważywszy na to jak on na mnie działał. Wiedziałam, że następnym razem nie będę miała tyle szczęścia i nikt nie przeszkodzi Rohanowi zakończyć tego co tak ochoczo zaczął.
Na samą myśl przeszedł mnie dreszcz podniecenia. Jezu, ogarnij się kobieto i zamiast myśleć o tym gorącym facecie lepiej wykombinuje jak się z stąd wyrwać, bo inaczej twoje niewinne fantazje szybko stanął się rzeczywistością. A to zapewne nie będzie tak słodkie jak bym chciała. Stwierdziłam, przypominając sobie ból jaki czułam gdy wdzierał się we mnie swym twardym członkiem!
Z tą myślą zerwała się z łóżka gotowa do działania i ........ błyskawicznie znalazłam się w nim z powrotem. Choć mój umysł zdawał się pracować na pełnych obrotach to ciało zdecydowanie domagało się wypoczynku. Tyle już przeszłam, że nawet nie wiedziałam ile już czasu minęło od rzezi w restauracji. Czy to godziny czy dni. Zupełnie straciłam poczucie czasu i jak się okazuje również całą siłę. W końcu byłam tylko człowiekiem.
Oczy same zaczeły mi się zamykać. Próbowałam z tym walczyć, ale dość szybko okazało się, że obięcia Morfeusza są mocniejsze. Zasnęłam.

ROHAN

Z impetem wpadłem na salę balową nie trudząc się otwieraniem drzwi. Huk rozrywanego drewna zwrócił uwagę wszystkich i oto mi właśnie chodziło.
- Kto ośmiela się kwestionować moje zachowanie? - ryknąłem i wściekłym wzrokiem ogarnełem tłum znajdujący się przede
mną. Furia, którą poczuli zmusiła obecne na balu wampiry do cofnięcia się z potulnie pochylonymi głowami. Jedynie nieliczni, Lordowie, zachowali niezachwianął postawę i to właśnie z ich strony musiał powstać bunt. A raczej zalążek buntu, który zamierzałem zdusić szybko i bezlitośnie.
- Złamałeś prawo Rohanie! - stwierdził spokojnie głos z rosyjskim akcentem.
Podążyłem wzrokiem do jego właściciela i w myślach siarczyście zakląłem. Pieprzony Siergiej! We wszystko się musi wpierdalać. Zabiłbym sukinsyna gdyby nie był członkiem Rady Starszych, przed którą odpowiadały wszystkie stworzenia nocy. Po części nawet sam król.
Kilka stuleci temu utworzono Radę, której celem było zachowanie porządku w hierarchi istot nocy. Jej członkami zostali najstarsi z nas by swą mądrością i utworzonymi zasadami prowadzić resztę ras przez wieczne życie bez zbędnego przelewu krwi.
To oni wybrali mnie na króla, którym szczerze mówiąc zostać nie chciałem. Nie bawią mnie te wszystkie ceremoniały, prawa i zasady. Jedyne co mnie interesuje - a raczej interesowało przed Kate - to walka. Oni o tym wiedzieli. Wiedzieli, że niezwyciężona moc, którą władam będzie doskonałym egzekutorem stwożonych przez nich praw. Całą swą wściekłość i moc kierowałem na wrogów prawa, a co za tym idzie Rady i jak dotąd im to nie przeszkadzało. Pieprzyć ich! Nie będą mnie - Króla Wampirów - połuczać!
                - Zapominasz się Siergiej! - warknąłem - Od kiedy to członek Rady czy Lord może pouczać króla?
                - Od momentu kiedy ten łamie prawo! - szybko odpowiedział zapytany i dumnie uniusł głowę.
                 - A jakież to prawo według Ciebie złamałem? Czyżby nagle śmierć  pośredniego wampira tak Cię oburzała?
                  Spytałem z ironią i potoczyłem wzrokiem po rozbawionym tłumie. Powszechnie wiadomym było, że Lord Siergiej lubi wydawać śmiertelne wyroki. W zasadzie to tylko takie wydawał. Zacząłem się zastanawiać dlaczegóż ta właśnie egzekucja tak go zainteresowała.
                - Lord francuskiej arystokracji nie zalicza się do pośrednich wampirów. Należało go oddać Radzie by stwierdziła czy złamał prawo!  
               A to tu Cię boli. Pomyślałem gdy dotarło do mnie, że to nie samo morderstwo Jeana tak poruszyło mojego rozmówcę, ale fakt, że zrobiłem to bez uzgodnienia sprawy z Radą.
                - Rady tu niema, a Jean chciał zniszczyć to co moje! - odparłem chytrze.
                - Och... Daj spokój Rohanie! Nie wmówisz mi , że zwykła ludzka kurwa jest Ci tak droga! - powiedział Siergiej i natychmiast porzałował wypowiedzianych słów bo moja pięść błyskawicznie niczym rozpędzony ekspres przywitała się z jego podbródkiem. Rozległ się trzask łamanej szczęki, której właściciel leżał obecnie nieprzytomny pod ścianą, w którą walnął jak go odrzuciło po ciosie.
                - Nigdy więcej tak o niej nie mów! - ryknąłem i wściekły spojrzeniem ogarnąłem resztę toważystwa. - Ktoś jeszcze sądzi, że złamałem prawo? Nie? To świetnie. A teraz spierdalać. Uczta skończona.
              Furia mnie zaślepiła. Jeszcze chwila, a spalił bym wszystkie obecne tu wampiry.
              - Seleno!
              - Tak Panie? - spytała wzywana błyskawicznie stając u mego boku.
              - Zabierzcie to ścierwo i wyrzućcie przed bramą - rozkazałem jednocześnie wskazując leżącego pod ścianą Siergieja.
              - Ale Panie .... to ..to członek Rady. Oni Cię przecież ...u..ukarzą - wyjąkała trwożnie Selena.
              - Niech tylko spróbują. Będę czekał.
              Już od pewnego czasu mam w dupie to co myśli i robi Rada. Kiedyś byli jednymi z najsilniejszych Wampirów, ale po wiekach zatracili się w chęci władzy i intrygach co spowolniło ich ewolucję. Ja rozwijałem się i rosołem w siłę. Z każdą zabitą istotą przejmowałem część jej zdolności co po wiekach panowania i walka pozwoliło mi rozwinąć zakres mocy. Mówiąc skromnie byłem najsilniejszą istotą na  ziemi. Cholerną bestią, która urwała się Radzie ze smyczy. I to ich przerażało. Bali się, że obrucę się przeciwko nim. A najlepsze w tym wszystkim było to, że mieli rację.

-----------------------------------------------------------
Trochę kurtki ten rozdział, ale nie mam jeszcze do końca pomysłu co dalej.
Standardowo zostaw ślad po sobie. Gwiazdkę czy komentarz. Mam nadzieję, że się miło czytało😁

ZniewolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz