Rozdział 12

4.3K 110 3
                                    


Tom

To był Wampir! Pieprzony wampir jest w siedzibie Ludzkiego Ruchu Oporu. Ba! Siedzi w gabinecie samego szefa, który służalczo nalewa mu wódki do kieliszka!
Co tu się kurwa dzieje?!
Nieskładne myśli przelatywały mi właśnie przez głowę, kiedy usłyszałem imię mojego celu. ROHAN! To Siergiej, a raczej Lord Siergiej wyjaśniał właśnie szefowi w jaki sposób dostaniemy Króla
Wampirów.
- A więc twierdzisz, że pojawiły się nowe możliwości w schwytaniu waszego króla? - ciągnął mój szef - Zastanawiam się tylko co Ty Lordzie będziesz z tego miał? Co dla Ciebie oznacza śmierć Waszego króla?
Krwiopijca rozsiadł się wygodnie, upił łyk wódki po czym z szyderczyn uśmiechem odpowiedział:
- Czy nie wystarczy Wam ludziom śmierć naszego króla? Musicie koniecznie znać powody mojej zdrady?
- Tak. - odpowiedziałem w chórze z szefem.
- A zatem świetnie. Powiem Wam.
Odpowiedział po czym wstał z fotela i zaczął przechadzać się po gabinecie opowiadając.
- Jak zapewne wiecie istotami nadnaturalnymi rządzi król. Lecz nie jest on władzą absolutną. Jest jeszcze Rada, której jestem członkiem i tak właściwie to właśnie ona włada światem nocy.
Król to jedynie figurant, wykonawca naszej woli. Choć muszę przyznać niezwykle skuteczny. To najsilniejszy Wampir, a po prawdzie najsilniejsza istota nocy. W żadnym gatunku nie ma silniejszego przedstawiciela. Służył nam wiernie przez wiele stuleci, aż do teraz.
Na ostatnim spotkaniu Rady zbuntował się. Odmówił dalszego wykonywania naszych rozkazów. Zabił jednego z członków Rady, a tego mu nie darujemy. Musi ponieść karę!
Wzdrygnąłem się po tych słowach Siergieja. Były przesiąknięte nienawiścią i żądzą zemsty. Oczy rozbłysły mu czerwienią gdy kontynułował.
- I tu potrzebuję Was, ludzi byście dokonali egzekucji.
- Chwila - niegrzeczne przerwałem wampirowi - Jak my ludzie mamy go zabić skoro jego własny gatunek tego nie potrafi? Przecież wy jesteście silniejsi, szybsi....
- Tak, tak. To oczywiste. Jednak ROHAN jest z jakiegoś powodu kochany przez swój lud i gdyby to Rada przyłożyła rękę do jego unicestwienia to oni nigdy by nam tego nie darowali. Prawdopodobnie Rada została by obalona i powstało by bezprawie, które uwierzcie mi ,mocno odbiło by się również na waszym gatunku.
- Oczywiście - odpowiedział mój szef - Zanim jednak rozpoczniemy współpracę to musisz mi obiecać, że przyszła władza nie będzie tak rygorystyczne dla ludzi. Że nie będziemy zmuszani do prokreacj. Rozumiem, że potrzebujecie krwi by przetrwać, ale obecne limity zdecydowanie przekraczają wasze potrzeby co wykańcza ludzi.Tak więc zmiejszycie przymus oddawania krwi do jednego w miesiącu. To nasze warunki.
- Zgadzam się!
Zdziwiłem się kiedy usłyszałem tak szybka odpowiedź. Ten koleś mi się nie podobał. Był zbyt ugodowy. Zbyt przymilny. A to oznaczało, że coś knuł.
Spojrzałem na szefa, ciekaw co dalej. Czy on też wyczuł w tym gościu fałsz? Jednak nie. Upewniłem się o tym gdy usłyszałem jego następne słowa.
- Świetnie. Zatem wszystko ustalone. A teraz przedstaw nam te nowe okoliczności, które pozwolą nam dorwać króla.
- Raczej okoliczność. Bo jest tylko jedna. A na imię jej Kate Masher!

                            RADA

              Kilka dni wcześniej.
 
           Zgromadzone przy stole wampiry niespokojnie czekały na nadejście króla. To dziś miało okazać się czy on nadal służy ich sprawie,  bądź jak chodzą słuchy, obrał własną drogę.
            Z oddali rozległ się odgłos energicznych i pewnych kroków. Zaraz się wszystko wyjaśni wraz z mężczyzną dumnie kroczącym w ich stronę. Wraz z królem, którego dni rządów były policzone o ile to co im doniósł Lord Siergiej było prawdą.
             - Dlaczego wzywacie mnie tak niespodziewanie? - spytał gniewnym głosem nowoprzybyły.
             - Pochamój emocje Rohanie! - rozkazał Michael, przewodniczący Rady Wampirów - W końcu jesteśmy tu z Twojego powodu, a raczej z powodu twoich poczynań!
             - Oświećcie mnie zatem, cóż takiego zrobiłem, że trzeba było zwoływać posiedzenie, bo ni jak nie wiem co mogło być tak ważne. - zakpił król doskonale wiedząc o co chodzi.
              - Twoja samowola!- odparł natychmiast Lord Vladimir, kolejny członek Rady - Zabawiłeś się zarówno w sędziego jak i egzekutora, a jak dobrze wiesz to pierwsze należy do nas. Lord Jean zasługiwał na prawdziwy proces.
             - Proces? Chyba prędzej osądzenie. Odkąd pamiętam nigdy nikogo nie unniewiniliście. Zaoszczędziłem Wam tylko czas więc jeśli to po to mnie ściągneliście to wybaczcie, ale mam ważną sprawę.
              Po tych słowach król odwrócił się z zamiarem odejścia.
               - Pozostaje jeszcze sprawa ataku na członka Rady! - zatrzymał go głos przewodniczącego.
              Mężczyzna odwrócił się z szerokim uśmiechem mówiąc:
              - Już wam się zdążył poskarżyć? Tchórz!
              - Pochamój język! Mówisz o członku Rady! - wstał z obużeniem Lord Vladimir.
             - A kto mi zabroni? Może Ty Vladimir? - odparł ROHAN spinając się do ataku.
             - Uspokujcie się obaj! - rozłazał Lord Michael i dodał patrząc twardo na Rohana. - Złamałeś prawo! I to dwa razy jednej nocy! Musisz ponieść konsekwencje. Rozkazuje ci przeprowadzić nam tę kobietę przez, którą natobiłeś tyle zamieszania. Oddamy ją Lordowi Siergiejowi jako zadośćuczynienie za krzywdy, których doznał z twoich rąk.
               ROHAN nie wierzył własnym uszom. Oni chcieli odebrać mu Kate. Jego Kate. Jego kobietę! Przyszłą toważyszkę!
               Czuł, że zaczyna tracić kontrolę.  Furia przyjmowała nad nim władzę czego chyba nie zauważył Lord Vładimir gdyż ze śmiechem dodał:
               - Aż zazdroszczę Siergiejowi, że będzie mógł wypieprzyć i wypić twoja kobietę. Dobra jest w te klocki? - zapytał lubieżnie lecz jedyna odpowiedź jaką uzyskał, nie przypadła Radzie do gustu.
              Król bowiem w napadzie mordu złapał Vladimira za gardło rozrywając je jednym szarpnięciem. Odrzucił resztki wampirzego ciała, przebiegł wzrokiem po pozostałych członkach rady i zatrzymał go na przewodniczącym oznajmniając z mocą:
             - Kate jest moja! Jeśli ktoś ją dotknie, albo choćby pomyśli o tym to zginie natychmiast! A z Wami i z tym co nazywanie Radą skończyłem. Na zawsze!
             Po tym oświadczeniu odwrócił się i dumnie wyprostowany odszedł, a za nim jeszcze długo słychać było ciche słowa .... zdrajca.....zdrajca.....
             
                               Kate

            Chwila obecna.
   
             Nie wytrzymam! Normalnie dłużej tego nie wytrzymam!
             Już od trzech dni leżę w łóżku I tylko śpię, czytam, albo zajadam smakołyki, które podsuwa mi Selena. Jak tak dalej pójdzie to albo strasznie przytyję albo do reszty zwariuję.
             - Ja już tak nie mogę! - poskarżyłam się wampirzycy - Jeśli jeszcze choć przez minutę zostanę w tym łóżku to oszaleję!
             - Kate, kochanie. Już Ci tłumaczyłam, że tak zarządził król. Masz odpoczywać by odzyskać pełnię sił. -co mówiąc Selena,  poklepała mnie przyjacielsk po ramieniu na pocieszenie.
             Przez tych kilka ostatnich dni spędzała ze mną czas i była tak miła, że wywiązała się między nami nić porozumienia. Brakowało mi kogoś z kim mogłabym porozmawiać i Selena doskonale wypełniła tą lukę.
                - Jak tylko król wróci to na pewno zmieni swój rozkaz. Musisz tylko jeszcze trochę poczekać...... - pocieszała mnie dalej aż nagle zamilkła i zaczęła nasłuchiwać. Trwało to dosłownie sekundę po czym spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechając dodała - Właściwie to nie musisz już czekać. Król wrócił do domu.
O KURWA! Pomyślałam. I co teraz?

-----------------------------------------------------------
    No i jest kolejny rozdział. Podoba się?
Może w kolejnym byśmy rozdziewiczyli tą naszą Kate? Co wy na To?

Jak się podoba to proszę o gwiazdki. Bo jak ich nie ma to i pisać się jakoś nie chce.

Do miłego😘
           
            
            
          
  
               

ZniewolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz