Niebo przybierało już powoli odcienie błękitu, wymieszanego z kolorami różu i pomarańczy. Błyszczące słońce spoglądało nieśmiało zza horyzontu, żeby wkrótce rozgościć się na nieboskłonie w całej swojej okazałości. Miasto zaczynało budzić się do życia.
Ludzie przechadzający się po chodnikach, ptaki fruwające gdzieś w oddali... Taki właśnie krajobraz można było dostrzec z okna pewnego, dużego domu. Oczywiście, gdyby ktoś zechciał przez nie wyjrzeć.
Pokój, z którego prezentował się ów widok należał do dziewiętnastoletniej Megan. Dziewczyna smacznie jeszcze spała, jednak do czasu... Kiedy jej zegar cyfrowy wybił godzinę szóstą, rozbrzmiał irytujący i znienawidzony przez nią dźwięk budzika.
Niechętnie usiadła na łóżku i wyłączyła alarm. Rozejrzała się po dość sporym pomieszczeniu. Naprzeciwko łóżka znajdowała się ogromna szafa z lustrem na drzwiach. Po prawej stronie stały dwa fotele wykonane z czarnej skóry i taka sama sofa. Przed nią niewielki, przeszklony stolik. Przy ścianie zaś niska komoda, nad którą wisiał telewizor. Nastolatka podeszła do szafy, wybrała ubranie na dziś, wzięła czystą bieliznę i skierowała swoje kroki do łazienki. Tam wzięła szybki prysznic i ubrała się. Związała kasztanowe włosy w luźną kitkę i zrobiła delikatny makijaż, podkreślający jej zielone, kocie oczy. Po porannej toalecie zeszła do kuchni, żeby napić się gorącej kawy na przebudzenie.
Na szczęście już piątek, a co za tym idzie, ostatni dzień na studiach i dwa dni spokoju.- Już wstałaś, kochanie?- usłyszała za plecami męski głos.
- Tak tato, dzień dobry.
- Jak się spało?- uśmiechnął się do niej.
- Za krótko- odpowiedziała zgodnie z prawdą.- A tobie?
- Może być. Córeczko? Mógłbym cię prosić, żebyś zaraz po szkole wróciła do domu? Chcę ci kogoś przedstawić.
- Jasne, dzisiaj będę wcześniej, mam tylko 3 godziny zajęć.
Ojciec uśmiechnął się przyjaźnie do swojej pociechy. Dziewczyna odwzajemniając to, dokończyla parzenie kawy i zjadła śniadanie, składające się zaledwie z jogurtu naturalnego, po czym złapała skórzaną kurtkę, telefon, klucze oraz kluczyki od samochodu, rzuciła krótkie "cześć" i tyle ją widzieli. Wsiadła do swojego czerwonego Mustanga, którym pojechała na uczelnię.
Zaparkowała pod budynkiem.
Jej kierunek związany był z dekorowaniem wnętrz, którym interesowała się od dziecka. Dzięki dużym zarobkom taty, który był dobrze zarabiającym biznesmenem, mogła spełniać swoje marzenia.
Teraz zaczynała pierwsze zajęcia na dzisiejszy dzień.Wysiadła z auta i zmierzała ku wejściu, gdy nagle ktoś ją zawołał.
- Alex?- Odwróciła się w stronę głosu.
Oczom szatynki ukazała się sylwetka jej chłopaka. Był to wysoki brunet o piwnych oczach. Przywitali się pocałunkiem.- Co dzisiaj moja królewna porabia? Może wybralibyśmy się do mnie?
- Nie, muszę dzisiaj szybko wrócić do domu.
- To może wieczorem? Jakas impreza, czy coś?- nalegał.
- Napiszę Ci smsa, ale teraz już chodźmy bo spóźnimy się na zajęcia.
-No dobrze- odpowiedział zrezygnowany.
Do środka weszli razem, trzymając się za ręce. Chłopak odprowadził ją pod salę, po czym pocałował w policzek szepcząc do ucha, że będą w kontakcie i udał się na swoje zajęcia.
- Ale z was słodka para. Też chcę takiego chłopaka- zagadała niska blondynka o szarych oczach, koleżanka Megan.
- Skoro tak Ci się podoba, to sobie go weź.
- Jak to?
- Tak to. Mam już dość. Wszystko się psuje, jest ciągle zazdrosny i nieznośny- dalszą rozmowę koleżanek przerwało wejście nauczyciela.
Po skończonych zajęciach szatynka skierowała się w stronę zaparkowanego samochodu.
Była w połowie drogi, gdy ktoś nagle zatkał jej usta i zaczął ciągnąć gdzieś w krzaki. Jednak na nieszczęście oprawcy, Meg znała sztuki walki, więc szybko się wyswobodziła z uścisku i pobiegła do pojazdu. Odpaliła silnik, po czym z piskiem opon ruszyła do domu.Tam czekał już na nią ojciec z jakąś kobietą. Miała ona dość długie, rude włosy i wyglądała na sympatyczną. Megan weszła do domu i przywitała się.
- Cześć tato, dzień dobry.
- Hej kochanie. To jest Suzan.
- Cześć, Meg. Wiele o tobie słyszałam, miło cię wreszcie poznać.- uśmiechnęła się.
- Dzień dobry, kim pani jest?
- Wiesz, ja i twój tata, spotykamy się od kilku miesięcy.
- Że słucham?!- zapytała zszokowana dziewczyna.
- Megan, ja i Suzan poznaliśmy się w pracy, pomaga mi wygrać kampanię.- Tom wtrącił się do rozmowy.
- Jaką kampanię?
- Zostanę prezydentem, jeśli wszystko pójdzie dobrze.
- Ale mnie o zdanie nie zapytałeś!
- Córciu, nie poznaję cię... Jak Ty się zachowujesz?!
- Gdyby ciebie ktoś napadł pod szkołą, to też byś się tak zachowywał!- odparła wściekła i poszła do siebie.
Przez chwilę siedziała na łóżku i wpatrywała się tępo w okno. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
Kiedy jej ojciec uzyskał zgodę, wszedł do pomieszczenia.- Skarbie, rozmawiałem z Suzan i doszliśmy do wniosku, że potrzebujesz ochroniarza.
🐾🐾🐾
Hej, chciałam Was powitać w moim pierwszym opowiadaniu. Mam nadzieję, że pierwszy rozdział zachęcił Was choć trochę do pozostania na dłużej 😊
Do napisania tego, a właściwie opublikowania zmotywowała mnie kilamhsurc i dziękuję jej za zrobienie okładki. (Tak przy okazji polecam też jej profil 😁)
Będę bardzo wdzięczna, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza 😉
Zapraszam na dalsze rozdziały, które będą publikowane już wkrótce.

CZYTASZ
You can't save me
FanficMegan Carter to 19 letnia szatynka mieszkająca w Nowym Jorku, wraz ze swoim ojcem. Tom, ważny biznesmen, ubiegający się o stanowisko prezydenta, który chce odmienić to miasto na lepsze, żeby jego córce żyło się lepiej. Czy ambicje i inna kobieta mog...