1. Bycie przegrywem nie jest takie złe

18 2 14
                                    

"Każdy gra jakąś rolę, a moja rola jest smutna."

- William Szekspir


Kobieta wyszła z wielkiego biurowca, a chłodne powietrze omiotło jej twarz i naruszyło stabilną do tej pory fryzurę. Niekiedy zastanawiała się, czy gdyby przestała udawać człowieka, to by ją zgubiło? Ludzie kochali poczucie stabilności i o ile jednostki chciały poczuć się indywidualnościami, tak naprawdę stricte samotnicy – jak na przykład ona sama – nie byli mile widziani. Ironia losu? 

Raczej ludzka głupota, która dąży do bycia jednością, lecz równocześnie chcąca tę jedność zachwiać. Każdy człowiek stanowił dla niej chodzącą mieszankę sprzeczności. Mogła to pojąć przez wiele lat spędzonych na tym świecie i szczerze mówiąc, idąc w myśl powiedzenia "kto z kim zostaje, takim się staje" wcale nie była dumna z siebie, że mogła powiedzieć o sobie, iż stała się bardziej ludzka. To przeszkadza. Sprawia, że "potwory" trzymają się ze swymi pobratymcami, lecz koniec końców i tak zostają przytłoczeni przez wszechobecne ludzkie zachowania. Człowiek jest jak plaga, która rozrasta się i nie ma końca, jak gdyby powstali tylko po to, by tłamsić wszystko naokoło. I nieważne, czy jesteś psem, drugim człowiekiem, czy może demonem lub bogiem. 

Westchnęła cicho, nie pozwalając zbierającej się frustracji na wydostanie się. Jest jak jest. Choćby nie wiem jak potężna, świata nie zmieni. Nie w pojedynkę. A póki co miała pewien cel i to na nim powinna się skupić. 

Nie dowiedziała się niczego nowego, Cyrona również nie zwiodła tak, jakby sobie tego życzyła. Mieli zbyt podobny sposób myślenia, jednak gdyby dało się go przekonać, bez wątpienia stanowiłby potężnego sojusznika.

Zacisnęła wargi i chwytając brzegi płaszcza pod szyją skierowała kroki do samochodu. Zdążyła przejść połowę drogi, gdy spostrzegła, że przeczący na zebraniu sam sobie mężczyzna, Aaron Slingby, po posiedzeniu wcale nie wrócił do swego gabinetu – siedział w furgonetce z logiem producenta preparatu do czyszczenia szyb i rozmawiał z kierowcą. Kobieta omal nie parsknęła śmiechem, do tej pory bowiem nie miała okazji – właściwie "nie miała czasu" – osobiście upewnić się, że plotki są prawdą. Wielki biznesmen i szycha nie tylko w ich półświatku, ale również tym mafijnym, politycznym i każdym innym wdawał się w układy z gadami. Dosłownie i w przenośni. A to o niej mówili, że jest żmiją. No proszę, jak łatwo zmienia się strony.

To było zaledwie mgnienie oka. Wykorzystując nasilający się wiatr, skuliła ramiona i skupiła się na dojściu do swego auta – warunki atmosferyczne to świetne preteksty do typowo ludzkich zachowań, które ułatwiają się wczuć i mieć pretekst do pewnych rzeczy. Tak jak chociażby teraz.

Kiedy już drzwiczki się zatrzasnęły, jak gdyby nigdy nic uruchomiła silnik i wyjechała z parkingu. Furgonetki i Aarona już nie było. Podjechała pod McDrive i czekając w kolejce wygrzebała z kieszeni telefon. Nie sądziła, że Slingby będzie chciał pogrywać w taki sposób, ale skoro chciał się bawić – nie ma sprawy. Załatwi mu ubaw po pachy. Aż umrze ze śmiechu razem ze swoimi chłoptasiami.

 

Życie bez pracy czy jakiegokolwiek zapewnienia o stałych dochodach jest upierdliwe. Maggie zawsze uważała, że bycie freelancerem to super sprawa, pozwalająca na wiele swobody, szybki i łatwy zarobek, a do tego życie bez zmartwień. Godziny pracy elastyczne – tyle tylko, że elastyczność to suka, która owszem, jest elastyczna, ale według własnego widzimisię, które niekoniecznie pasuje człowiekowi. Maggie niejednokrotnie zastanawiała się, czy już może zgłosić się do pobicia rekordu Guinnessa w zapieprzaniu dzień i noc, czy może jeszcze powinna poczekać. Czasami zazdrościła wszystkim Chińczykom zmuszonym zasuwać w jakichś fabrykach – oni przynajmniej od czasu do czasu mieli wizję powrotu do domu i chociaż chwili snu, podczas gdy ona nie miała bladego pojęcia, kiedy (i czy w ogóle) położy się spać. We własnym mieszkaniu. No, i na własne życzenie.

Pętla [wstrzymane, w trakcie remontu] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz