"Kiedy wszyscy są wariatami, nikt nie jest wariatem."
- Stanisław Lem, "Pamiętnik znaleziony w wannie"
Dłoń Maggie zatrzymała się w powietrzu z puszką z dłoni. Od powrotu starała się nie myśleć o wydarzeniach sprzed kilku dni. Jak burza skończyła zlecenia, a teraz wpadła na genialny pomysł, by posprzątać. I właśnie teraz, kiedy spod tony śmieci i niedbale porozrzucanych ubrań zaczęła przedzierać podłoga, jedna myśl pojawiła się znienacka w jej głowie i sprawiła, że Maggie zastygła w bezruchu.Czy oni naprawdę wtedy kogoś zamordowali? Co się stało z ewentualnym ciałem? Bądź ciałami? Co na to policja? Mają z nimi jakieś układy? Na pewno tak, pomyślała. Mafia – nadnaturalna czy nie – zawsze ma układy ze wszystkimi co trzeba, pozostawiając w spokoju jedynie tych nic nie znaczących, szarych ludzi – chociaż tacy właśnie najczęściej pewnie padają przypadkowymi ofiarami. Jakże Maggie pragnęła, by zostać takim szarym człowieczkiem, nijak nie powiązany z ludźmi, z którymi dzisiaj miała styczność. Tyle powtarzali, że potrzebują pomocy, że nikt nie ma nikogo do niczego zmuszać, podczas gdy ona odczuwała to zupełnie odwrotnie. I przy okazji nadal nie wiedziała, do czego Edgar i Augustin zmierzali. Co tu się tak naprawdę działo?
Póki co nie miała ochoty widzieć się z matką. Wolała w spokoju ochłonąć niż "na wariata" wpadać do niej i próbować wyciągnąć ze swej rodzicielki informacje. Owszem, jej mama była dziwna – Maggie nigdy w to nie wątpiła – lecz chyba nawet ona musiała mieć powody, by podawać własnej córce fałszywe informacje o śmierci męża i ojca. W końcu matce Maggie nigdy nie wystawiono żółtych papierów. Jakie to były w takim razie za powiązania?
Chcąc wykorzystać swoje zawodowe kwalifikacje, odpuściła sprzątanie i postanowiła wybadać temat – w końcu sieć to potężne narzędzie – jednak po dwóch godzinach szperania dosłownie wszędzie, doszła do wniosku, że akurat strony internetowe, na których chciałaby się znaleźć, są po prostu poza jej zasięgiem z jednego powodu. "Ciemna strona internetu" to coś, co wykraczało z zakresu kompetencji zwykłego reserchera, ot i wszystko. Maggie wydała z siebie pomruk niezadowolenia, zazwyczaj bowiem nie było informacji, której nie byłaby w stanie odkopać. Ciekawość i frustracja dziewczyny była na tyle duża, że przez krótki moment zaczęła zastanawiać się, czy aby nie odezwać się do swego znajomego, który hulał po deep webie od dłuższego czasu, lecz szybko skreśliła ten pomysł. Nie chciała ściągać na siebie więcej upierdliwości. Z ciekawością łatwiej się uporać niż z glinami czy mafią, która jak nic by się dowiedziała, że węszyła.
Teoretycznie, ale tylko teoretycznie, częściowo ta "mafia" była po jej stronie, ale z takimi typkami nigdy do końca nie wiadomo, prawda?
Aż podskoczyła, jakby przyłapana na gorącym uczynku, gdy na ekranie pojawiło się powiadomienie o mailu przychodzącym. Zdusiła w sobie jęk, widząc zapytanie. Dostawała przeróżne zlecenia. Od tych zakrawających na detektywistyczną robotę – którą kilka razy zmuszona była przekierować do zaprzyjaźnionego biura detektywistycznego, z którym kilkakrotnie współpracowała – aż po wyszukiwanie informacji o koreańskich skarpetkach. Teraz już pierwsza linijka wiadomości wystarczyła, by zainteresować Maggie. Mitologia to coś, co lubiła, a tego typu zlecenia dostawała niezwykle rzadko, stanowiły więc miłe oderwanie się od upierdliwych spisów ludności czy innych tematów wymagających zbierania tabelek z tysiącami liczb. Oczywiście takie zadania były dużo bardziej opłacalne, ale raz po raz można zagłębić się w świat dawnych wierzeń, nie? Mogłoby się wydawać, że takie wertowanie tekstów, podań, wierzeń, legend i kto wie jakich innych jeszcze przekazów może być czasochłonne, lecz do tej pory Maggie szło z tego typu zleceniami całkiem sprawnie.
CZYTASZ
Pętla [wstrzymane, w trakcie remontu]
Narrativa generaleNie ma ludzi złych i dobrych, a Margaret Abbott przekonała się o tym już wiele lat temu, kiedy siłą wydarła się spod rodzicielskich skrzydeł i wkroczyła w dorosłość. Spodziewając się spokojnego acz stresującego niekiedy życia nigdy nawet nie wpadł...