Rozdział trzeci

410 22 4
                                    

  Doszliśmy już do kryjówki Akatsuki. Szłam za kruczowłosym chłopakiem, przez ciemne korytarze, które jak dla mnie nie miały końca. Spojrzałam na chłopaka, który szedł przede mną. Nic nie czułam, ale słyszałam dziwne odgłosy i trzaski... Po chwili dotarliśmy do czegoś na wzór salonu. Było tam osiem osób z czego jadna z nich, to była dziewczyna w niebieskich włosach. Przyjrzałam się wszystkim, ale nikt nawet na mnie nie spojrzał... Pewnie dlatego, bo zamiast interesować się co się dzieje, walczyli ze sobą.

Chciałam coś powiedzieć, ale kruczowłosy złapał mój nadgarstek i ciągnął za sobą. Dociągnął mnie do jakiś drzwi, po czym lekko zapukał i otworzył je. W pomieszczeniu było ciemno, ale mimo to weszłam tam i moje kocie oczy zaczęły wiedzieć wszystko wyraźnie. Popatrzyłam do przodu, a tam stało biurko i na nim jakiś rudowłosy mężczyzna.

- Nie śpieszyłeś się, Itachi. - powiedział ledwo słyszalnie i zaczął kaszleć.

Zmartwiona, podbiegłam do niego i klęknęłam obok. Spojrzałam na jego nienaturalnie bladą skórę... Wystraszyłam się i poprosiłam Uchihę, by pomógł zanieść go do jego pokoju.

Itachi wypełnił zadanie i zostawił mnie samą z mężczyzną, który siedział ledwo żywy.

- Czy mogę~...? - urwałam, gdy zorientowałam się o co chcę spytać.

- Jeśli to konieczne. - powiedział znów kaszląc.

  Ponownie klęknęłam przed chłopakiem i zaczęłam rozpinać jego płaszcz. Zauważyłam, że jego mięśnie brzucha są ledwo widoczne, a on sam ledwo się rusza. Ugryzłam kciuk do krwi i przejechałam nim po rozłożonym już zwoju. Z pieczęci, które widniały na przedmiocie pojawiły się lekarskie przedmioty, takie jak: strzykawka, lekarstwa, fiolki itp.

Wyciągnęłam stetoskop, a oliwki włożyłam do uszu. Głowicę przykładałam tak, by usłyszeć bicie serca.. Nie usłyszałam nic podejrzanego, ale postanowiłam to sprawdzić w inny sposób. Wzięłam do ręki pustą i pełną fiolkę z czerwoną cieczą. Wlałam ćwiartkę czerwonego płynu do pustej fiolki, po czy wzięłam inną fiolkę z niebiestą cieczą i powtórzyłam to co zrobiłam z pierwszą.

Po wymieszamiu wszystkiego razem, podałam chłopakowi jedną z fiolek i czekałam jak zareaguje na smak. Jeśli wyczuje krew - nie jest ciężko chory, ale jeśli wyczuje wodę - będę musiała przystąpić do intensywnego leczenia.

Chłopak wypił wszystko i się skrzywił. Nie smakowało mu...

- Smakowało jak... - zamyślił się i spojrzał na mnie.- Czy to była... - smak wciąż był w jego ustach.

- Tak, to była krew, ale... - mój wzrok spoczął na rudowłosym.- ...na początku myślałam, że wyczujesz wodę.

- Wodę...? - zdziwił się lekko.

- Tak, bo tylko niezdrowa osoba wyczułaby wodę wymieszaną z krwią. - oznajmiłam i schowałam swoje rzeczy spowrotem do zwoju.

- Chciałbym byś należała do organizacji.

- Niby dla czego ja? - zapytałam nie zwracając na niego uwagi.

- Jesteś ninja rangi S i zabójczynią swojego klanu... Jesteś celem ludzi z ANBU. - powiedział cicho kaszląc.

- Dobrze. - powiedziałam.- Przystanę przy propozycji, ale pod jednym warunkiem. - dodałam ozięble.

- Jaki to warunek?

- Położysz się i odpoczniesz oraz... nie będziesz wtrącał się w moje życie jak i przekonania, rozumiemy się?

- Oczywiście... - oznajmił i położył się spać.

  Wyszłam cicho z pokoju i powędrowałam do salonu. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na siedzących członków "Brzasku". Oczy chłopaków spoczęły na moich uszach, ogonie i oczywiście, na biuście. Westchnęłam usiadłam obok dziewczyny, która wyglądała na bardzo zainteresowaną moją postawą i wyglądem.

- Co to za kotka się przypałętała do naszej kryjówki? - zapytał kpiąco chłopak o szarych włosach.

- Damare.* - oznajmiłam nie patrząc na chłopaka.

- Tobi musi się przywitać! - doskoczył do mnie jakiś mężczyzna w pomarańczowej masce. Zdziwiłam się, a moje uszy wzdrygnęły.

- Lubisz sztukę? - blondyn odepchnął podajrze, Tobie'go i przyglądał mi się.

- O jakiej sztuce mówimy?

- Wybuch, hm!

- Wybuch...? - zdziwiłam się.- Wybuchy są całkiem fajne. - blondynowi zaświeciły się oczy.

- Jestem Hidan, Dakkusufundo.* - odezwał się ten sam, szarowłosy chłopak.

- Bez zbędnego gadania... - zaczęłam odchodząc od chłopaków.- Jestem Uchijini i nie mam zamiaru już na starcie pokazywać swojej złość. - powiedziałam.- Mam nadzieję, że się rozumiemy.

- Jesteś zadziorna. - powiedział Hidan.- Takie są interesujące.

- Miło mi, ale i taka zwierzyna jak ja może zostać drapieżnikiem. - oznajmiłam, mówiąc mu to prosto w twarz.- Zostawię was... Muszę sprawdzić jak czuje się Lider. - dodałam i powędrowałam w stronę pokoju rudowłosego.

- Itachi! Prawda, że jest urocza! - krzyknął blondyn do kruczowłosego 

- Mhm. - mruknął patrząc jak zamykam drzwi.

- Czyli tobie też się podoba! - wycelował w jego stronę palec.

- Możliwe... - westchnął prawie nie słyszalnie.

***

  Było piękne i słoneczne popołudnie. Sasuke trenował rzucanie kunaiami, a ja sprzątałam każdy pokój w domu Uchihów. Zajęło mi to półgodziny, ale mimo to wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Westchnęłam i przypomniałam sobie, że został jeszcze jeden pokój i należał on do Itachie'go.

Doszłam do drzwi i bez pukania weszłam do środka. Spojrzałam przed siebie, a tam stał Uchiha bez swojej bluzki.

- Itachi-sama? - zdziwiłam się, lekko się rumieniąc.- My-Myślałam, że miałeś misję...

- Odwołali ją. - powiedział podchodząc do mnie powoli.- Co tak długo robiłaś?

- Dobrze wiesz, że wykonywałam zadania z listy. - powiedziałam stanowczo.

- Ostatnio za dużo czasu spędzasz sprzątając. - poczułam jego rękę, która złapała mnie za biodro.

- A Ty za dużo czasu spędzasz na misjach... - oznajmiłam, szeptając mu to do ucha.

  Chłopak uśmiechnął się i jednym ruchem przysunął mnie do siebie. Stałam bez ruchu, ale w takiej pozycji, można było wyczuć, że się trzęsę.

- Nie bój się... - zaczął zamieniając nas miejscami.- ...zrobimy to szybko.

  Nie zdążyłam zareagować, bo Itachi z wielką szybkością powalił nas obu na łóżko. Patrzyłam w jego onyksowe oczy. Kochałam jego spojrzenie...

Uśmiechnęłam się kpiąco, co bardzo pośpieszyło Uchihę i nawet nie wiem kiedy, ale poczułam jego wargi na moich. Nie zwlekając dłużej, pogłębiłam pocałunek, przez co, ślina zaczęła spływać nam po brodach.

Po dłuższej chwili, gdy Itachi jak i ja prawie leżeliśmy półnago, chłopak odkleił się ode mnie i powiedział trzymając moją kładkę piersiową:

- Chyba zakochałem się w aniele.

- A ja w upadłym~... - powiedziałam, ponownie całując go w usta.

***

------------------------------
Damare - zamknij się
Dakkusufundo - dachowiec

Neko klan - Bolesny Świat ShinobiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz