Kły.

9.1K 550 60
                                    



Nie powiem, że czułam się odprężona podczas naszej dalszej podróży. Sylwia i Dawid cały czas bacznie obserwowali Axela, mając oczy jakby mojemu przyjacielowi wyrosło nagle trzecie oko.  Ja za to wpatrywałam się w okno, odkąd pozwoliłam Axelowi się pocałować wciąż chciał mnie trzymać za rękę, lub obejmować. Czułam się przez to paskudnie, co takiego zrobił mi Nik, że straciłam tak silne uczucie którym darzyłam kiedyś Axela? 

- Więc... - Zaczął niepewnie chłopak - Gdzie dokładnie jedziemy? Póki co kierujemy się w górę kraju, ale co potem? 

- Jeszcze nie wiemy dokładnie - Burknął Dawid - Ale z tego co wiem musimy się dostać praktycznie na środek kraju. 

- Kiedyś czytałem, że jest tam jakiś rezerwat przyrody i przez kilkaset kilometrów kwadratowych ciągnie się tam wielki las. 

- O to miejsce dokładnie na chodzi - Mruknęłam. 

- Dobrze księżniczko. Nie jesteś głodna? Możemy się zatrzymać i coś zjeść w następnym mieście. Szczerze mówiąc przyda mi się też sen. Już świta a nie spałem całą noc. 

Zerknęłam przez ramię na przyjaciół, oboje kiwnęli głową. Axel miał przy sobie trochę grosza więc zameldował nas w niewielkim pensjonacie. Przyznam szczerze, że bardzo podobał mi się porządny, gorący prysznic. Brakowało mi tego. W domu pani Eli nie było pierzącej wody. Postanowiliśmy ruszyć dalej dopiero wieczorem więc po myciu położyłam się do wielkiego małżeńskiego łoża. Spodziewałam się, że niedługo obok mnie położy się Sylwia, przecież Axel zapłacił za dwa pokoje, jednak myliłam się. Zdążyłam przysnąć, gdy usłyszałam jak drzwi frontowe się otwierają. Poczułam intensywny zapach mokrej skóry. To był Axel. Musiał umyć się w drugim pokoju i przekonać Sylwię, że to on będzie ze mną spał. Cholera. Chłopak położył się delikatnie i objął mnie ramieniem wzdychając przy tym błogo. Podwójna cholera! On nadal był we mnie zakochany... Starałam się oddychać jak najciszej by nie zorientował się, że mnie obudził. Sama nie wiem co chciałby wtedy robić. Zacisnęłam mocno powieki i próbowałam zasnąć ponownie, ale gdzieś z tyłu głowy jakiś głosik krzyczał mi, że to powinien być Nik, tak to właśnie on miał mnie przytulać w nocy. Zatęskniłam za nim, co wydawało mi się dziwne, przecież praktycznie go nie znałam. Im dalej byliśmy od siebie, tym bardziej moje serce wołało do niego. Pokręcone. 


Jakimś cudem udało mi się zasnąć. Wieczorem tuż przed wyjazdem Axel zaproponował żebyśmy poszli we dwoje po jakieś prowiant na drogę. Nie za bardzo podobał mi się ten pomysł, ale wypad do supermarketu z dwoma lekko zdziczałymi wilkami nie wydawał mi się dobrym pomysłem. Kiedy po godzinie wracaliśmy z torbami do pensjonatu Axel złapał mnie za wolną rękę i zaprowadził do ławeczki przy parku. Siedzieliśmy chwilkę w zupełnej ciszy, zastanawiałam się czemu Axel postanowił odpocząć. 

- Muszę ci coś powiedzieć - zaczął nagle - Dopiero, gdy cię straciłem zrozumiałem co rodziło się między nami. Te nasze spotkania, to chyba były randki prawda? Byliśmy jeszcze tacy młodzi, ale teraz wiem jedno. Zakochałem się w tobie Ewelinko. To uczucie nie zniknęło, nawet po tak długim okresie twojej nieobecności. A teraz... Tak wypiękniałaś księżniczko. 

- Och Axel... Ja....

- Obiecaj mi, że kiedy już tam pojedziemy wrócisz ze mną. Nie mogę cię znowu stracić. 

Chłopak przytulił mnie mocno, odruchowo również go objęłam. Jak teraz mogłam mu powiedzieć, że nie czuje tego samego? Zraniłabym go. 


Jak na złość zaledwie kilkanaście kilometrów dalej nasz Ford zawył jak topielec na ostatnim wdechu, zakaszlał kilka karzy i zatrzymał się. Spojrzałam na pytająco na Axela, a on pokiwał tylko głową. 

- Wygląda na coś poważnego - Mruknął potem, gdy otworzył maskę - Musimy poczekać do jutra i znaleźć w okolicy jakiegoś mechanika. 

- Znowu postój? - Sylwia się ostro wkurzyła - My nie mamy tyle czasu! 

- Przykro mi, ale skrzynia biegów jest zajechana - Axel wzruszył ramionami - Ktoś bardzo nieumiejętnie zmieniał biegi. 

Zrobiłam się czerwona jak burak. Dawid zaśmiał się i poklepał mnie po plecach. Nie było innego wyjścia, musieliśmy przeczekać całą noc przy aucie. Sylwia stwierdziła, że woli pobiegać po lesie, Dawid walnął się kimę w samochodzie, ponoć nie spał za dobrze w pensjonacie. My z Axelem rozłożyliśmy na masce kocyk i tam się położyliśmy. Mieliśmy doskonały widok na gwiazdy. 

- Dziwnych masz znajomych - szepnął. 

- Wspaniałych - Poprawiłam go szybko. 

- Zmieniłaś się - zmienił nagle temat - Jak wielka krzywda musiała ci się stać, że przestałaś się uśmiechać? 

- Nie było tak źle. 

Axel poderwał się na łokciu tak by jego twarz znalazła się nad moją. W jego oczach widziałam troskę. Pogładził mnie delikatnie po policzku, potem złożył na nim pocałunek. 

- Tak się cieszę, że znowu cię mam moja księżniczko. - Jego usta musnęły moje. 

Wtedy coś usłyszałam. Biegło do nas kilka wilków, byli zbyt szybcy na ludzi. Poderwałam się z miejsca, omal nie zrzucając Axela z dachu. Tupnęłam nogą, by obudzić Dawida. Po sekundzie z lasu wyskoczyła Sylwia. 

- Kły - wycedziła - Czuję ich krwiożerczą aurę z daleka.  Jesteśmy martwi. 

- Kły? O co wam chodzi do cholery? - Zdziwił się Axel. 

Żadne z nas nie zdążyło mu odpowiedzieć bo na drogę przed nami wyskoczyły dwa naprawdę ogromne ciemne basiory. Kilka pozostało w ukryciu. Zeskoczyłam na ziemię i stanęłam obok Sylwii. Choć to dziwne, nie czułam strachu a dziwną determinację Nie mogłam tutaj umrzeć. Nie zważając na naszego ludzkiego kompana we troje przeobraziliśmy się w wilki. Trwało to na szczęście sekundę. Zrobiłam krok w przód i warknęłam ostrzegawczo. Zamierzałam walczyć do ostatniej kropli krwi, byle chociaż jednemu z nas udało się dostać do celu. 

Nagle pomiędzy nami wylądował jeszcze większy wilk od tych przybyłych. Jego sierść przypominała kolorem gorzką czekoladę. Kiedy przybysz spojrzał na nas zrozumiałam kim jest.. Te zielone oczy poznam wszędzie. Co on tutaj robił? Przyszedł z nimi, aby nas wykończyć? Planował to od początku? 

- Mam nowe rozkazy od Wielkiego Alfy. To ja zajmę się uciekinierami, wy macie wracać do osady - Powiedział nawet na nich nie patrząc. 

- Skąd ta zmiana, Zastępco? - Spytał jeden z wilków. 

- Przekonałem Wiktorię, że mnie bardziej się należy taka rozrywka. Wynocha! - Wręcz ryknął. 

Napastnicy spojrzeli po sobie, ale posłusznie wskoczyli między drzewa. Nik przybrał ludzką postać i zaczął iść powoli w naszym kierunku. Zza pleców wydobył ogromny miecz, ten sam którym machał podczas ostatniego przemówienia. On naprawdę zamierzał nas zabić! Na jego pięknej twarzy zagościł okrutny uśmieszek. Nagle przede mną pojawił się Axel. 

- Nie skrzywdzisz jej! Najpierw musisz załatwić mnie! - Krzyknął. 

- Proszę bardzo. 

Nikodem złapał Axela za ramię i rzucił nim jak szmacianą lalką. Chłopak uderzył o drzewo i opadł bezładnie na ziemię. 

- Weźcie Axela  i biegnijcie dalej. Musicie dotrzeć do Osady Lasu - Szepnęłam Sylwii.  - Ja go chwilę zajmę. 

Przyjaciółka posłusznie doskoczyła do powalonego. Dawid nie był chętny by mnie zostawić. Uparcie stał tuż za mną.

- Proszę, Sylwia nie poradzi sobie sama... 

Nikodem stojący dotąd w miejscu jak posąg zerwał się nagle z miejsca i zamachnął się na mnie mieczem. Wiedziałam, że nie zdążę zrobić uniku, ale wtedy..... 

Patrz na mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz