Rozstrzelanie?

7.9K 554 143
                                    

  Miłość jest wtedy, kiedy stoicie pod drzewem, a ty marzysz,

żeby się przewróciło, bo będziesz mógł ją osłonić...   



 Pov Nik. 

Słońce stało już wysoko na niebie, gdy obudził mnie ból. Cholera! Otworzyłem oczy by zorientować się dlaczego  rana nagle odezwała się z taką mocą. Ewelina po  prostu położyła mi głowę na piersi. Nieprzyjemne uczucie zniknęło, zastąpiło je inne. Dużo silniejsze. Dziewczyna wyglądała tak słodko i niewinnie. Pogłaskałem ją delikatnie po włosach, wiedziałem że ją obudzę ale nie mogłem się powstrzymać. Ewelina uchyliła zaspane oczka i utkwiła we mnie nieprzytomny wzrok. 

- Dzień dobry moja malutka. - Powitałem ją już na serio. Nie zamierzałem więcej spać.

Dziewczyna nie odpowiedziała, zamiast tego szybko się odsunęła i zakryła usta dłonią. Wyglądała na przestraszoną. Czym? Naszą bliskością? Jeszcze kilka godzin jej to nie przeszkadzało. Mój dobry humor momentalnie zniknął. 

- Przepraszam - Wyszeptała. 

- Za co ty mnie przepraszasz? - Zgłupiałem 

- Póki nie zasnęłam starałam się leżeć tak by cię nie bolało, ale przytuliłam się przez sen. 

- Jesteś niemożliwa - Westchnąłem, podniosłem się i przygarnąłem ją do siebie. 

Ból był naprawdę nieistotny, kiedy ona była tak blisko. Ewelina pisnęła zaskoczona ale również się wtuliła w moje ramiona. Pasowała do nich idealnie no i tak wspaniale pachniała. W końcu z jej skóry zniknął zupełnie zapach tego kretyna. 

- Dasz mi moje ubrania? Chciałbym porozmawiać z Wielkim Alfą. - Mruknąłem. 

- Miałeś odpoczywać. 

- I będę, ale potem. - Cmoknąłem ją w czubek głowy. 

Dziewczyna dała za wygraną  i zeskoczyła z łóżka. Obserwowałem w skupieniu jak podchodzi powoli do rogu pokoju i schyla się po swój plecak. O matko, ten tyłek... Gdyby wiedziała co siedzi teraz w mojej głowie uciekłaby z krzykiem. Nie Nik. Powstrzymaj się. To zbyt wcześnie. 

Kiedy podała mi ubrania bezceremonialnie przebrałem się przy niej. Kątem oka zauważyłem jednak, że odwróciła wzrok. w sumie szkoda. Będą w koszulce poczułem się o niebo lepiej. Nie chciałem patrzeć na te zakrwawione bandaże. Złapałem moją malutką za dłoń i poprosiłem by wskazała mi biuro Alfy. 

Pierwszy raz od dawna czułem się tak niepewnie stojąc przed drzwiami osoby dowodzącej. Na szczęście Ewelina stała tuż obok i uśmiechała się do mnie łagodnie. Ona w ogóle się nie bała, więc i ja też nie powinienem. Ufała mu, a ja ufałem jej. 

- Wejdziecie, czy będziecie czaić się pod tymi drzwiami? - Usłyszałem lekko podirytowany głos. 

Wyprostowałem się i pewnym krokiem wszedłem do środka. Patryk? Chyba tak nazywał się Wielki Alfa siedział za swoim biurkiem i przeglądał jakieś dokumenty. Oprócz niego w pomieszczeniu była kobieta o piwnych oczach i długich blond włosach ( jego ludzka żona?), oraz wilk ze zmasakrowaną twarzą. 

- Jak się czujesz? - Spytała żona Alfy posyłając mi promienny uśmiech. 

- Dużo lepiej, dziękuje za troskę - Skinąłem głową. 

- Proszę, a jednak uczą w tej waszej osadzie dobrych manier - Brunet z bliznami prychnął i w końcu na mnie zerknął. 

- Damian, to nie było potrzebne - Warknął na niego Patryk rzucając dokumenty na blat. 

Ewelina ścisnęła  mocniej moją dłoń. Nawet ona wyczuwała napiętą atmosferę. Coś musiało się wydarzyć kiedy spaliśmy. Patryk odgadł o czym myślę i wstał by podać mi jakąś kartkę. 

Nie powstrzymacie mnie. Zabije każdego człowieka w obrębie kilkunastu kilometrów od mojej osady, jeśli się wtrącicie również zginiecie. Tym razem Patryku, ja będę górą. 

Wiktoria.  

- Co lepsze, wilk którego wysłała do mnie z wiadomością zabił się na moich oczach, na szczęście nie było jeszcze u mnie Amelki. 

- Teraz mamy dwa wyjścia - Wtrącił się Damian - Albo rozpętamy wojnę, albo zabijemy tę szmatę po cichu. 

- To nie będzie łatwe, ona nie wychodzi z pałacu - Odparłem - Poza tym Wiktoria ma wiernych poddanych, takich jak ja. Jeszcze niedawno dałbym się dla niej pokroić żywcem. 

- Tak właściwie, bardzo chciałbym się dowiedzieć co sprawiło, że tak się zmieniłeś - Spytał Patryk ponownie zasiadając w fotelu. Wyglądał na zmęczonego. 

- Ewelina - Wzruszyłem ramionami. Nie chciałem o tym rozmawiać. 

- Dobrze, a co z nim w ogóle zrobimy? - Damian wskazał na mnie ruchem głowy, - To zastępca Wiktorii, nie możemy mu chyba pozwolić chodzić swobodnie po osadzie. 

- Jak to co? Sprawa jest prosta. Dziś wieczorem go rozstrzelamy. - Władca ziewnął. 

Co? 

Nie zaraz, zaraz, chwila moment. 

CO?

 Co Kurwa.... 

Nie, nie teraz gdy w końcu ją mam! Nie chciałem zostawiać jej samej, nie mogłem! Zerknąłem na Ewelinę, wpatrywała się we mnie wielkimi oczyma. Była przerażona. Ja również, ale tylko ze względu na nią. 

- Rany, ale macie miny przecież żartowałem - Patryk roześmiał się serdecznie. - Póki co możesz zostać w pałacu. Czujcie się jak w domu, ale do końca tygodnia musimy ustalić co robimy dalej. 

- Jesteś dupkiem, mężu - Warknęła Amelia - Zobacz jak wystraszyłeś Ewelinkę. 

- Wybaczcie mi, mam takie głupie poczucie humoru. 

- Rozumiem - Bąknąłem - Chciałbym ci podziękować za pomoc i opiekę. 

- Drobiazg, a teraz jeśli łaska chciałbym wrócić do domu.

Ukłoniłem się lekko i wyprowadziłem Ewelinę z biura. Wyszliśmy przed pałac, potrzebowałem świeżego powietrza. 

- Ten facet jest dziwny. 

- Tak, ale ma dobre serce. 

- To niewątpliwe. 

Złapałem Ewelinę i przyciągnąłem ją do siebie. Musiałem ją pocałować. Właśnie teraz. Smakowała tak wspaniale, jej usta były miękkie i delikatne. Chciałem więcej. Marzyłem by zerwać z niej te niepotrzebne ubrania, ale nasz ,, związek '' był zbyt świeży. Mruknąłem zadowolony, gdy dziewczyna zanurzyła palce w moich włosach. Robiła się coraz bardziej otwarta, a mnie się to podobało. 

Wtedy to poczułem. Piekące uczucie na tyle głowy. Ktoś nas obserwował. Niechętnie oderwałem się od tych cudownych, słodkich usteczek i się obejrzałem. W cieniu pobliskiego drzewa stał Axel. On tu nadal był? Myślałem, że wrócił do swojego świata. Patrz ludzki kretynie. 

- Och... - Ewelina westchnęła cicho i spróbowała się odsunąć ode mnie. 

To mi się nie spodobało. Cholera, o co jej znowu chodziło? Nie dałem za wygraną i cmoknąłem ją w czoło, rzucając Axelowi wyzywające spojrzenie. Tak fagasie, ona jest moja. Tylko moja. 

- Nik... To dziecinne. 

- Być może, lepsze jednak to niż urywanie głowy. Prawda? 

Ewelina prychnęła gniewnie i wymsknęła się z moich ramion. Nie widziałem nigdy wcześniej by się denerwowała. Zmarszczyła brwi i zacisnęła usta. Nadal prezentowała się niezmiernie ślicznie, a jej niewysoki wzrost nie ułatwiał jej zadania. 

- Porozmawiam z nim - Rzekła chłodno. 

- Przy mnie. 

- Nik..

- Przy mnie! 

Dziewczyna przewróciła oczami ale kiwnęła głową. Zapowiadała się ciekawa rozmowa. 

Patrz na mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz