9

116 5 1
                                    

#Lori

Dni mijały spokojnie, gdyby nie ten pieprzony Merieds. Kurwa czy on nie może się w końcu ogarnąć i pójść do innej?!  Mówiłam mu żeby się odczepił, czasami się zastanawiałam czy może by go nie pobłagać . Nie, to nie w moim stylu. Błagać tego gówniarza o cokolwiek. Pfff, to niech najpierw mnie pobłaga, wtedy może się zgodę go o coś poprosić. Ale oprócz tego dni mijały dobrze, wczoraj byłam z Jasperem i Amy w zoo było super, ale mój kochany psiapsi boi się węży. No super, ja zaczęłam się z niego śmiać, nawet taka dziewczyna jak ja się tego nie boi. Specjalnie zaciągnęłam go na zakątek z gadami, żeby mógł podziwiać te piękne stworzenia. No bo, kto nie lubi węży? Ciągle miałam problem z siostrą, Jasper mówił, żebym z nią porozmawiała, ale ja tego nie chce. Wybrała tego dupka. Pytałam ją kogo woli i jak wybierze go to nie będzie mnie, a jak wybierze mnie to ma go zostawić. Jak wybrała jego to trudno, zamierzam wynieść się do Jaspera. Tak będzie najlepiej.

Dzisiaj była sobota. Zawsze w sobotę śpię do 11:00, ale dzisiaj wstałam wcześniej niż zazwyczaj czyli o 9:00 gdzieś tak mniej więcej. Wstałam z łóżka i poszłam się  swoje gniazdo na głowie i ogólnie wszystko ogarnąć, ale najbardziej chciałam ogarnąć życie. Kiedy to wszystko skończyłam wyszłam z łazienki w białych spodenkach i czerwonej koszulce. Wzięłam tylko jabłko z koszyka i wyszłam z domu, słońce świeciło wszystko się wydawało takie radosne, ale na moje nieszczęście spotkałam Meriedesa. Spojrzałam na niego jadowitym spojrzeniem 

- Czego chcesz ? - spytałam, a bardziej warknęłam

- Skarbie nie warcz tak na mnie - zaśmiał się, jak widać miał humor

- A czemu nie? Na ciebie można - prychnęłam, większego gówniarza nie widziałam. Boże, nie da się go znieść ani minuty dłużej. Poszłam sobie dalej, a ten się odwrócił  i poszedł za mną 

- Skarbie, nie dam ci się teraz uciec - uśmiechnął się złośliwie trzymując mnie. Zaraz zrobię mu przejażdżkę ryjem po asfalcie

- Kurwa, ile razy mam ci powtarzać, że nie jestem niczyim skarbem! I w ogóle nie jestem skarbem! - krzyknęłam zatrzymując się - Wkurwiasz mnie - burknęłam i poszłam dalej 

On tylko burknął i poszedł gdzie indziej. Poszłam w stronę domu mojego kochanego Jaspera. Tylko on mnie rozumiał, chociaż czasami się wygłupiamy to i tak jest super. Pewnie teraz śpi z jego to taki glutek, taki zielony co ciągle śpi. Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do bloku, w którym mieszka mój przyjaciel. Musiał mieć mieszkanie z numerem zboczucha, otworzyłam drzwi. A jak? Kiedyś ta moja paróweczka dała mi zapasowy klucz do jego mieszkania. Czasami z niego korzystam, weszłam do środka jego mieszkania. Zdjęłam buty i po cichutku poszłam do jego sypialni. Duży aniołek spał słodko w swoim łóżeczku, strasznie słodko wyglądał. Taaa tylko teraz jest grzeczny, a w domu jest cicho. Westchnęłam jedynie, tak bardzo chciałam go oblać wodą, ale nie chce, żeby biedak był mokry, więc rzuciłam się na niego 

- WSTAWAJ ! - krzyknęłam na cały pokój, a on wystraszył się na całego 

- KOBIETO TY NIENORMALNA JESTEŚ ! - krzyknął mój przyjaciel, ja za to wybuchłam śmiech, po chwili  on też zaczął się śmiać razem ze mną. Oboje śmialiśmy się tak przez dobrą chwile - To dzień dobry cukiereczku - cmokął mnie w czoło. No jak u babci, a jeśli mówiąc o babci moja robi pyszny rosół 

- No jak u babci no parówko - zaśmiałam się z niego 

- Są parówki i są berlinki - porusza zabawnie brawiami, a ja znowu wybuchłam śmiechem - a i moja parówka na dole czysty cud miód - prosze dajcie mi żyć, dusiłam się śmiechem przez niego. On jest cudowny, okej uspokój się Lori dasz rade 

- Tylko się nie uduś tą dużą parówą - no i znowu wybuchliśmy śmiechem, z nim to tak jest. Rano czy wieczorem duże śmiechy napewno będą

- Co chcesz zjeść? - zapytał mnie zmieniając temat 

- Obojętnie - wzruszyłam ramionami - mam tylko jabłko - przyznałam 

- Co powiesz na jajeczka ? - odwrócił się do mnie z minką pedofilka 

- Brzmi kusząco skarbie - zaśmiałam się z niego. ' Skarbie ' przypomniało mi się, że tak mówił do mnie dzisiaj ten chuj. Przeklnęłam cicho pod jego adresem 

- Dobra to będą tosty - zaśmiał się. Poszedł do kuchni kręcąc biodrami

- Przecież miały być jajka - powedziałam idąc za nim - nie kręć tym tyłeczkiem, bo przypominasz geja

- Ale zmieniłem zdanie - wyszczerzył sie do mnie - miałaś na myśli Grey'a moja kochana Grey'a. Tego seksiaka z filmu 

- To ja napewno nie jestem tą Anastazją - zaśmiałam się 

- Oj kochanie nie wiadomo jak z tym pójdzie - poruszał zabawnie brwiami, a ja walnęłam go w ramie - Ała to bolało - pomasował sobie ramie

- I dobrze ci tak - prychnęłam i pokazałam mu język

- Ranisz Lori ranisz...zabijasz moje serce, kiedy to słysze - złapał się za miejsce gdzie znajduje się serce, a ja tylko prychnęłam znowu  

- Rób te śniadanie głodna jestem! - burknęłam - nie jadłam nic rano, więc szybko! Bo zaraz zmienię się w demona i cię uduszę - mój przyjaciel się tylko przeraził, chyba przypomniał sobie jak miałam okres i prosiłam, żeby kupił czekoladę. I ,żeby wrócił jak najszybciej, a wrócił godzinę później. Tak się na niego wściekłam, że wybiegł z domu.  Zaśmiałam się na to wspomnienie, spojrzałam na Jaspera. On był zajęty w kuchni, a ja jedyne co mogłam zrobić to z nim pogadać 

#Jasper 

- Znalazłeś jakąś nową dziewczynę, albo podoba ci się jakaś ? - zapytała dziewczyna. No super jak ja mam odpowiedzieć?! " Tak podoba mi się jedna od dawna i właśnie tutaj stoi!" ja tak nigdy nie powiem. Bo wiem, że to zepsuje naszą przyjaźń, a ja tego nie chce. Tyle lat razem. W sumie z tym pajacem też, no ale to całą podstawówkę, a ze mną aż do teraz...

- Nie, nie znalazłem żadnej...- uśmiechnąłem się trochę smutny 

- Oj, mój pączusiu. Znajdziesz tą swoją księżniczkę - rozczochrała mi włosy zawsze to robi kiedy jest mi smutno - osobiśćie tego dopilnuje - wyszczerzyła sie do mnie 

- Na ciebie zawsze mogę liczyć, Szamanku - zaśmiałem się, te przezwiska są do dupy 

- Ja wiem, że jestem zajebista - prychnęła dumnie 

- I do tego seksowna - poruszam zabawnie brwiami 

- Oj skarbie, bo jeszcze ci ustanie -tym razem to ona się zaśmiała, a ja burknąłem coś nie zrozumiale. To nie fair, że nie mogę ją pocałować i powiedzieć, że jest tylko moja. Czemu? No czemu.... - Halo jesteś tam ? - obudziła mnie z rozmyśleń Lori 

- Tak tak - uśmiechnąłem się 

Kiedy skończyliśmy jeść nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić, więc ja wraz z Lori rozłożyliśmy się po całej kanapie. No cóż było wygodnie, rzucałem w nią na wszystkie rzeczy, które są wokół mnie. Zacząłem od poduszki, a nie wiadomo jak leżeliśmy w sypialni, a przecież byliśmy w salonie. No cóż magia magią, ale wojnę czas zacząć. Kto ma ochotę na łaskotki ?

Dawny przyjaciel z dzieciństwa [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz