Pewnego razu postanowiłam wraz z moim nowo poślubionym mężem Brucem, wybrać się w odwiedziny do Jegoż adopcyjnych rodziców, a to iż, znajdują się winnym że, tak powiem oddalonym od Nas niecałą godzinę województwie, to ustaliliśmy rzecz jasna Wspólnie iż, wybierzemy się tam właśnie jutrzejszego poranka samochodem! Nie było by w tym nic jak najzwyczajniejszego gdyby, nagle Bruce nie powrócił z znajdującego się nieopodal Naszego bloku, podziemnego wręcz garażu podajże w nie sosie. Mogę to wywnioskować gdyż, miał tym samym całe ręce usmarowane w smarze i cały czas krzyczał wręcz załamany wchodząc naraz do salonu w którym uprzednio ja się znajdowałam:"Kochanie z Naszego jutrzejszego wyjazdu nici! Gdyż, zauważyłem nagle dosłownie przed chwilą, kiedy się nieco schyliłem iż, w dwóch kołach z przodu samochodu mamy pany!" Naraz bez słowa wstałam z kanapy i podeszłam naraz w kierunku szafki w której, znajdowały się różnorakie narzędzia samochodowe, i lekko zdenerwowana naraz ją otworzyłam:"Kochanie zamiast jęczeć nad moim uchem to zadzwoń prędko po Tonego, żeby przywiózł Ci zapasowe dwa koła do wymiany, a ja tym samym teraz spróbuję odszukać Twój niezawodny lewarek samochodowy!" Naraz poczęłam przeszukiwać wszystkie zakamarki w szafce i bacznie po kątach się rozglądać, gdy po dosłownie chwili załamana miałam podajże już zrezygnować naraz usłyszałam po dosłownie po chwili:
(Bruce) - "Ekhm...Kochanie poprzestań na chwilę obecną swego szukania!" *odkłada szybko telefon stacjonarny uprzednio kończąc rozmowę z przyjacielem i wręcz spanikowany podchodzi w kierunku Ukochanej*
(Natasha) - *nagle odsuwa się od szafki uprzednio kończąc jej staranne wręcz przeszukiwanie* "Bruce, Słońce co jest?" *naraz odwraca się w kierunku ukochanego z założonymi po bokach rękoma*
(Bruce) - "Bo, bo ten tego ostatnio jak byłaś na misji *trzyma się lekko zestresowany za szyję spoglądając lekko stremowany w kierunku Ukochanej* "to przybył tutaj w tamtym tygodniu Thor wraz z Lokim. Którzy, pożyczyli sobie owy lewarek po to aby naprawić jakiś tam statek kosmiczny Wszech-Ojca!"
(Natasha) - " To, to do tej pory żaden z nich się tutaj nie pofatygował żeby go tutaj na Migdard do Nas odnieść? Toż to czysta kradzież!" *naraz nieco wybucha i zaczyna przez to krzyczeć z nerwową oczywiście gestykulacją rąk*
(Bruce) - "Kochanie tylko spokojnie do rodziców pojedziemy autobusem! Natomiast Lokiemu i Thorowi dajmy trochę na to czasu!" *naraz podchodzi w kierunku zdenerwowanej jeszcze Kobiety i spokojnie do Niej wręcz się zwraca*
(Natasha) - "Oki, oki, ale Kochanie w takim bądź razie jak zabierzemy ze sobą Nasze rzeczy?" *naraz nieco się uspokaja i spogląda w kierunku stojącego obok Niej mężczyzny*
(Bruce) - "O to się nie martw! Jak coś uprzednio przecież mnie zdenerwujesz i Hulk za Nas wszystko oczywiście do autobusu zaniesie!" *naraz posyła promienny wręcz uśmiech kobiecie i wręcz zmniejsza dzielącą ich ze sobą odległość, by koniec z końców obdarować ją najsłodszym pocałunkiem w usta*
(Natasha) - "Hahaha bardzo śmieszne! Jednak wolałabym abyś się nie zdenerwował i pozostał w tej że, ludzkiej postaci!" *naraz dźwięcznie się wręcz zaczyna śmiać i po krótkiej że, tak powiem chwili oddaje pocałunek swemu Ukochanemu*
"Po chwili"
(Bruce/Natasha) - *odsuwają się nagle od siebie z wielkim rzecz jasna uśmiechem na ustach w momencie kiedy, naraz spostrzegają wydobywającą się w koncie pokoju zielonkawą mgiełkę*
(Loki) - *lekko zmieszany wychodzi szybko zielonej mgły* "Ekhm przepraszam że, tak późno Zielony" *naraz podchodzi w kierunku stojącej nieopodal pary* "proszę macie i się na Nas nie gniewajcie!" *naraz podaje owy lewarek samochodowy, bezpośrednio do ręki kobiecie i momentalnie wręcz znika powtórnie utworzonej przez siebie w zielonej rzecz jasna mgle*
(Natasha) - *przyjmuje owy przedmiot zmieszana i na sam koniec dodaje* "Loki następnym razem nic Wam nie pożyczymy, jak będziecie tak dłużej przetrzymywać przez siebie wypożyczone przedmioty!"
(Bruce) - "Spokojnie Tasha *naraz podchodzi w kierunku Ukochanej i odbiera po chwili od Niej lewarek* "Ja już lepiej pójdę sprawdzić na dwór czy Tony czasem nie przyjechał!" *naraz mówi z uśmiechem na ustach i odchodząc w kierunku drzwi nagle się zatrzymuje i posyła w powietrzu Ukochanej całusa* "Za paręnaście minut powinienem wrócić!...Jakbym nie wracał to zapewne będę w garażu z Tonym zmieniał koła!...Pa Skarbie!"
(Natasha) - "Dobrze w takim bądź razie pędź już na dwór, a ja przygotuję wam co nie co coś słodkiego do kawy!" *posyła oczko Ukochanemu i czym prędzej pędzi w kierunku kuchni gdzie, po pierwsze postawia na samym początku wodę do czajnika*

CZYTASZ
ONE - SHOTS
FanfictionZbiór jedno częściowych stworzonych oraz spisanych przeze mnie opowiadań o tematyce marvela! Autor: zielonamgla