"Jak stałem się sową, za sprawą rzuconego przez Wandę zaklęcia! - Steve"

69 2 0
                                    

Pewnego razu w czasie dosłownie pory lanczu, wyszedłem naraz ze swojego pokoju, nieco że, tak powiem dobrym humorze! Mój rzekomy pokój jak doskonale oczywiście wiecie, znajduje się obecnie w Avengers Tower!...Tak czy siak nie ważne jest to w tym właśnie momencie!...Wracając, kiedy, byłem już dostatecznie blisko dojścia docelowego przeze mnie miejsca czyli kuchni, naraz spostrzegłem stojące nieopodal znajdującej lodówki, roześmiane nieco kobiety: "Romanoff oraz młodą Maximoff"...Naraz dziarskim krokiem wręcz do nich podszedłem i dosłownie po chwili że, tak powiem nieco roześmiany i w pełnej już euforii wykrzyczałem w ich kierunku: "Hej Natasha, Wanda! Pokażcie swoje sowy!"....No i się w tym momencie dosyć mocno doigrałem! Gdyż, jedna z kobiet (Natasha) niemalże do mnie doskoczyła i już chciała wymierzyć w moim właśnie kierunku swój dosyć sławny lewy sierpowy! Gdy nagle ni  właściwie zowąd, młodsza nie małże stojąca obok Niej koleżanka, poczęła coś mówić w nie zrozumiałym dla mnie oczywiście języku. Powodując oczywiście po chwili u mnie szybką wręcz metamorfozę w ową że, tak powiem sowę!

(Steve) - Uuuuuu *wydaje z siebie naraz dźwięk charakterystyczny dla owego ptaka*

(Wanda) - Nati skocz szybko po klatkę dla Stevcia! *mówi wręcz złośliwie spoglądając na stojącą przy lodówce nieopodal sowę*

(Natasha) - Okeeeej! *naraz mówi nieco roześmiana i czym prędzej kieruje się w kierunku składzika, z którego po chili wyciąga ową klatkę*

(Wanda) - Stevciu! Chodź tylko tutaj szybko! *naraz podchodzi w kierunku "ptaka" i próbuje go następnie przez siebie złapać*    

(Steve) - *naraz skacząc próbuje uciec koleżance* Wruuuuuu

(Natasha) - *naraz wchodzi na powrót do kuchni z klatką w ręku i niemalże od razu chwyta do niej kolegę* Ach Stevciu! Nie ładnie się tak odzywać do koleżanek! *mówi z uśmiechem i po chwili zamyka ową klatkę*


ONE - SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz