Wilkołaki...

175 5 0
                                    


Powiem szczerzye , że było ciężko znaleźć mi w miare prawdziwe informacje....ale czego nie robi się dla czytelników ? :)

W roku 1999 w USA ponad 900 osób ubezpieczyło się na wypadek przemiany w wilkołaka. Sam przywódca III Rzeszy Adolf Hitler nazwał na cześć tych mitycznych stworów jedną ze swoich kwater w czasie II wojny światowej. Co takiego jest w tych tajemnicz istotach, że nawet dzisiaj, blisko kilkaset lat od ostatniej ich obserwacji, nadal są one obiektem tak dużego zainteresowania ludzi ?

W wielu przekazach dotyczących wilkołaków człowiek przedstawiany był jako istota posiadająca możliwość transformacji w wilka lub istotę pośrednią między człowiekiem a zwierzęciem. Zagrażał wtedy innym ludziom, atakując ich w morderczym szale. Wierzono, że wilkołakiem można stać się za sprawą rzuconego uroku, a zwłaszcza po ukąszeniu przez innego wilkołaka. REKLAMA Przeistoczenie mogło być również możliwe dzięki natarciu się specjalną maścią albo włożeniu na siebie zaczarowanego pasa czy zwierzęcej skóry. Z naukowego punktu widzenia fizyczna przemiana człowieka w wilka czy jakiekolwiek inne zwierzę jest niemożliwa. Mimo to wiara w wilkołaki rozprzestrzeniona jest na całym świecie, zwłaszcza w Europie i Ameryce Północnej. W czasach prehistorycznych pierwsi myśliwi okrywali swoje ciała skórami drapieżnych zwierząt i ceremonialnie wyli do księżyca wierząc, że w ten sposób nabędą ich siłę i moc. Podobnie zachowywali się szamani - ich duchowi przywódcy, którzy najczęściej przywdziewali poroże jelenia, wspierając swoich łowczych i integrując się ze światem zwierząt. Obie czynności antropolodzy nazwali rytuałem transformacji, bez którego plemiona pozbawione byłyby powodzenia w łowach. O ile ludzie pierwotni myśleli, że do przeistoczenia w drapieżne zwierzę wystarczy przebranie się w jego skórę i naśladowanie zachowań, ich potomkowie dodali do tej transformacji kombinację magii, biologii i przeznaczenia. Zaczęto zastanawiać się, co może być podstawą przemiany człowieka w wilka i co mogłoby ją ewentualnie odwrócić. Jako powód "wilkołactwa" podawano najczęściej ugryzienie człowieka przez wilka (ślina miała być nośnikiem cech zwierzęcia). W bestię można było się zamienić też wbrew własnej woli, głównie przez nieostrożność. Jeśli ktoś napił się wody z kałuży powstałej w zagłębieniach po wilczych łapach albo ze strumienia często odwiedzanego przez wilki, zamieniał się w wilkołaka. Często zdarzało się tak, że człowiek nie był świadomy noszonej w sobie cechy i nigdy nie pamiętał tego, co robił jako wilkołak. W podaniach pisemnych wilkołaki pojawiły się już w starożytności, między innymi w dziełach Herodota. Niezawodnym sposobem uśmiercenia bestii miała być srebrna kula, wymierzona w jej serce. Naukowcy od zawsze negowali fizyczne "wilkołactwo", klasyfikując je wśród zaburzeń psychicznych. Niebagatelny wpływ na powstanie i rozwój legend o wilkołakach mogły mieć przypadki likantropii, czyli urojonego wilkołactwa. O ile wilkołaki należą bez wątpienia do sfery legend i podań ludowych, likantropia jest autentycznym schorzeniem psychicznym, które rozpoznano już w II wieku naszej ery. Osoba cierpiąca na tę chorobę roiła sobie, że jest wilkiem, albo w każdej chwili może się w niego zmienić. Często szarpała zębami surowe mięso, wyła podczas pełni księżyca, a nawet atakowała innych ludzi. Zdarzało się, że chory, nie potrafiąc opanować pragnienia ludzkiej krwi, w ataku nieposkromionego szału wgryzał się w gardło ofiary. Kroniki historyczne odnotowały wiele takich przypadków, zwłaszcza w średniowieczu - w samej Francji w latach 1520-1630 odbyło się aż 30 tysięcy procesów wilkołaków. "Wilczy obłęd" i inne choroby psychiczne, prowadzące do morderstw i kanibalizmu, były zawsze poważnym problemem społecznym. Powszechna ignorancja i wiara w przesądy powodowały, że społeczeństwo, zamiast leczyć chorych, utwierdzało ich w przekonaniu, że stali się dzikimi, krwiożerczymi bestiami, opętanymi przez czarta. Duża liczba przypadków tak zwanego "wilkołactwa" w średniowieczu wynikała z przeświadczenia, że wilkołaka można rozpoznać po pewnych cechach fizycznych. Były to spiczaste uszy, sterczące zęby i szerokie brwi, zbiegające się u nasady nosa. Także owłosione dłonie, zakrzywione paznokcie czy wyjątkowo długie palce świadczyły o tym, że osoba może być wilkołakiem. Stąd mężczyźni o bujnym owłosieniu często byli napiętnowani w swoich społecznościach. W dobie dzisiejszych badań, dzięki rozwojowi medycyny wiemy, że oprócz likantropii także i inne choroby o podłożu fizjologicznym mogły stanowić podstawę legend o wilkołakach. Toczenie piany z pyska i zdolność zarażania przez ugryzienie to nic innego jak objawy dzisiejszej wścieklizny. Bardzo prawdopodobne jest też, że dawniej chłopi ulegali zatruciu żytem, na którym pasożytował sporysz, czyli grzyb o działaniu halucynogennym przypominającym działanie narkotyku. Wskutek zatrucia chory wyobrażał sobie, że zamienia się w dzikie, agresywne zwierzę i musi polować. Inny problem stanowią dzieci porzucone w lasach, które wychowując się wśród dzikich zwierząt przejmują ich obyczaje. Fikcyjne przypadki Tarzana czy Mowgliego zdarzają się także w rzeczywistości. W grudniu 2007 roku rosyjska policja odnalazła w lesie chłopca wychowywanego przez wilki. Zachowywał się zupełnie jak one, o czym przekonali się moskiewscy lekarze dotkliwie pogryzieni przez dziecko. Chłopiec nie rozumiał rosyjskiego ani żadnego innego języka

informacje o istotach nadnaturalnychWhere stories live. Discover now