Rozdział 1 - Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą

2.6K 69 13
                                    

Hermiona westchnęła cicho i rozejrzała się za swoimi rodzicami. Zawsze przyjeżdżali po nią na dworzec. Chciała spędzić jeszcze kilka dni w domu, poinformować ich o oświadczynach Harry’ego i że zamierza z nim zamieszkać. Wiedziała, że mama i tata zaakceptują jej decyzję. Ujrzała panią i pana Weasley, Remusa Lupina, Alastora Moody’ego i Tonks stojących nieopodal. Mieli o dziwo grobowe miny (z nie wiadomo jakiego powodu), ale trochę rozpromienili się na widok jej, Harry’ego, Ginny i Rona. Neville, Dean i Luna po pożegnaniu odeszli do swoich rodzin. 
- Jak miło was widzieć, kochani! – zawołała z uśmiechem pani Weasley, przytulając każdego z nich z osobna. Po wszystkich przywitaniach odezwała się Hermiona, ciągle rozglądając.
- Widzieliście może moich rodziców? Mieli po mnie przyjechać – na te słowa Moody’emu, Tonks, Lupinowi i państwu Weasley zrzedły miny. 
- Twoi rodzice po ciebie nie przyjadą. – odezwał się pierwszy Lupin. 
- Czemu? Przecież obiecali – powiedziała zaskoczona. 
- To nie chodzi o to, że obiecali. Musisz jechać z nami do Kwatery Głównej. Tam się wszystkiego dowiesz – odezwał się Moody. Zdziwiona sytuacją kiwnęła tylko głową i spojrzała pytająco na Pottera, który stał obok niej jakby to on wiedział o co w tym wszystkim chodzi. Chłopak tylko wzruszył ramionami. Przez całą drogę na Grimmuald Place, w specjalnych samochodach wypożyczonych od Ministerstwa, trzymał ją za rękę. Uśmiechnęła się do niego blado i oparła głowę o jego ramię. Ciągle zastanawiała się, o co chodzi. Czemu jej rodzice nie przyjechali po nią na dworzec? Czemu Lupinowi, Weasley’om, Moddy’emu i Tonks zrzedły miny, gdy wspomniała o nich i kazali jej jechać z nimi do Kwatery Głównej? Coś tu wyraźnie śmierdziało. Westchnęła cicho. Nagle usłyszała głos Remusa, który siedział z przodu:
- Widzę, że jest coś o czym nie wiem – odwrócił do nich głowę i wskazał nią na wplątaną dłoń Hermiony w dłoń Pottera, na której dumnie błyszczał pierścionek zaręczynowy. Harry spojrzał na pierścionek, a potem na Lupina i powiedział z uśmiechem:
- To bardzo świeże wiadomości, Remusie. Mało kto jeszcze o tym wie – mężczyzna tylko pokręcił z uśmiechem głową i odwrócił się. 
- A ty nic mi o tym nie powiedziałaś! – odezwała się nagle z wyrzutem do Hermiony, Ginny która siedziała obok niej. 
- Nie miałam kiedy – usprawiedliwiła się szybko. 
- Pamiętam jak James oświadczył się Lily – westchnął Lupin z przodu. – Poprosił ją o rękę w pociągu, gdy wracaliśmy do domu na wakacje w 7 klasie. Lily była taka szczęśliwa. Rok później pobrali się i urodził się Harry – dodał. 
- Poprosił ją o rękę w pociągu? – powtórzyła Hermiona.
- No tak. Dosyć oryginalny pomysł, prawda? – powiedział ze śmiechem Lupin. – James zawsze miał różne dziwne pomysły – dodał. Dziewczyna otworzyła z wrażenia buzie i popatrzyła na Pottera.
- Harry… Skąd wiedziałeś? – wyrwało się jej. 
- Nie wiedziałem! – usprawiedliwił się szybko chłopak. 
- O co chodzi? – zapytał Lupin, odwracając się ponownie do nich. 
- Harry, też oświadczył mi się w pociągu – powiedziała Hermiona, wskazując głową na Pottera.
- No, nie gadaj! – powiedzieli równocześnie Ginny i Remus (Tonks, państwo Weasley, Ron i Moody jechali drugim samochodem). 
- Ja nie wiem, Harry. Wy to chyba macie w genach – powiedział Lupin do Harry’ego i odwrócił się. Chłopak zachichotał. Po kilkunastu minutach byli już na Grimmuald Place. Teraz, w końcu, ten budynek wyglądał, jak normalny dom, i z zewnątrz, i z wewnątrz. Gdy znaleźli się w środku i odłożyli swoje bagaże usiedli przy stole w kuchni. Hermiona spojrzała ponownie na państwa Weasley’ów, Tonks, Lupina i Moddy’ego po czym zaczęła:
- Więc czy ktoś może mi powiedzieć o co chodzi? – Wcześniej wymienione osoby wymieniły znaczące spojrzenia i pierwszy zaczął Alastor.
- Hermiono, w naszym obowiązku jest przekazać ci bardzo smutną wiadomość – dziewczyna dostała dreszczy. O co mogło chodzić? 
- O co chodzi? Powiedzcie mi – powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Twoi rodzice kilka dni temu mieli wypadek samochodowy. Obydwoje zginęli na miejscu – wypaliła prosto z mostu Tonks, chyba chcąc mieć to już za sobą. Ciało dziewczyny zdrętwiało. Momentalnie straciła czucie w rękach i nogach. Jej obraz zaszklił się łzami. Mama i tata mieli wypadek?! Nie żyją?! To nie możliwe! 
- Żartujecie – wymamrotała cicho. 
- Niestety nie, Hermiono – odpowiedział jej ze smutkiem pan Weasley. Dziewczyna zachwiała się na krześle. Poczuła dłonie Harry’ego na swoich ramionach. Wiedziała, że chłopak asekuruje ją od tyłu, żeby się nie przewróciła. 
- Twoi rodzice zostawili po sobie testament. Jesteś jedynaczką, więc twoja matka i ojciec przepisali ci cały swój majątek. Jeżeli chodzi o dom, w którym mieszkaliście, z racji tego, że jest zadłużony w testamencie jest napisane byś sprzedała. Ostatnimi słowami testamentu twojej mamy były słowa, że życzy ci, abyś ułożyła sobie rozsądnie i szczęśliwie życie oraz żebyś się nie załamywała po ich śmierci – powiedział Lupin, spuszczając głowę. Hermiona po chwili zaniosła się płaczem. Czuła się tak jakby pękło jej serce.
- To nie możliwe! Mama i tata muszą żyć! – zawyła, wręcz z rozpaczą. Pani Weasley ukryła twarz w dłoniach. Jedyne, co dziewczyna czuła w tym momencie to ból i słone łzy spływające po jej policzkach. Poczuła jak Harry złapał ją od tyłu w ramiona i przytulił ją z całej siły do siebie (tak jak Lupin Harry’ego po śmierci Syriusza w 5 części filmu kom.aut). 
- Nie płacz, nie płacz – wyszeptał z rozpaczą, zaciskając oczy. Jednak wcale go nie słuchała. Płakała dalej. – Zabieram ją na górę – zwrócił się Harry do reszty w kuchni. Pomógł dziewczynie wstać po czym wyszli z kuchni. Po kilku minutach znaleźli się w sypialni Pottera. Usiedli na łóżku i chłopak z całej siły przytulił do siebie Hermionę, która dalej głośno płakała. – Nie płacz. Twoi rodzice na pewno by tego nie chcieli – wymamrotał, gładząc jej włosy. Brązowowłosa wtuliła twarz w szyje chłopaka i zacisnęła powieki, spod których płynęły coraz to kolejne łzy. 
- Harry… – załkała cicho przytulając się do niego mocniej. – To tak boli – dodała z rozpaczą. 
- Doskonale wiem, co czujesz. Ja sam wychowałem się bez rodziców – wymamrotał i wtulił twarz w jej włosy. No tak. Przecież jego rodzice umarli, gdy był jeszcze niemowlęciem. Po kilkunastu minutach łkała coraz ciszej, aż w końcu jej płacz ucichł. Harry po kilku sekundach ciszy usłyszał jej szept:
- Zostałam sama. 
- Nawet tak nie mów – oburzył się chłopak, ujmując jej twarz w dłonie. Otarł kciukami jej łzy i dodał: – Masz mnie – Hermiona patrzyła ze smutkiem w jego zielone oczy. Już po chwili Potter ucałował ją w czoło, ponownie przytulił i wszeptał: – No już, nie płacz. 
- Kocham cię – wymamrotała z rozpaczą dziewczyna, przytulając się mocniej do Harry’ego. 
- Ja ciebie też – szepnął cicho.

***
Patrzyła tępym wzrokiem w drewnianą podwójną trumnę, którą dwóch cmentarnych kustoszy włożyło do wykopanego w ziemi dołu i zaczęło zasypywać ziemią. Po jej policzkach popłynęły kolejne łzy. Ubrana w czarną sukienkę z dekoltem i czarne buty na obcasie łkała cicho w białą chusteczkę, którą trzymała w dłoniach. Po chwili wtuliła się w ramię Pottera, który staną koło niej. 
- Pamiętaj o obietnicy – szepnął Harry. No tak. Nie płakać. Próbowała powstrzymać kolejne to płynące łzy, ale jakoś jej to nie wychodziło. Zauważyła, że i chłopakowi cisną się one w kącikach oczu. Pogrzeb rodziców nie był dla niej miłym doświadczeniem. Kojarzył się jej tylko z bólem i łzami.

*** Dwa miesiące później
- I jak się dziś czujesz? – zapytał z troską Harry na przywitanie, gdy któregoś ranka zjawiła do kuchni. 
- Nawet dobrze – odpowiedziała dziewczyna z bladym uśmiechem i zajrzała do lodówki. 
- To dobrze. Był tu rano Remus – powiedział chłopak znad Proroka Codziennego. 
- I co mówił ciekawego? – zapytała, wbijając jajka na patelnie by zrobić sobie jajecznice. 
- Biuro Aurorów chcę zrobić jeszcze jedno zebranie na temat poszukiwań ostatnich garstek śmierciożerców. Lucjusz Malfoy chodzi, jak na szpilkach, bo boi się, że i jego zamknął – powiedział Harry, odkładając gazetę i spojrzał na narzeczoną. Wyglądała jak upiór. Cała blada, podpuchnięte oczy. Bardzo przeżyła śmierć rodziców. Przez pierwsze 2 tygodnie nie wychodziła z pokoju, mało co jadła… Teraz było już lepiej. – Jesteś blada jak ściana – dodał, przyglądając się jej. Spojrzała na niego i odpowiedziała ze smutkiem:
- Wiem – po czym znów zajęła się robieniem jajecznicy. Harry wstał od stołu i podszedł do niej. Objął ją z tyłu w pasie i szepnął do ucha: 
- Ale i tak jesteś najpiękniejsza – dziewczyna uśmiechnęła się blado i poczuła jak Potter zaczął delikatnie całować ją po szyi. – Kocham cię… – dodał cicho. 
- Ja ciebie też – wymamrotała cicho, odwracając głowę w jego stronę. Chłopak spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem. Odwzajemniła uśmiech. Ich usta dotknęły się i po chwili zatopili się w pocałunku. Zapomniała na chwilę o smutku i bólu. Odwróciła się, objęła Pottera za szyję i przytuliła się do niego. Świat wokół niej zaczął się kręcić, liczył się tylko Harry. Całowali by się tak dłużej, gdyby nie przerwało im otwieranie się drzwi wejściowych i głos Rona Weasley’a w przed pokoju.
- Głupia wycieraczka…

Dorosłe Życie Harry'ego I HermionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz