Czuła się coraz lepiej. Co prawda, była jeszcze osłabiona, ale z dnia na dzień jej stan poprawiał się. Harry nie odchodził od jej łóżka, chociażby na krok. Martwił się. Ciągle obwiniał za to co się stało.To było pewne.
- To wszystko moja wina – powtórzył z rozpaczą po raz kolejny tego dnia Harry, gdy siedział na skraju jej łóżka i trzymał za rękę.
- Harry, powtarzam ci po raz setny. To nie twoja wina. To mi odbijało bez ciebie – odpowiedziała, odwracając za bandażowaną głowę w jego stronę.
- No właśnie. Gdybym nie wyjechał to byś tutaj nie leżała – odpowiedział Potter z łzami w oczach. Ścisnęła jego dłoń mocniej.
- Nie obwiniaj się, proszę… Chodź tu – westchnęła i wskazała, żeby się przybliżył. Niebyła jeszcze na tyle silna by się podnieść. Harry posłusznie pochylił się nad nią. Odgarnęła drugą, wolną dłonią jego ciemne włosy z czoła, ucałowała czule tuż koło blizny i szepnęła cicho: – Już wszystko jest dobrze. Żyje i więcej cię nie zostawię w taki sposób – czarnowłosy przymknął oczy, wtulił twarz w jej szyje, po czym mrukną cicho:
- Obiecujesz?
- Obiecuje – potwierdziła Hermiona, przygładzając jego rozczochraną czuprynę. Nie powiedziała mu jeszcze o tym, co widziała podczas śmierci klinicznej. Czekała na odpowiedni moment. Powiem mu jak będziemy w domu– pomyślała, wczesując palce w jego włosy. Któregoś wieczoru, gdy w końcu udało się ją namówić by Harry poszedł do domu się przespać, odwiedził ją Remus.
- Witaj, Hermiono – powiedział z uśmiechem mężczyzna, siadając na skraju jej łóżka.
- Witaj, Remusie – odpowiedziała z bladym uśmiechem, lecz trochę nie zadowolona, wyrwana właśnie z małej drzemki.
- Jak się czujesz? – zapytał.
- Co raz lepiej, a ty?
- Nawet dobrze, chociaż ostatnia pełnia była trochę męcząca – odpowiedział. – I co? Powiedziałaś już Harry’emu, co widziałaś w czasie śmierci klinicznej? – zapytał. Opowiedziała mu o wszystkim, ale nie wiedziała, iż ciągle o tym myślał.
- Jeszcze nie – odpowiedziała, odwracając głowę. – Myślę, że powiem mu jak wypiszą mnie do domu – dodała.
- Wiesz, że w końcu będziesz musiała mu powiedzieć. Będzie nie w porządku, jeśli to przed nim ukryjesz. W końcu to jego rodzice i ojciec chrzestny – odpowiedział Remus.
- Wiem – posmutniała. – Tylko się boje, że potem może mieć do mnie żal, że to ja ich widziałam, a nie on – dodała cicho.
- Nie prosiłaś o to – odpowiedział spokojnie Remus.
- Tylko dziwne jest to, że widziałam akurat jego rodziców i Syriusza, a nie moich – zastanowiła się dziewczyna.
- Też mnie to dziwi. Może dlatego, że twoi rodzice są mugolami. Przecież przeważnie mugole nie widzą nikogo zmarłego podczas śmierci klinicznej, a ty posiadasz magiczne zdolności i widziałaś Lily, Jamesa i Syriusza, którzy również byli czarodziejami. – zastanawiał się wraz z nią Lupin.
- Trochę to zagmatwane, ale możliwe – odpowiedziała Hermiona z zastanowieniem. Lupin westchnął.
- Wiesz, że wszyscy Weasley’owie ciągle się obwiniają po twoim wypadku? Molly ciągle się trzęsie, Artur siedzi załamany, a Ginny ciągle płacze. Obwinia się najbardziej, że gdyby nie wyszła do Deana, a została z tobą, jak to miała czynić, to byś nie poszła do Dziurawego Kotła i nic by ci się nie stało – powiedział mężczyzna.
- Oj, ta Ginny. Wytłumacz jej, że to nie jej wina – westchnęła Hermiona.
- Myślisz, że nie mówiłem? Ale do niej to dotrzeć nie chcę – odpowiedział Remus z ciężkim westchnieniem. – W ogóle, Hermiono mam do ciebie prośbę. Dostałem dzisiaj rano bardzo dziwny list. Wiem, że mogę ci ufać, więc pokaże go tobie. Przeczytaj i powiedz co o tym myślisz – dodał jeszcze i podał jej zawinięty w rulonik kawałek pergaminu. Brązowowłosa posłusznie rozwinęła go i przeczytała tekst nabazgrany koślawym pismem.Drogi, panie Lupin.
Może być to wielkie nieporozumienie lub żart profesora Albusa Dumbledore’a, ale w tej sytuacji musiałam napisać do pana list. Od razu przejdę do rzeczy, bo nie lubię owijać w bawełnę. Otóż od urodzenia wychowuję się bez ojca (nigdy go nie spotkałam). Zajmuję się mną tylko mama. Nigdy nie chciała rozmawiać ze mną na temat mojego biologicznego, nieznanego mi ojca. W ostatnim czasie rozmawiałam z profesorem Dumbledore’m, który oświecił mnie, że moim ojcem jest nijaki auror – Remus Lupin, czyli pan. Nie wiem co o tym myśleć. Może pan cokolwiek wie na ten temat? Moja matka nazywa się Ann-Katrine Dixon i gdy ją zapytałam, czy to pan jest moim ojcem, spławiła mnie. Znał ją może pan za czasów szkoły? Bo z tego co wiem jest pan w podobnym wieku, co właśnie moja mama. Pamiętam, że uczył mnie pan obrony przed czarną magią, gdy byłam w drugiej klasie. Moja przyjaciółka Ginny Weasley twierdzi, że pana zna, więc to od niej dostałam pański adres. Nigdy nie przypuszczałam, że to właśnie pan może być moim ojcem! Proszę o rychłą odpowiedź. To dla mnie bardzo ważne, ale oczywiście nie chcę się narzucać.
Pozdrawiam
Natalie Dixon*
CZYTASZ
Dorosłe Życie Harry'ego I Hermiony
FanfictionCiąg dalszy książki "Życie Hermiony zakochanej w Harry'm Potterze"😍😘