3 rozdział

1.4K 25 1
                                    

  Nie sprawdzony
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
   
     Potrawy, które przygotował Derek były przepyszne jednak moim faworytem był tort. Nie chce nic mówić ale mam słabość do słodyczy, chyba jak każda normalna kobieta.
     Delikatny biszkopt a pomiędzy nim krem z jagodami. Pyszny, jednocześnie słodki i lekko kwaśny. Idealny po prostu. Na wierzku był czekoladowy napis " wszystkiego najlepszego kochana, kochamy cię J.J D.J" (Jacob Jackson, Derek Jackson). Cały tort z wierzchu był pokryty białym kremem. Cudo.
     Chłopcy stwierdzili, że musimy to uczcić w końcu osiemnastkę ma się tylko jeden raz. Co nie? Zaproponowali wyjście do baru. Na początku nie bardzo uśmiechał mi się ten pomysł. Jednak po długich namowach chłopców zgodziłam się, więc poszliśmy do baru. Nie wiem dlaczego ale miałam przeczucie, że źle to się skończy.
     Wchodząc do baru od razu można wyczuć odór spoconych ludzi, alkoholu i dymu papierosów. To ostatnie przeszkadzało mi najbardziej. Jackob objął mnie ramieniem.

- nic ci nie będzie.- szepnął mi na ucho.

Podeszliśmy do baru.

- mamy tańsze drinki bo szef tego lokalu to dobry znajomy Dereka.- powiedział uradowany kiedy podeszliśmy do baru.

Zamówił jakieś drinki nawet nie pamiętam jak się nazywały.

- a właśnie gdzie on się podział?- zapytałam rozglądając się na boki.

Nigdzie go nie widziałam. Jackob był zajęty zamawianiem drinków i nawet mnie nie usłyszał. Nagle ktoś złapał mnie za biodra. Poczułam jego oddech na karku. Przestraszyłam się, na początku nie wiedziałam co zrobić. Po chwili ocknęłam się i zaczełam się szarpać. Próbując go od siebie oderwać.

- ej Ana spokojnie to tylko ja.- mruknął dobrze znany mi głos.

Obróciłam się do niego przodem.

- nie ładnie tak straszyć ludzi Derek.- powiedziałam z poważną miną.

Ten zaśmiał się tylko. Jednak w głębi serca cieszyłam się, że to on a nie jakiś oblech.

- zatańczysz?- zapytał z tym jego figlarnym uśmieszkiem.

Zgodziłam się, akurat leciał mój ulubiony kawałek (Trey Songz- Na Na). Ucieszyłam się i zaczełam tańczyć w rytm muzyki. Przetańczyliśmy całą piosenkę.

- całkiem nieźle tańczysz, dziadku- stwierdziłam rozbawiona kiedy już zeszliśmy z parkietu.

Usiedliśmy sobie przy jednym stole gdzie czekał na nas mój ukochany.

- wiesz może i mam swoje lata ale to czego nauczysz się za młodu, nie zapomina się do końca życia. Mała- stwierdził i napił się drinka.

Poszłam w jego ślady.
Był całkiem smaczny niby słodki ale miał taki posmak goryczy. Miał różowy kolor.

- jakieś plany na przyszłość?- zapytał mnie ojciec Jackoba.

- jak na razie to przeżyć następny dzień.- zaśmiałam się.

Przyglądałam mu się przez chwilę. Nie wyglądał staro jego lekki zarost i dołeczki kiedy się uśmiechał dodawały mu uroku. A jego spojrzenie było jednocześnie tajemnicze, pełne blasku i chęci do życia. I ta jego brazowa czupryna. Nie raz się łapie na tym iż mam ochotę poczochrać te jego włosy, wygladaja na takie mięciutkie. Chyba zauważył, że się mu przyglądam bo spogladnął na mnie i się uśmiechną delikatnie. Zarumieniłam się lekko i odwróciłam wzrok. Wstałam i podeszłam do mojego chłopaka. Złapałam go za rękę i bez słowa wyciągnęłam go na parkiet, nie protestował. Leciał jakiś wolny kawałek nawet wpadał w ucho. Zarzuciłem chłopakowi ręce na ramiona i wtuliłam się w niego. Tuląc się, poczułam woń jego wody kolońskiej. Ładna jest ale Dereka bardziej mi się podoba, jest taka intensywniejsze, bardziej męska, że tak powiem. Czując jego dłonie na biodrach, poczułam się bezpieczniej. Zaczełam się kołysać w rytm muzyki.

- idę do łazienki.- powiedziałem kiedy zbliżał się koniec piosenki.

Skierowałam się w tamta stronę. Bałam się iść tam sama ale co Jackob, wejdzie ze mna do łazienki. No bez przesady.
Wchodząc do łazienki można wyczuć odór różnych zmieszanych perfum ze sobą i po prostu smród. No nic jak trzeba to trzeba. Kiedy już skorzystała z tej obrzydliwej toalety stanęłam przed lustrem. Poprawiłem szminkę na ustach.
Gdzieś w rogu łazienki, o ile można to tak nazwać. Obściskiwała się jakaś para. Obściskiwała to mało powiedziane oni się połykali. Nic nie mam do okazywania sobie uczuć publicznie ale to była już lekka przesadą. Spojrzałam z obrzydzeniem na ich odbicie w dużym lustrze. Zajmujmowało ono prawie całą ściane.
    Zachciało mi się wymiotować. Schowałam pomadkę do torebki i wyszłam z tamtąd. Podeszłam do naszego stolika, przy którym siedział Derek.

- ja będę się zbierać, nie dobrze mi.- mruknęłam.

- to ja cię odprowadze poczekaj chwilę tylko Jacka znajdę.- powiedział i poszedł szukać syna.

Nie kłóciłam się z nim i tak wiedziałam, że wyjdzie na jego. Usiadłem na kanapie. Nagle podszedł do mnie jakiś koleś i przysiadł się.

- no cześć maleńka. Co taka śliczną panna robi tu sama?- było czuć od niego alkochol.

- niech pan odejdzie. Poza tym nie jestem sama. Zaraz przydzie mój towarzysz.- ten tylko się zaśmiał i zaczął się do mnie przybliżać.

Położył ręke na moim udzie. Najpierw spokojnie prosiłam aby mnie nie dotykał jednak nic to nie dawało więc zaczełam krzyczeć aby mnie zostawił ale jemu to nic nie robiło. Kiedy już straciłam nadzieje, że ktoś mnie uratuje przed nim. Pojawił się Derek, pociągnął mężczyznę za koszule. Ten wstał, jednak był tak pijany, że przewrócił się. Ja siedziałam przerażona i ciężko oddychałam.

- Ana nic ci nie jest?- zapytał zatroskany, podchodząc do mnie.

Jedynie co byłam w stanie zrobić to płakać. On starał się mnie jakoś uspokoić. Nie byłam w stanie wstać. Wziął mnie na ręce i ruszył do wyjścia. Przez to wszystko zasnęłam w jego ramionach. Czułam się w nich bezpiecznie i wiedziałam, że nic mi nie zrobi.
Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi. Leżałam w sypialni ojca mojego chłopaka, dalej w tej sukience.

- przepraszam nie chciałem cię obudzić.- powiedział ze skruchą stając w drzwiach.

- to nic... I tak muszę się... Przebrać.- usiadłam na łóżku.

Obok mnie leżała już przygotowana moja piżama.

- dziękuje.- rzekłam patrząc na niego.

Uśmiechnął się tylko. Boże jaki on ma piękny uśmiech.

- a gdzie Jackob?- zapytałam zmartwiona.

- został z kolega na imprezie.- powiedział i odwrócił się.

Zauważył, że chcę się przebrać. Jaki dżentelmen.

- możesz zostać tutaj na noc.- mówił kiedy się przebierałam.

- ja prześpię się w salonie.- położyłam się na łóżku.

- dziękuje. Już skończyłam.- szepnełam, kiedy skończyłam się przebierać.

Ten podszedł do mnie i pocałował mnie czule w czoło.

- dobranoc, aniołku.- powiedział z lekkim uśmiechem i skierował się do drzwi.

Zatrzymała go, łapiąc za brzeg koszuli.

- zostaniesz ze mną?- zapytałam szeptem lekko zaczerwieniona.

Nie chce zostać sama. Po chwili namysłu zgodził się. Zdjął spodnie, koszule i założył zwykłą koszulkę. Położył się obok. Podsunełam się nieśmiało bliżej niego i przytuliłam. Czując jego ciepłe ramiona odpłynełam się w objęcia Morfeusza.

Ojciec mojego ChłopakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz