Chyba się zabije...

33 2 0
                                    

Dzień koncertu!!!
To miał być najlepszy dzień w moim życiu. Ale jednak nic nie szło po mojej myśli!

Obudził mnie telefon. Dzwonił Adam.
(Adam to mój chłopak)

Adaś: Hej księżniczko!

Ja: No hej! 

Adaś: Śpisz?

Ja: No teraz to już nie

Adaś: Spotkajmy się!  Muszę ci coś powiedzieć...

Ja: Dobra tylko daj mi chwile.

Adaś: Ok. Czekam w parku.

Ja: Ok to pa!

Adaś: Pa!

Nie wiedziałam czego mam się spodziewać bo miał dosyć smutny głos... Mam nadzieję tylko że on nie chce ze mną.... zer-w-wać.. Nie no napewno nie. Przecież się kochamy! 

Szłam w stronę parku i nagle zobaczyłam Adama. Podeszłam do niego i miałam dać mu buziaka na przywitanie ale on sie odsunął. Zapytałam:

Ja: Coś się stało?!?

On: Tak.. Tylko nie wiem jak mam ci to powiedzieć..

Ja: Poprostu powiedz to o czym myślisz.

On: No dobra... Słuchaj nie możemy już być razem...

Ja: Czyli z nami...

On: Tak z nami koniec. Wybacz.

Poklepał mnie tylko po ramieniu i odszedł. Usiadłam wtedy na ławce i zaczełam płakać. Nie mogłam uwierzyć w to co własnie sie stało. Wyciągnęłam z worka moją srebną przyjaciółke, przyłożyłam ją do ręki i już miałam szarpnąć, ale nagle nie wiem skąd podbiegła do mnie Ola i wyrwałam mi ją z ręki, wrzuciła ją do kosza i mocno mnie przytuliła. Wtedy zaczełam jeszcze bardziej płakać a ona mówiła tylko ''Będzie dobrze" i głaskał mnie po głowie. Kiedy w końcu się od niej odkleiłam zapytała:

Ola: Co się stało skarbie? Dlaczego chciałaś to zrobić?

Ja: Adam że mną zerwał - mówiłam nadal płacząc

Ola: Ale dlaczego?!?

Ja: Nie wiem właśnie... Powiedział tylko że już nie możemy być razem i poszedł...

Ola: Weź nie przejmuj się tym dupkiem. Dzisiaj jest dzień koncertu zapomniałaś?

Ja: No tak kompletnie zapomniałam!  Wiesz co to ja może pójdę się ogarnąć.

Ola: No spoko. Będę po ciebie za 15 ok?

Ja: Ok to pa!

Ola: Pa!

Szłam do domu i myślałam że już nic złego nie może mnie spotkać, ale nie...
Byłam tak strasznie zamyślona tym zerwaniem że nie zwracałam na nic uwagi. I w pewnym momencie urwał mi się film... Obudziłam się w szpitalu z gipsem na ręce i jakąś kroplówką.
Obok mnie siedziała Ola.

Ja: Co się stało?  Czemu ja mam rękę w gipsie? 

Ola: Weszłaś na ulice i potrącił cię samochód. Masz złamaną rękę.

Ja: Nie no świetnie! A kiedy mogę z tąd wyjść?

Ola:  Niestety... Dopiero jutro...

Ja: Co?!?  Nie!! Dzisiaj jest koncert BAM!!! Ja muszę iść! Nie mogę tu zostać!

Ola: Przykro mi musisz zostać, bo straciłaś przytomność.

Ja: Nie no ja się chyba zabije...!

Ola: Ja też nie ide. Sprzedałam już nasze bilety.

Ja: Dlaczego przecież ty mogłaś iść... Przecież to było twoje marzenie..

Ola: Nie Kasia to jest nasze marzenie i jeśli ty nie idziesz to ja sama też nie pójdę i zostanę tu z tobą

Ja: Dziękuję!

Wybiła godzina 7 właśnie zaczął się koncert i nawet było słychać jak śpiewają. Byłam poprostu załamana. Nie dość że zerwał ze mną chłopak, mam złamaną rękę to jeszcze nie mogę iść na koncert BAM który jest w moim mieście!!! Przez cały czas ryczałam w poduszkę. Nawet piosenki BAM nie były w stanie mnie pocieszyć a zawsze działało. Ola nie mogła już patrzeć na mnie na taką zapłakaną i postanowiła coś zrobić. Powiedziała mi że idzie się przewietrzyć. Pomyślałam wtedy że to jest dobra okazja żeby się uspokoić. Wyszłam z sali pod pretekstem wyjścia do toalety. Naprawdę poszłam do toalety tylko że nie dlatego że musiałam z niej skorzystać tylko dlatego żeby pielęgniarki nie widziały co ja robię.
Wyciągnęłam z kieszeni żyletke, popatrzyłam do góry i powiedziałam "Przepraszam Ola". Do moich oczu znowu napłyneło morze łez, które po kilku sekundach wypłyneły jak ogromne fale. Przyłożyłam żyletke do ręki i szarpnełam i tak kilka razy. Za każdym razem coraz głębiej. Wtedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do łazienki szybko schowałam żyletke i udawałam że myje ręce. Osunełam na cięcia rękaw od bluzy i wróciłam do sali.

W tym samym momencie Ola biegła pod busa, w którym przebywali BAM.

                             *Ola*
Stałam przed drzwiami busa i już miałam do nich pukać, gdy nagle otworzył je Charlie. Stałam jak w murowana, nie wiedziałam co powiedzieć więc blondyn odezwał się pierwszy.

(Rozmowa oczywiście odbyła się po angielsku)

Charlie: Hey! Jak masz na imię?

Ja: H-e-e-ey! Jestem Ola..

Charlie: Co cię sprowadza w nasze skromne progi?

W środku słyszałam tylko głośny śmiech Leo.

Ola: To bardzo długo historia... Błagam pomóżcie mi...

Leo: No wpuścisz tą dziewczynę do środka czy nie!?!

Powiedział już lekko obużony Lender.

Leo: Opowiadaj co się stało i w czym mamy ci pomóc?

Ola: No bo moja bff i ja miałyśmy iść na wasz koncer i nawet miałyśmy m&g ale...  To wszystko nie wypaliło bo Kasia leży w szpitalu bo wpadła pod samochód i ma złamaną ręke, a to wszystko dlatego że zerwał z nią chłopak, i ona się chciała pociąć a ten koncert to było jej marze...

Leo: Czekaj! Stop! Tnie się?!?

Ola: Tak już od dawna a ja nie umiem jej powstrzymać. I dlatego chciałam was o coś prosić..

Charlie: O co?

Ola: Żebyście poszli ze mną do tego szpitala żeby ona mogła was zobaczyć i żeby się nie pocieła...  Błaaagam was..

Popatrzyli ma siebie i w tym samym czasie powiedzieli " Idziemy"


Skok w marzenia!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz