Miałam jakieś dziesięć lat. Moja mama była przeszczęśliwa. Po pięciu latach samotności i żałoby po śmierci mojego biologicznego ojca, odnalazła miłość. Aż promieniała. To był piękny widok. Dzięki jej szczęściu od razu polubiłam jej nowego partnera, Davida. Dał mi on namiastkę dzieciństwa. Dostawałam od niego różnorakie prezenty. Piękne zabawki pachnące nowością. Te cudeńka z telewizyjnych reklam, o których marzy każdy, a dla mnie zawsze były tylko złudzeniem. Powoli zdobywał nasze zaufanie. Niedługo potem wzięli ślub i wszyscy przeprowadziliśmy się do jego domu niedaleko Londynu. Wszystko układało się wspaniale. Myślałam, ze nareszcie będziemy szczęśliwi. Niestety nasza radość nie trwała długo.
Mój ojczym jak się okazało był najgorszą osobą jaką mi dane było spotkać w swoim życiu. Przynajmniej do tamtego czasu. Gdy o nim myślę, zawsze odczuwam ból, a w moich oczach zbierają się łzy. Odebrał mi wszystko. Dzieciństwo, rodzinę i bezpieczeństwo. Skutki jego 'rodzicielstwa' towarzyszą mi do dziś.
Wszystko zaczęło się, gdy miałam około dwunastu lat. Moja ukochana mama umarła niespodziewanie w wypadku samochodowym. Do dziś mam przeczucie, że ten łajdak miał coś z tym wspólnego. Najdziwniejsze jest to, że jak zadzwonili do niego ze szpitala to jakoś się mocno nie przejął jej śmiercią i pojechaliśmy tam dopiero, gdy skończył swoją pracę. Tak się nie zachowuje kochający mąż. Niestety tylko mi przechodziły przez głowę takie myśli. Okoliczni sąsiedzi uważali go za wspaniałego ojca i człowieka. Przygarnął mnie przecież pod opiekę. Swoją pasierbicę. Zajął się mną mimo śmierci mojej matki. Taki on dobry, że aż zbiera mnie na wymioty. Szkoda, że nikt z tych 'wspaniałych' sąsiadów nie widział jak on mnie wykorzystywał. Nie widział tego nikt, albo nie chcieli tego widzieć....
To co mi zrobił nie mieści się w mojej głowie. Wciąż nie mogę uwierzyć, że dopuścił się takich czynów. Bił mnie, maltretował, głodził... Ale to tylko część jego pomysłów i wyczynów. Pamiętam każdy, pojedynczy dzień ze szczegółami. Jakby to było wczoraj.
Gdy bił mnie skórzanym paskiem po plecach, a mosiężna sprzączka zostawiała na nich bolesne rany. Kilkadziesiąt blizn nigdy nie pozwoli mi zapomnieć o tych uderzeniach. Mam je nie tylko na plecach, ale i na nogach. Cholernie się ich wstydzę i zawsze zakładam długie spodnie. Nie chce pokazywać ich publicznie.
Raz uderzył mnie tak mocno, że aż coś chrupnęło w moich plecach. Bolało tak bardzo, że nie mogłam leżeć na plecach. Byłam przerażona. Nie miałam pojęcia czy coś mi się stało. Jak później po kryjomu zrobiłam sobie badania i rentgen okazało się, że niektóre kręgi mi się poprzesuwały. Do dziś jak za dużo jestem na nogach to moje plecy odmawiają mi posłuszeństwa.
Pamiętam kiedy zamykał mnie na wiele godzin w zimnej i ciemnej łazience. Stałam tam wyprostowana pod ścianą i nie mogłam się ruszyć na milimetr. Pamiętam jak krzyczał.
- Stój tu mała wiedźmo i niech cię nie słyszę! Masz siedzieć cicho, nawet nie oddychać! Jak się ruszysz to cię zabije! - darł się i trzaskał drzwiami. A ja stałam tam wygłodzona i wyziębiona bez ruchu, bo bałam się, że w którymś momencie otworzy drzwi i na czymś mnie nakryje. Ironią było to, że będąc w łazience nie mogłam się załatwić. Czasem przychodził i sam korzystał z toalety, śmiejąc mi się prosto w twarz. Ja miałam dwie możliwości i żadna nie była dobra. Mogłam skorzystać z ubikacji, ale wtedy czekała by mnie kolejna i z pewnością gorsza kara. Drugą możliwością było zsikanie się w majtki. Wiedziałam jednak, że nie pozwoliłby mi się umyć i zmienić bielizny. Wtedy musiałabym iść brudna do szkoły. Nie raz się to zdarzyło, bo mój mały pęcherz nie dał rady. Jednego dnia zdjął ze mnie obsikane majtki i zaczął wycierać nimi mają twarz. Potem założył je na mnie z powrotem i poszłam tak do szkoły. Nie mogłam się nawet umyć przed wyjściem z domu. Ludzie w podstawówce nazywali mnie różnie, od śmierdziucha po siusiumajtka. Najgorsze było to, że nauczyciele w ogóle nie reagowali. To chyba dziwne, ze mała dziewczynka śmierdzi moczem i jest kompletnie wychudzona. Oni byli ślepi na wszystko. Przerwy spędzałam samotnie na dworze. Byłam nikim.
Miał nade mną ogromną przewagę fizyczną. Bywały dni, że ciągnął mnie za włosy i uderzał moją głową o lustro.
- Zobacz jaka z ciebie kurwa! - krzyczał - Ty wiedźmo! Jesteś najbrzydszą istotą na ziemi! Jesteś suką i zawsze nią będziesz! - darł się i przyciskał moja twarz do lustrzanego szkła. Po dziś dzień boję się patrzeć w lustro. Nie lubię mojego odbicia. Jak ktoś ci coś codziennie powtarza to po pewnym czasie zaczynasz w to wierzyć.
To jednak okazało się być niczym w porównaniu z tym co miało nadejść.
Byłam jego kurą domową. Gotowałam mu choć sama nie mogłam jeść. Podjadałam wszystko po kryjomu. On zawsze dawał mi jedną ósmą całej porcji i twierdził, że to wystarczy. Sprzątałam też cały dom, a on chodził i co chwila coś brudził. Tylko po to bym nie mogła skończyć. Pewnego jednak wieczoru przerwał moje czynności i kazał mi iść do pokoju. Poczułam ogromną radość i nadzieje na jeden dzień bez bicia i męczarni. Po jakiejś godzinie odwiedził mnie w moim azylu. Nigdy nie spodziewałam się, że może być jeszcze gorzej. Bicie, przemoc fizyczna, tortury psychiczne, upokorzenie i głód były niczym przy tym co miało mnie spotkać. Nigdy nie zapomnę dnia kiedy ten kolejny koszmar się zaczął. On wszedł do mojego pokoju bez pukania. Nie miałam nawet klamki w drzwiach od wewnętrznej strony. On uważał, że 'taka wiedźma jak ja nie zasługuje na prywatność'. Tylko on decydował, kiedy mogę przebywać w pokoju i zamykał mnie tam. Myślałam, że to może kolejna porcja bicia, albo może... kolacja... W mojej głowie kłębiły się różne scenariusze. Niestety moja nadzieja okazała się złudna. On podszedł do mojego łóżka i usiadł obok mnie.
- Dobra mała. Teraz wypróbujemy twoje możliwości. Musimy sprawdzić czy taka kurwa jak ty nadaje się do swojego przeznaczenia - na jego twarzy pojawił się uśmiech, a ja siedziałam jak sparaliżowana. Nie byłam pewna o czym dokładnie mówił. Miałam tylko trzynaście lat i nie byłam do końca świadoma skutków jego słów. On jednak zignorował moje zakłopotanie i zdenerwowanie. Wyciągnął rękę. Dotknął moich włosów i lekko je pogłaskał. Po chwili złapał ich końce i mocno je pociągnął. Położył mnie na środku łóżka. Szybkim ruchem zdjął kołdrę z mojego ciała. Cała się trzęsłam. Nachylił się nade mną. Czułam każdy jego oddech na swoim ciele. Z całych sił zaciskałam swoje nogi, choć on i tak był silniejszy i ciągle je rozchylał. Zaczynało dochodzić do mnie co on planuje. Starałam się skupić swoje myśli na czymś innym, niestety nieskutecznie. Dotykał mnie, szturchał, ugniatał. Wsadzał we mnie swoje palce, a ja myślałam, że umieram. W jednej chwili rozerwał moje majtki. Płakałam głośno, a on zasłaniał moje usta swoją wolną ręką. Jego dotyk sprawiał mi ogromny ból. Wiedziałam, że nie powinien tego robić i wiedziałam też, że nikogo to nie obchodziło. Zwłaszcza jego. Chwycił moją dłoń i położył na swoim penisie. Przesuwał ją w górę i w dół. Coraz szybciej i szybciej. W tym samym czasie wpychał mi palce swojej drugiej ręki między nogi. Próbowałam się przesunąć, uciec, cokolwiek, ale był zbyt silny. Jego oddech zaczął lekko przyśpieszać, aż do momentu, gdy pojawiła się ohydna, lepka, biała substancja. Wtedy przerwał. Wytarł swoje ręce w moją koszulkę i zaczął wpychać mi swoją spermę do ust.
- Żryj to suko! To twój jedyny posiłek na dziś! Wpierdalaj to kurwo! - darł się dopóki nie przełknęłam słonego i dziwnego w smaku płynu. Zostawił mnie samą i zamknął drzwi na klucz.
Potem nie tylko on mnie wykorzystywał. Sprowadzał do domu swoich kumpli na różnorakie popijawy, a każdy z nich odwiedzał mój pokój. Czułam obrzydzenie do tych wszystkich mężczyzn. Molestowali mnie seksualnie, a potem bez żadnych wyrzutów wracali do swoich domów, do rodzin, do żon. Najgorsze było to, że za dnia spotykałam ich na mieście, a oni zagadywali mnie jakby nigdy nic się nie stało. Cały czas pamiętam ich twarze. Każdego z osobna.
Dziś mam już osiemnaście lat. A dokładnie jutro je skończę. Uciekam. Postanowiłam uwolnić się od życia pod jednym dachem z tym katem. Uciekam od tego koszmaru. Od bólu, głodu, zimna i jego krzyku. Wszystko wydaje się lepsze niż on i jego ohydni kumple. Moja torba już od miesięcy leży przygotowana w szafie. Kamuflowałam do niej jedzenie, pieniądze i wszystko co może się przydać, by przetrwać pierwsze dni bez pracy. Planowałam to od dłuższego czasu. Dawało mi to powód do życia. Podczas gotowania dosypałam do jedzenia środki nasenne. Czekam tylko, aż ten drań zaśnie i uciekam. Od tego wszystkiego. Od niego. Nie będę już nigdy wiedźmą, kurwą, dziwką, suką. Będę Isabellą.
CZYTASZ
brave | l.t. ✔️
FanfictionOjczym, który odebrał jej wszystko. Rodzinę, dzieciństwo i marzenia. Skutki jego kar odczuwa do dziś. W dniu swoich 18 urodzin postanawia uciec z domu. Nie przygotowana na przeciwności losu ucieka do wielkiego miasta - Londynu. Czy uda jej się z...