23.

4.6K 242 4
                                    

                 Louis zawiózł mnie pod mieszkanie przyjaciół i zgasił silnik samochodu. Spojrzał na mnie z uśmiechem i złożył na moich ustach pocałunek. Faktura i smak jego warg za każdym razem wywoływały u mnie dreszcze na skórze i te przyjemne uczucie ciepła w dole brzucha. To mi się nigdy nie znudzi.

- Postaram się być jak najszybciej – powiedział, a ja kiwnęłam tylko głową i odpięłam swój pas. Kiedy wysiadłam z auta, usłyszałam głosy Liama i Mathilde. Para właśnie żegnała się w progu i po chwili Liam szedł w naszym kierunku.

- Cześć Isabella – powitał mnie.

- Cześć – uśmiechnęłam się i stanęłam przy drzwiach kierowcy. Louis uchylił swoją szybę i mnie obserwował. Pochyliłam się i ponownie złączyłam nasze usta.

- Kocham cię – szepnął.

- Kocham cię Louis – puściłam mu oko i ruszyłam w kierunku lokowanej dziewczyny na widok której od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Objęła mnie swoimi rękoma na powitanie, a ja odwzajemniłam ten gest. Weszłyśmy do środka i zdjęłam ze swoich stóp trampki. Podążyłam za Tilly do kuchni i usiadłam na jednym z krzeseł.

- Coś do picia? – spytała dziewczyna, wyciągając dwie szklanki.

- Tak, ale coś zimnego – uśmiechnęłam się, a Mathilde wyjęła z lodówki schłodzoną  Coca-colę.

- I jak zastanowiłaś się? – spytała, stawiając przede mną szklankę z napojem. Podziękowałam jej uśmiechem, a dziewczyna usiadła naprzeciwko mnie.

- Tak – odpowiedziałam krótko, a Tilly skupiła swój wzrok na mojej tworzy, czekając aż rozwinę swoją odpowiedź. – Chcę porozmawiać z tym prawnikiem – dodałam i dostrzegłam ulgę na jej twarzy.

- Zajebiście! – podsumowała – Poczekaj zaraz was umówię – dodała i wyszła z kuchni. Upiłam łyk schłodzonego napoju. Zimna Coca-Cola rozeszła się po moim przełyku, uspokajając lekko moje nerwy. Chwilę później usłyszałam głos rozmawiającej przez telefon Mathilde z salonu. Poczułam ogromną ochotę na papierosa, więc bez zastanowienia skierowałam się do salonu i wyszłam na balkon. Zaczerpnęłam świeżego powietrza i oparłam się na barierce. Wyjęłam jednego papierosa z paczki i zagryzłam jego filtr zębami. Zaczęłam szukać po kieszeniach zapalniczki, ale uprzedziła mnie sama Mathilde, wyciągając jedną w moim kierunku.

- Dzięki – mruknęłam i zapaliłam papierosa. Zaciągnęłam się nikotyną, czując ulgę i starałam uspokoić wszelkie myśli oraz zwiększające się wątpliwości. Chciałam to zrobić, ale co jakiś czas pojawiała się ta cholerna niepewność.. – Jak rozmowa? – próbowałam pociągnąć temat, by skupić swoje myśli na dziewczynie.

- Dobrze. Ucieszył się, że się zgodziłaś – posłała mi uśmiech – Wpadnie po południu. Chciał przyjechać od razu, ale pomyślałam, że będziesz chciała mieć w pobliżu Louisa.

- Dziękuje – powiedziałam i po raz kolejny pociągnęłam nikotynowy dym lekko się przy tym dusząc.

- Powinnaś rzucić to gówno – powiedziała brunetka.

- Wiem.. – spuściłam wzrok i wyrzuciłam spalonego peta za barierkę. – Brak mi motywacji.

- Dobra chodź zrobimy coś na obiad dla tych głodomorów – skierowała się do drzwi, a ja podążyłam za nią.

Louis' P.O.V.:

                 Godziny w pracy mijały dziwnie szybko. Wszystko szło po mojej myśli i z każdym kolejnym, zakończonym zadaniem zbliżałem się do fajrantu. Wszystkie moje myśli były jednak w zupełnie innym miejscu. Piękna szatynka wypełniała każdy zakamarek mojej głowy i nie chciałem się jej stamtąd pozbywać. Miałem ochotę przytulić ją do swojego ciała i pocałować czubek jej głowy. Czułem ogromną potrzebę by ją chronić. Cieszyłem się, kiedy nareszcie podjęła decyzję odnośnie tego skurwysyna i chciała to wreszcie zakończyć. Rozmyślając tak postanowiłem zadzwonić do niej w czasie najbliższej przerwy.

brave | l.t. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz