Moja Kochana Rodzinka🙂 (Part 1)

13 1 0
                                    

No, co by tu dużo pisać. Patologia i tyle. Ale po kolei (albo jednak na odwrót ¿?)

Dzisiaj oczywiście znowu nasza cudowna rodzinka dostała głupawy w najmniej odpowiednim momencie. Kiedy? A może raczej gdzie?

W kościele, podczas Mszy Świętej. Pozdro. Chichranie się w ławce raczej nie jest normalne, prawda?
A może się mylę?

Ale zacznijmy od początku.

Ogłoszenia parafialne. Ksiądz mówi o akcji prowadzonej przez Caritas i jakieś Eko Odpady¿? W każdym razie potrzebne są elektrośmieci - stare telewizory, czajniki, laptopy, komórki itd. Za każdą tonę czy nie pamiętam co, Caritas dostanie kasę dla biednych i potrzebujących. Zastanawiam się czy coś takiego mamy, gdy nachyla się do mnie mama i szepcze mi do ucha:
"Telefon Wujka Mariana"

Teraz wyjaśnienie:
Wujek Marian to ponad osiemdziesięcioletni brat mojej babci. W wakacje była cała ceregiela ze zmienianiem mu telefonu. Stary to po prostu taki grat, że nie wiedział co z nim zrobić, więc dał go nam. (No bo wiadomo przecież, że kto jak kto, ale my na pewno będziemy wiedzieć co z tym zrobić... Zawsze jest przecież Odpaddrynda :))

No i eureka! Mamusia znalazła zastosowanie dla telefonu. Ja się chirolę pod nosem na myśl o całej tej historii (było jeszcze wiele głupich szczegółów). Parskam i trzęsę się w ławce. Mama patrzy na mnie z ukosa, po czym też zaczyna się śmiać. No i stoimy takie dwie trzęsąc się, a ludzie dookoła nie wiem co myślą...

Tymczasem już pieśń na wyjście. Jakaś Maryjna, nie pamiętam która. Pierwsza zwrotka, ok śpiewam. Dalej następna.

Patrzę na projektor i słucham. Nagle:

Beeernaaardkaaa dzieewczyynaaa poo dzrzeeewoooo szłaaa w las...

- CO?! - wymyka mi się pod nosem. - Pieśń Maryjna, a tam bernardka w lesie? Yyy whut?

Mama momentalnie zerka na mnie i zaczyna się trząść i chichrać pod nosem. Ja oczywiście razem z nią. Ehhh, co ci ludzie o nas pomyślą...

W każdym razie nie możemy się ogarnąć podczas końcowej modlitwy i wychodzimy z kościoła próbując zachować powagę. Koło wejścia czeka na nas babcia. Widzi nasze głupie miny, a mama, zwykle opanowana, nagle nie wytrzymuje:
- Haha bo tam hahaha bernardka hahaha po drzewo hahah szła w las hahahahahahahh
Ja jej wtóruję
- Haha a ja takie "CO?!" no i się n nas zaczęli ludzie gapić - [........]
Babcia oczywiście chichroli się także.
Potem wspomniałam jeszcze o telefonie wujka Mariana i w ogóle już było po zawodach. Stałyśmy przed kościołem we trzy, trzęsące się i chichrające z głupawą. Ludzie wychodzący z kościoła mijają nas chyba raczej z dziwnym wyrazem twarzy...

I powiedzcie mi proszę, kto tu jest nienormalny i co jest z moją rodziną nie tak... ?!


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 07, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Śmietnik MózguOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz